piątek, 31 października 2008

Książki, książki

Do zabawy zaprosiła mnie Kasia-Królewna. Normalnie za łańcuszki się obrażam ;) , ale jako, że ten jest książkowy...

1) O jakiej porze dnia najchętniejsz czytasz?
Wieczorem, przed zaśnięciem. Nawet kładąc się spać o 6 rano i po imprezie sięgam po książkę. Muszę choć dwa zdania przeczytać :)
W dzieciństwie często goniono mnie do gaszenia światła. Więc... czytałam pod kołdrą, z latarką w zębach (byle do końca rozdziału...). Na szczęście Tato potrafił to zrozumieć - sam za dzieciaka robił dokładnie to samo!

2) Gdzie czytasz?
W łóżku zdecydowanie najczęściej.
Nie potrafię czytać np. w fotelu. Nie wiem dlaczego. Bywało i tak, że czytałam w autobusach i tramwajach. Teraz jednak jeżdzę krótko i o takich porach, że ledwo udaje się ustać... Ale niekiedy i tak trzymam w ręku książkę :)

3) Jeśli czytasz na leżąco (w łóżku), to czytasz najchętniej na brzuchu czy na plecach?
Zawsze na prawym boku. Czasem jak ścierpnę to przekładam się na lewy. Ale po chwili już jestem z powrotem u siebie.

4) Jaki rodzaj książek czytasz najchętniej?
Najróżniejsze - od fantastyki, przez kryminały po cięższy kaliber. Jak nie mam pod ręką nic innego co mnie akurat zaintryguje - babskie czytadła i sagi (Ludzi lodu chłonęłam jak gąbka)

5) Jaką książkę ostatnio kupiłaś?
Człowiek o wielu imionach. Antologia prozy bułgarskiej przełomu XX i XIX wieku. A przedtem zapewne jakiegoś Pratchetta, bo kupujemy wszystkie jak tylko się jakiś nowy pojawi :)

6) Co czytasz aktualnie?

Po raz trzeci chyba Kamienne tablice Żukrowskiego



A w przerwach Thorgale i Legendarną historię Polski - strasznie mnie ostatnio wzięło na komiksy ;)

Poza tym mam jeszcze w czytaniu Obietnicę poranka.

7) Używasz zakładek czy zaginasz ośle rogi? Jeśli używasz zakładek, to jakie one są?

Nie wyobrażam sobie zaginania rogów. Nie znoszę zostawiania otwartych książek. Nie rozumiem, jak można zapamiętać numer strony ;) Dlatego - tylko zakładki. Mam cały plik zakładek Poznań przy łóżku - jak zapodzieję jedną następna już czeka.

8) Co sądzisz o książkach do słuchania?
Świetna rzecz dla niewidomych. Sama jakoś wolę czytać niż słuchać.

9) Co sądzisz o ebookach?
Czytałam w ten sposób Pachnidło. I fakt, że mogłam przerwać w połowie i nie wrócić świadczy, że to jednak nie to...

Do zabawy zapraszam Ullak i Fiubzdziu

Z braku laku

Z braku nowości - a właściwie z braku nowości, które nie są origami ;) - pokażę coś starego.

Filcowe serducho, które dla swej Małżonki "K" na Walentynki zamówił mój najlepszejszy pracowy kolega - Dario.









Serduszko ma nieco mniej niż 5cm wzrostu, złoty sznureczek i literkę z żółtej czesanki z jedwabiem (wersja de lux, a co!), a całe powstało z fantastycznej czerwonej czesanki z beli, z kolorowymi drobinkami. Filcowane of kors na sucho.

wtorek, 28 października 2008

Zielono mi

I szczerzę się sama do siebie...
Niedługo bryły i bryłki będą zajmować każdą poziomą powierzchnię naszej norki...

Snapologia, która turla się teraz po moim pracowym biurku.










środa, 22 października 2008

Ullka-Cebulka i Energetyczna Laurka

Już tydzień minął od ich przemiłej wizyty, a ja dopiero teraz biorę się za pisanie - wstyd i hańba!

Ullak wraz z Laurą odwiedziły mnie w ubiegła środę i przyniosły ze sobą mnóstwo radości, śmieszne pytania i pyszne pierniczki. Ulka przyniosła też do pomacania luksusowe drutki i szydełka, które być może już niebawem pojawią się w jej Zamotanych.
Włóczek tym razem nie przytargała - i dobrze :) Kolejka jest już i tak zdecydowanie za długa :) A Ulka wciąż kusi na stronie nowymi pięknościami...
I jeszcze ubiera się specjalnie w piękne sweterki swojej produkcji, kusicielka jedna ;)

Dostałam też w prezencie "wizytę w salonie fryzjerskim". Kolorowe spinki rządzą! ;)







Dzięki, Dziewczyny!

piątek, 17 października 2008

W kółko origami

Wiem, że jak z czymś zacznę to przynudzam i przynudzam :)
Ale cóż poradzę - mam tak, że jak mnie na coś weźmie to męczę temat zawzięcie. Aż mi przejdzie :)
Póki co - trzyma. I to coraz bardziej. No bo radocha jest maksymalna jak się zrobi samemu coś, co jeszcze tydzień wcześniej było "niemożliwe". I jak pół firmy bawi się w pracy moimi kostkami :)

Poskładałam przedwczoraj dwunastościan z modułów Planka. Nie było łatwo, oj nie. Zwłaszcza pod koniec.
Ale wiem już, czego nie robić w przyszłości. Zbytniej ekscytacji po pierwsze ;)









czwartek, 16 października 2008

Mania sprzątania

A raczej głęboka potrzeba ;) bo nic już nie mogłam znaleźć...
Trochę się zdziwiłam, że po wytarganiu z regału moje kraft-stafy (nie licząc włóczek, oczywiście; te były posegregowane, opakowane, opisane i poukładane już dawno, więc ich nie ruszałam) zajęły całą kanapę (później, przez tydzień, zajmowały pół podłogi w salonie :), no nie miałam mocy poukładać je na miejsca).
Aż wreszcie nadszedł ten dzień, a był to wtorek ;)

Posegregowane "przydasie" wylądowały na półeczkach (made by ten Pan ;) czyli Tata-Budowniczy).









Przy okazji tych porządków naszła mnie refleksja następująca: bardzo mało mam do scrapowania rzeczy "gotowych", takich, które np. w zestawach kupuje się w sklepie. Zdecydowana większość to najróżniejsze znalezione/zdobyte pierdółki.
Z jednej strony to dobrze - dzięki temu nie zostawiam w sklepach dla maniaków połowy wypłaty. Z drugiej ryzykownie - takim "przydasiem" może zostać wszystko :) I później rosną te hałdy, i później trzeba to segregować...

wtorek, 14 października 2008

Jak diabeł z pudełka, a właściwie z kostki ;)

... pojawiła się fascynacja origami :)
Po łódeczkach lekko podłamana zabrałam się za moduły. I... okazało się, że to jest to!

Pudełka zaczęły się mnożyć. Najpierw powstały najprostsze, ze zwykłego modułu sonobe





Później z modyfikacjami





A jeszcze później postanowiłam też posprawdzać inne wielkości :)



Tymczasem na złożenie w bryłkę czeka kilkadziesiąt modułów Planka



Dla porządku dodać trzeba, że powstał też żuraw... albo coś żurawiopodobnego...



Nie jestem z niego zadowolona i zdecydowanie wybieram moduły :)
No bo czyż nie jest ekscytująca myśl, że może kiedyś będę mogła złożyć takie cuda?

A wszystko dzięki tej Pani i jej szkółce.
Dzięki Naith!

Więcej fotek bryłek w SEGREGATORZE.

środa, 8 października 2008

Prezencior!

Dostałam paczuszkę. Z Toskanii (czy mylę?).

Najpierw nie bardzo wiedziałam co to je...





Później przyszło olśnienie - broszka! A raczej brocha, bo do małych ona nie należy ;)
Do skromnych i takich do pracy też raczej nie, niestety... Jest raczej kartonowa, jak to mawiamy :)



Jest też absolutnie przecudna - różnorodność użytych materiałów, ich srtuktur - powala.

I zobaczcie jak zabawnie na mnie kuka :)





Bosko, nie?
Normalnie nie sposób się nie uśmiechnąć ;)



Bardzo, bardzo dziękuję!

wtorek, 7 października 2008

Danie na "wielką złość" :/

Nie nie, spoko, nie mam tak, że jak zła to jem. Ale miewam :)

A nic tak przyjemnie nie koi wściekłości jak lazania (alias lasagne).

A lazania "miliard kalorii albo i trzy" wygląda tak:





A robi się ją tak, że przygotowuje się:
(składniki dla dwóch osób na obiad i okołokolacyjne dojadanie ;) )

- ok 10 płatów makaronu lasagne
- 4 duże garście utartego sera żółtego
- duże naczynie do zapiekania i dwie patelnie - mniejszą i większą
- masła - ok 2 łyżek
- mąki tyleż
- zimnego mleka pewną ilość
- ćwierć kilo mięsa mielonego wołowego
- puszkę pomidorów, krojonych najlepiej
- cebulkę dużą jedną, albo małe 2
- oliwę z oliwek
- sól, pieprz i gałkę muszkatołową

A następnie:
Na mniejszej patelni topimy masło, dodajemy mąkę i prużymy nie rumieniąc. Zdejmujemy z gazu, wlewamy mleko intensywnie mieszając. Ponownie ustawiamy na gazie cały czas mieszając. W razie potrzeby dodajemy mleka. Przyprawiamy gałką (szczyptą dosłownie) i odstawiamy.

Na patelni większej na oliwie podsmażamy mięso. Dorzucamy do niego i szklimy drobno posiekaną cebulę. Dodajemy pomidory, przyprawy. Chwilę gotujemy i odstawiamy.

W naczyniu wysmarowanym masłem układamy kolejno beszamel, makaron, sos pomidorowy, ser. U mnie wychodzą na ogól 3 warstwy, bo naczynie jest dość obszerne.
Zapiekamy ok 20 minut (albo tyle ile każą na opakowaniu makaronu), a następne zapominamy o wszelkiej złości :)

Smacznego ;)

piątek, 3 października 2008

WAC 1/III - zajawka

Zajawkuję kolejny albumik wędrujący. Zupełnie nietypowo zaaranżowany jak na mnie. Poleciał dalej już jakiś czas temu...



Albumik należy do Ivy aka Michelle

czwartek, 2 października 2008

Woreczki pachnące...

To kolejna rzecz, której liznęłam w Otwocku. I - o dziwo - o ile "normalne" doecou nie kręci mnie niemal w ogóle, to produkowanie malusich, słodziarskich woreczków sprawiło mi mnóstwo radochy.











I tylko muszę wykombinować czym zastąpić lawendę :)

środa, 1 października 2008

Pergamano...

... to coś zupełnie nie dla mnie. Ja już pomijam fakt, że krzywo odrysowane - to akurat wynika z tego, że mi się spieszyło do zabawy właściwej. Ale przebić papier kilka razy na tak małej powierzchni? Pojechać dłutkiem prawie wszędzie i nie uzyskać ani odrobiny efektu trójwymiarowości?

Pergamano zostawiam więc innym. Tak jak biżu. I parę innych jeszcze rzeczy :)



Ale jeden swój pergamanowy wytwór mam. Powstał w Otwocku, pod czujnym okiem Sylwki35.