sobota, 1 czerwca 2013

Jestem, żyję. I dobrze mi

Choć nierękodzielniczo u mnie ostatnio, choć się nie wysypiam, choć padam na mordkę wieczorami - dobrze mi.
Fajny ten mój Witek.


I tylko wciąż, mimo roku wspólnego, nie mogę uwierzyć, że on JEST :)


Nie obiecuję powrotów blogowych, bo absorbuje mnie nie tylko Witas i praca i zajęcia naukowe, ale jeszcze dodatkowe zajęcia zarobkowe, których jakby, kurczaki, przybywa...
Zresztą - i tak pokazywać nie ma co :)

Ale wierzę, ba! pewność mam, że kiedyś jeszcze będę miała czas. I jeszcze popokazuję co podziałam "temi ręcami", o!

I przy okazji zbiorczo dziękuję za wszystkie miłe maile, które dostaję od czasu do czasu. I za te z prośbami o pomoc też. Jeśli nie odpisuję - gońcie mnie! Bo czasem odbiorę, przeczytam, mówię "wieczorem odpiszę" i... zapominam na miesiąc. A później mi głuuupio...