piątek, 30 kwietnia 2010

Miły weekendu początek. A nawet PRZEmiły! :)

Przyszła w piątek po południu - w zasadzie w samo południe przyniósł ją listonosz, ale odebrałam z poczty po pracy. Spodziewałam się TEJ właśnie przesyłki, ale nie TAKIEJ! Rozmiar mnie zaskoczył...

Z drżącymi rękoma przystąpiłam do odpakowywania - no bo cóż tam jeszcze być może, prócz tego, czego się spodziewałam?



Pierwsza - najmniejsza - paczuszka zawierała prześliczne tagi-przywieszki. W nie mniej cudnych malutkich kopertkach.







Druga paczuszka - największa - wywołała chwilowe unieruchomienie aparatu mowy. Tak, zaniemówiłam. Na widok tego pakietu bibułek (Ola wiedziała dobrze, że oszalałam na ich punkcie przy okazji poprzedniej przesyłki).





No i wreszcie - clue całości - zamówione magnesiki. To, jak cudnie są opakowane pokazała u siebie Ola - nawet nie będę próbowała zrobić zdjęć choć w połowie tak pięknych jak jej... Za to muszę, po prostu muszę pokazać Wam napisik - jest fantastyczny! Zaskoczył mnie swoim tycim rozmiarem.



No i same magnesy - przepiękne.



Znalazły już swoje miejsce - na listwie osłaniającej światełka przy blacie roboczym. Tak, by jak najczęściej móc na nie patrzeć :)



Oluś - dziękuję!
:*

czwartek, 29 kwietnia 2010

Stare jak nowe, nowe jak stare (uwaga, dużo zdjęć)

Ogarnięta drutowym szałem (Bea w toku, czai się ażurowe kardi, wskrzeszę lada dzień jednego trupa, w kolejce, z zapasem włóczek, 4 kolejne projekty) postanowiłam... poszukać sobie jeszcze czegoś do wydziergania :) Tak, to z pewnością wina ravelry ;)

W odmętach internetu trafiłam na stare (starsze nawet niż ja!) wydania Burdy, z 75 i 77 roku. I naszła mnie refleksja, którą niniejszym dzielę się z Wami.

Czas bardzo różnie obchodzi się z tym co modne

Odkrywcze, prawda? ;)

A teraz ilustracje poglądowe. Są (ale wcale nie dominują) rzeczy, po których widać upływ czasu. Określić je mianem "retro" to mało









To wrażenie nasila się gdy mamy do czynienia z ciuchami w stylu "raz na ludowo"







Tuż obok, na sąsiedniej stronie tego samego żurnalu często, spotkać można rzeczy wręcz zaskakujące współczesnym charakterem - takie, które z chęcią miałabym w swojej szafie















Niekiedy, jak tu, to kwestia zestawienia - ten żakiecik już był :)



Są i rzeczy bardzo odważne (nawet jak na początek 21 wieku ;) )







Osobna kategoria - moda męska. I tu część modeli przetrwała próbę czasu a część nie :)





najbardziej jednak zaskoczyło mnie to jak bardzo zmieniły się chusty. Sądzę, że nie bez powodu niektórym wciąż kojarzą się ze stylem, hmm..., mocno babcinym









Ależ one inne od tego co dzierga się teraz, prawda?

Hm. I co myślicie? jak - Waszym zdaniem - wypadają na tym tle współczesne Sandry, Sabriny i inne Swetry? Moim - nietęgo. Zwłaszcza jeśli weźmie się pod uwagę to jakie włóczki dostępne były wtedy, a jakie są teraz. Niektórym z powyższych rzeczy trudno odmówić stylu i smaku - choć fason może wymagałby już delikatnego liftingu.
I jeszcze jedno - przypomniało mi się jedno z moich ulubionych zajęć z dzieciństwa - oglądanie grubaśnych, pachnących inną niż u nas farbą drukarską "zachodnich" żurnali :)

Pozdrawiam przedweekendowo :)

sobota, 24 kwietnia 2010

Motkobranie

Dzisiejsze wczesne popołudnie spędziłam w sklepie Ulki. Przede wszystkim nagadałyśmy się ogólniebabsko. Ale i włóczkowo.
Wytarmosiłam tysiące motków, naoglądałam się setek kolorów... Wiosenne włóczki w zamotane.pl tylko czekają, by je brać. Piękne bawełenki i ich mieszanki, ciekawe i zupełnie inne niż niegdysiejsze, zdecydowanie szlachetne akryle. Jest z czego wybierać... Moją nową miłością nadal pozostaje Frigya - podobają mi się wszystkie jej kolory!
Ale "zostawiam" ją sobie na potem, teraz postanowiłam pójść w coś lżejszego.

I oczywiście nie wróciłam z pustymi rękoma.



Medusa! Konkretnie po 3 motki żółtej, różowej i chabrowej oraz 4 zielono-niebieskiej. Na wszystkie mam już plany, ale o tym na razie ciiii...



Bo na pierwszy ogień pójdzie Sonata. Powstanie z niej ażurowy sweterek dla Mag. Powstanie z połączenia tych dwóch modeli



Ażurowy kardigan z długimi rękawami i dekoltem w serek. Jest już nawet próbka (tak! zblokowałam próbkę!)



Nie bójcie się - nie zapomniałam o Bei - cały czas sobie rośnie. W tym tygodniu dorobiła się przodu. I opisu odejmowania i dodawania oczek - bo na tyle improwizowałam wzorując się na "bluzce-wykroju". Odtworzenie tej wariacji na przodzie wymagało mnóstwa zupełnie niepotrzebnej pracy poszukiwawczej. Mam nauczkę na przyszłość - notować :)







Bardzo mi się podoba jak ta listwa wychodzi



A teraz - wracam do moich drutków :)
Miłej soboty i niedzieli :*

niedziela, 18 kwietnia 2010

Wiosna, ach to ty...

Dzieje się. Się dzieje skutecznie, acz powoli. Bea ma już niemal całe plecy...





(Aparat wywijał dziś jakieś cuda i upierał się, że sweterek jest fioletowy. Nie jest. Próbowałam to naprawić PSem, ale wyszło jak wyszło, a walczyć więcej mi się nie chciało ;) Prawdziwy kolor widać tu)

... a ja mam zastój :)
Odechciało mi się. Robię kilka rządków i odkładam robótkę. Na dwór mi się chce, co dla mnie niezwykłe, niespotykane i w ogóle. Najchętniej bym z tą robótką na jakiś balkon wybyła, ale balkonu brak.

Nie ma się jednak co zbytnio dziwić, skoro na dworze jest jak jest, rowery w piwnicy tylko czekają żeby na nie wskoczyć, a ścieżki rowerowe tuż tuż. Więc zapominam o robótce i cieszę się tym, co widzę.

Że niebo takie niebieskie...



Że młode listki takie zielone...





Że pękają pąki...



-------------------------------------

Ann, słusznie zresztą, zwróciła mi uwagę, że nie pokazałam płodów naszego przedświątecznego jajotworzenia. Głównie tworzyła Olga, my tylko pomagałyśmy. Z jej małych rączek wyszło m.in. jedno z najpiękniejszych jaj, jakie w życiu widziałam...





Powstały też jaja mniej stonowane, np. takie, takie, albo takie :)

Moje jaja były, oczywiście, włóczkowe :)



Szybko minęła tegoroczna Wielkanoc... Tak to bywa z fajnymi chwilami. A ja już tęsknię za paschą, następna dopiero za rok...



----------------------------

Pozdrawiam Was wiosennie :*