Przynajmniej w kategorii "jedzenie" ;)
Jak dla mnie botwina sama w sobie byłaby wystarczającym powodem istnienia upałów. A przecież jest jeszcze tarator! ;)
Na życzenie Spinki - przepis.
Dla dwóch żartych osób:
2 duże kefiry (takie jakie lubicie, ja biorę Kościan 0%)
1 pęczek botwiny
1 pęczek cienkiego szczypioru
1 pęczek naci pietruszki
1 pęczek koperku
4 jaja
sól, pieprz, odrobina soku z cytryny
Buraczki z botwiny obrać, utrzeć na tarce o dużych oczkach, wrzucić do garnuszka. Wybrać ładniejsze łodygi i liście (ok 1/3 całości z pęczka), pokroić łodygi w kosteczkę, połowę lisci w paseczki(resztę wyrzucić). Dołorzyć do buraczków, zalać wodą (tylko tyle, żeby przykryło), gotować przez ok 10-15 min. Wstawić garnuszek z burakami do lodowatej wody i mieszać do ostygnięcia. W czasie gdy buraki się gotują drobno posiekać zieleninę. Wymieszać z kefirem. Dodać wystudzone buraki wraz z sokiem. Wymieszać, przyprawić odrobiną soli i pieprzem oraz sokiem z cytryny. Wstawić do lodówki na min. pół godziny. Podawać z przekrojonymi na połówki jajami na twardo.
PS. W dziedzinie ogórków małosolnych odniosłam dziś spektakularny sukces - w pracy określono je jako mistrzowskie!
No, zgadzam się w pełni! kolor fantastyczny :) Ja od lat już zabieram się za zrobienie chłodnika. Może w tym roku się uda ;)
OdpowiedzUsuńPół, max, godziny tarcia i krojenia. Drugie pół w lodówie. Nie ma się co zbierać, trzeba się zebrać :)
OdpowiedzUsuńPiękne mniamu :) Co do ogórków, to spasowałam na początku naszego małżeństwa, czyli jakieś 13 lat temu po pierwszej nieudanej próbie :) więc tym bardziej podziwiam i gratuluję ogórkowego sukcesu:)
OdpowiedzUsuńKurcze, u mnie tylko botwinka na ciepło :) A "tarator" musiałam googlować :D
OdpowiedzUsuńNo, inny świat normalnie!
Iza, a botwinkę też dodajesz? Weź no, jak możesz w wolnej chwili wrzuć przepis, co? :)
OdpowiedzUsuńOluś, koniecznie spróbuj! I chłodnika z botwiny (no nie ma nic lepszego na upały) i taratora - ale tylko jeśli mocno lubicie czosnek i włoskie orzechy.
OdpowiedzUsuńKoniecznie trzeba go robić z jogurtu bałkańskiego/greckiego i dodać choć kapkę oleju słonecznikowego.
A przy okazji pobytu w Bułgarii to już obowiązkowo trzeba spróbować :)
Spinuś, chodzi Ci o to, czy dodaję też liście? Tak, częściowo.
OdpowiedzUsuńPrzepis wrzucę - obiecuję :)
mmmm miałam kiedyś taki kolor włosów ;) hihihi za zupkami tego typu to ja nie bardzo przepadam...ale wygląda mniamniuśnie ;)
OdpowiedzUsuńDziękuję za aktualizację posta :)
OdpowiedzUsuńSkorzystam ;)
a ja jeszcze dodaję rzodkiewki i ogórki pokrojone w paski. od skórki rzodkiewek kolor jest jeszcze bardziej odjechany 8-)
OdpowiedzUsuńa gdzie ogóreczki małosolne???!!! No w chodniczku MUSZĄ być! mniams :P
OdpowiedzUsuńGagu ( jak zwykle bojkotuje kody :P)