A raczej głęboka potrzeba ;) bo nic już nie mogłam znaleźć...
Trochę się zdziwiłam, że po wytarganiu z regału moje kraft-stafy (nie licząc włóczek, oczywiście; te były posegregowane, opakowane, opisane i poukładane już dawno, więc ich nie ruszałam) zajęły całą kanapę (później, przez tydzień, zajmowały pół podłogi w salonie :), no nie miałam mocy poukładać je na miejsca).
Aż wreszcie nadszedł ten dzień, a był to wtorek ;)
Posegregowane "przydasie" wylądowały na półeczkach (made by ten Pan ;) czyli Tata-Budowniczy).
Przy okazji tych porządków naszła mnie refleksja następująca: bardzo mało mam do scrapowania rzeczy "gotowych", takich, które np. w zestawach kupuje się w sklepie. Zdecydowana większość to najróżniejsze znalezione/zdobyte pierdółki.
Z jednej strony to dobrze - dzięki temu nie zostawiam w sklepach dla maniaków połowy wypłaty. Z drugiej ryzykownie - takim "przydasiem" może zostać wszystko :) I później rosną te hałdy, i później trzeba to segregować...
Oj znam, znam "problem" przydasi :) Ale wiesz, nauczyciel to i tak śmieciarz, korzysta z wszystkiego, wiec zawsze mam wymówkę, że to... do pracy :D
OdpowiedzUsuńJa tam Cię rozumiem bo i ja mam wiele takich przydasiów :) :)
OdpowiedzUsuń"przydasie" ... no przyda się ... i prawdę powiedziawszy dzięki temu jesteśmy o wiele "bogatsze" bo takie nic nie znaczące skrawki papieru - i nie tylko papieru - zmuszają nas do twórczego myślenia ...
OdpowiedzUsuńmiałam takich "przydasiów" mnóstwo. ostatnio jednak stwierdziła, że i tak nie mam czasu na robienie kartek, więc je wywaliłam. Serce mi pękało, ale cóż można poradzić?
OdpowiedzUsuńfiubzdziu, no żartujesz chyba?! było wejść na dowolne forum i się ogłosić! sama bym była pierwsza w kolejce do wymiany, nawet za włóczkę ;)
OdpowiedzUsuńtaaak, coś my z kotem wiemy na temat przydasiów :) ale może spuszczę na to zasłonę milczenia :P tylko my dwie musimy na to patrzeć...
OdpowiedzUsuń