Nie nie, spoko, nie mam tak, że jak zła to jem. Ale miewam :)
A nic tak przyjemnie nie koi wściekłości jak lazania (alias lasagne).
A lazania "miliard kalorii albo i trzy" wygląda tak:
A robi się ją tak, że przygotowuje się:
(składniki dla dwóch osób na obiad i okołokolacyjne dojadanie ;) )
- ok 10 płatów makaronu lasagne
- 4 duże garście utartego sera żółtego
- duże naczynie do zapiekania i dwie patelnie - mniejszą i większą
- masła - ok 2 łyżek
- mąki tyleż
- zimnego mleka pewną ilość
- ćwierć kilo mięsa mielonego wołowego
- puszkę pomidorów, krojonych najlepiej
- cebulkę dużą jedną, albo małe 2
- oliwę z oliwek
- sól, pieprz i gałkę muszkatołową
A następnie:
Na mniejszej patelni topimy masło, dodajemy mąkę i prużymy nie rumieniąc. Zdejmujemy z gazu, wlewamy mleko intensywnie mieszając. Ponownie ustawiamy na gazie cały czas mieszając. W razie potrzeby dodajemy mleka. Przyprawiamy gałką (szczyptą dosłownie) i odstawiamy.
Na patelni większej na oliwie podsmażamy mięso. Dorzucamy do niego i szklimy drobno posiekaną cebulę. Dodajemy pomidory, przyprawy. Chwilę gotujemy i odstawiamy.
W naczyniu wysmarowanym masłem układamy kolejno beszamel, makaron, sos pomidorowy, ser. U mnie wychodzą na ogól 3 warstwy, bo naczynie jest dość obszerne.
Zapiekamy ok 20 minut (albo tyle ile każą na opakowaniu makaronu), a następne zapominamy o wszelkiej złości :)
Smacznego ;)
rzeczywiście - wygląda na mega tłustą i mega pyszną :)
OdpowiedzUsuńmi niestety na wielką złość pomaga wydarcie na Kogoś ryjka...albo pogapienie się "coto ja bym mogła stworzyć, tylko mi się nie chce" ;)
złościa minęła ?
minęła, a jakże. jak masz brzusio pełne pysznego jedzonka to się nie da złościć. sił nie ma :)
OdpowiedzUsuńa na Kogosia to ty ryjka może nie wydzieraj? bo się w sobie biedny zamknie :)
a lazanię to Ci kiedyś zrobię taką. nie ma w niej przetwarzanych termicznie papryk, pieczarek i jaj, więc luzio ;)
OdpowiedzUsuń