Czy ktoś mógłby powstrzymać mnie przed wydawaniem?? ;)
No dobra, stan konta skutecznie zaczyna to robić ;) Ale tyyyle rzeczy kusi kobietę...
Na przykład prasa. Wchodzę Ci ja do "saloniku prasowego" (nie "bywam" ostatnio nigdzie niemal, więc jak już się z domu wypuszczę, to zwiedzam...), a tam atakują mnie nowości wydawnicze. Dzięki bogu - wydawcy jednak nie czają się na moją kasę aż tak bardzo, bo zdecydowana większość prasy "robótkowej" jest mocno średnia.
Ale nowej burdy pominąć nie mogłam.
Podoba mi się w niej niemal każdy model (tu można zobaczyć wszystkie), a że kupiłam głównie dla tych kilku, to można powiedzieć, że jestem do przodu ;)
Plan jest taki, że luty będzie miesiącem szycia. Chyba machnę sobie nawet - na wzór Brahdelt - jakiś banerek, może to mnie zmobilizuje żeby plan zrealizować ;)
ZDECYDOWANIE podoba mi się odnowiona Sabrina. Idea jest taka: obserwujemy wybiegi i przenosimy je do naszych szaf za pomocą dzianin. Mam nadzieję, że to nie pomysł na jeden numer, a kierunek, w którym pismo podąży.
Modele już tak rewelacyjne jak sam pomysł nie są (choć i tak nie jest źle), najbardziej spodobały mi się sweterek-żakiecik a'la Chanel...
... i żakiet z wyłogami. Na ten mam już nawet włóczkę, choć moja wersja znacznie będzie odbiegała od pierwowzoru :)
Fajnym pomysłem jest też, pojawiający się co kilka modeli, kącik "lekcja stylu", czyli co z czym łączyć. Trzymam za nową Sabrinę kciuki.
Wczoraj dotarła też przesyłka z e-dziewiarki...
... z włóczkami na chusty: czerrrrwoną Angorą Special (Vlad?)...
... i różową, cieniowaną Angorą Gold BD (na chustę zamówioną).
Mam też - wreszcie! - miarkę do drutów! Ha! Czy tylko ja mam takie zboczenie, że MUSZĘ mieć wszystko jednej firmy? Bardziej mi się miarka Addi podobała, ale KP wygrało, bo takie mam druty... Cóż. Grunt, że działa :)
W przesyłce były też, rzecz jasna, próbki. Ale schowałam je od razu głęboko, żeby nie kusiły ;)
Za to dałam się skusić i zaczęłam Frozen Pink (czyli Frozen Leaves w wersji dla K.). Przyznaję się bez bicia - MUSIAŁAM sprawdzić jak wychodzą te listki :) Idzie ładnie, choć wiem już, że wolę chusty z cieńszych nici :)
Ale nie samymi robótkami żyje człowiek (a zwłaszcza kobieta). Kosmetyki.... Chyba muszę przestać czytać te przeklęte blogi, bo to przez nie nagle ubzdurałam sobie, że muszę mieć pomadkę nude... A że nie umiałam wybrać - mam dwie :)
tak, one są nude, jak się je nałoży na usta |
Skoro już przy kosmetykach jesteśmy - padło ostatnio w komentarzach, że potrafię malować kreski. Cóż, chciałabym. Niestety, póki co, jest tak se. Czasem wyjdzie idealnie, czasem wyjdzie... bokiem. Żelowy liner ma to do siebie, że bardzo szybko zasycha i nie da się zetrzeć tego co "wyjedzie". Można jedynie pogrubić :) Dlatego uparcie ćwiczę kreski, powstrzymuję się przed skróceniem rączki pędzelka (złej baletnicy...) i dokumentuję.
To kreska z wczoraj (tu ma już ładnych parę godzin)...
... to z dziś.
Widać, gołym okiem, że idealne i TAKIE SAME nie są. Grunt, że z daleka i "w życiu", czyli wśród mrugania i pod okularami, nie wyglądają fatalnie :) No i stanowią, w związku z nagłą manią cieniowania się neutralnie oraz miłością - równie nagłą - do nudziaków na ustach, najwyrazistszy element mojego make-up'u. A bez make-up'u to ja sobie życia nie wyobrażam, musicie wiedzieć.
Zmykam tymczasem, niestety - nie do drutów. Ale, żebyście zbytnio nie tęskniły, zostawiam Was z kolejną narcystyczną fotką ;)
* te tytułowe "starości" to ja, rzecz oczywista ;)
Dzisiejsza kreska bardziej zadziorna od wczorajszej, a obie piękne i równiutkie!
OdpowiedzUsuńDla mnie nowa Burda taka średnia, dwie sukienki sobie upatrzyłam. Za to odnowiona Sabrina stwarza nadzieję, że nie będzie to już tylko nudny przedruk niemieckich modeli. ^^
No nie przesadzaj z tym starociem !? Chyba muszę się wybrać do "gazetowego", po ową Sabrinę, bo jeszcze mi w ręce nie wpadła. A- zaintrygowałaś mnie tym linerem żelowym- bo mi się kreski zawsze odbijają na górnej powiece i przydałoby się coś trwalszego niż kredka-może jakaś podpowiedź? :)
OdpowiedzUsuńja mam eyeliner w żelu essence + ich pędzelek - jestem zadowolona
UsuńSabrinę oglądałam, ale jakoś nic mnie nie urzekło. Pewnie dlatego, ze sto planów we łbie siedzi i pełno gazet w domu. Przyznaję jednak, ze pomysł niezły.
OdpowiedzUsuńKresek zazdroszczę. Kiedyż próbowałam takim pędzelkowym linerem i nie wyglądało nawet w połowie tak dobrze jak u Ciebie. Łapska mi drżą jak starej alkoholicy i nic z tego nie wychodzi.
Na koniec uprzejmie donoszę, że z tym drutowaniem w aucie to nie taka prosta sprawa - nawet giercowanie na komórce jest dla mnie męczące - jak nie patrze na drogę kiedy chłop za kółkiem jakoś się stracham.
A chleby polecam - ja już właściwie nie jadam sklepowych :)
-----------------------------------
Zapraszam:
Para w kuchni.
Na turystyczny szlak!
Z takim okiem to i zakupy trafne :) Przeleciałam tę Burdę w sieci, ale muszę nabyć, bo spódnicę z rowerem w tle obiecuję sobie uszyć. Sabrina zaskakująco nowoczesna :) Oby tak dalej. Pozdrawiam Staruszkę :)
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki za nową Sabrinę, może coś w końcu ruszy w polskich gazetkach.
OdpowiedzUsuńOoo chyba się zaopatrzę w tą Burdę. Ten żakiet z Sabriny - w kolorach kawa z mlekiem - też wpadł mi w oko. Idealnie pasowałaby do tego Alize BD.
OdpowiedzUsuńOgólnie bardzo lubię Sabrinę, za to Dama w swetrze działa na mnie, jak płachta na byka.
Fajna ta nowa Burda:) Ja kupuję regularnie kazdy numer:)
OdpowiedzUsuńNormalnie jutro jak będę w Empiku, to aż z ciekawości kupię tę Sabrinę ;-)
OdpowiedzUsuńA propos miarki...moja mama też dzierga i jakiś czas temu w ramach prezentów bodajże na urodziny dostała ode mnie paczkę z bajerami typu markery, druty i owa miarka. I dzwoni do mnie: "Dziecko dziękuję, ale co to jest?" :-D I trzeba było rodzicielkę uświadomić, jak obecnie dziergany świat wygląda. Tata się ucieszył za to, że nie będzie musiał już suwmiarki szukać ;-)
Brahdelt, to chyba kwestia kąta pod jakim zdjęcie zrobiłam ;) a może i jednak masz rację? w każdym razie - ćwiczę :)
OdpowiedzUsuńmoim zdaniem porażką w tym numerze burdy są tylko te spódnice regulowane paskiem, wszystko inne mi się podoba, tylko ciekawe jak w szyciu ;)
nie dość, że nudnych, nie dość, że niemieckich, to jeszcze w kółko takich/tych samych! ;)
dodgers, jeszcze mi się przypomniało, że dziewczyny chwalą też liner wibo (taki klasyczny chyba) i żelowy inglot :)
tofka, ja po przejrzeniu w kiosku też wzięłam, w zasadzie, tylko po to, żeby się nowej formule przyjrzeć dokładniej :)
och, mi też się trzęsą - dlatego kreski mam grube :) cienkie i ładne udały mi się tylko raz, za to z marszu
aaa... jeśli to nie kwestia choroby lokomocyjnej tylko potrzeby czujności, to tym bardziej da się połączyć. trzeba tylko wybrać projekt nie wymagający takiej koncentracji, same prawe na przykład :)
a jaki polecasz na początek? taki jakiś razowy może? i prosty?
magdor, ja się napalam na sukienkę z meeega zamkiem. ale to za czas jakiś ;) na razie w planach tunika na Brzu
Wełniana Skarpetko, Damie w swetrze mówię zdecydowanie NIE od daaaawna, straszne to jest! :D
kleopatre, miło mi gościć :)
no nie mów, że szyjesz? chociaż w sumie nie powinno mnie to dziwić: jak się ma taki talent do makijażu, to znaczy, że zdolne ręce :)
Dziewczyny - czy widziałyście JEJ kreski??? polecam! :)
Lete, hehe, sama prawda :) moja Mama nie rozumie jak w ogóle można na drutach z żyłką dziergać :)
w sumie, przyznać się trzeba, ta miarka aż tak niezbędna nie jest, jak mam drutki ładnie ułożone koło siebie to od razu widać numery :)
No tak, same prawe byłby ok, minus, że nic takiego na drutach nie mam. Ażur kończę, a następny to takie pomieszanie, ze zmieniam co jakiś czas. Może uda się haftować (nie mylić z chorobą lokomocyjną).
OdpowiedzUsuńA razowiec pszenny to Ci na drożdżach nawet wyjdzie. Dodatki to właściwie Twoja inwencja. Ostatnio jestem zakochana w pszenno-razowym z cebulą i makiem - jak dziś upiekę, to może wreszcie cyknę fotki i wrzucę przepis. Póki co odsyłam tu: http://gospodarneszczescie.blogspot.com/2011/02/podsumowanie-wp-103-i-zaproszenie-wp.html. A jak masz prawdziwego lenia i cenisz dużą prostotę to polecam bez wyrabiania z dodatkiem pszennej razowej, albo żytniej. Powiedzmy w proporcji 2:1 (dwie szklanki zwykłej pszennej, jedna razowej) . Na pewno wyjdzie :)
-----------------------------------
Zapraszam:
Para w kuchni.
Na turystyczny szlak!
Jak to są "niedopracowane" kreski, to ja przepraszam. Ja to nawet pieniędzy na żadne tam żelowe cuda nie wydaję, bo mogę sobie od razu wzorek falisty, z kropkami machnąć na powiece, przy czym niekoniecznie symetrycznie na lewej i prawej.
OdpowiedzUsuńI strasznie mi się podoba róż nowo zaczętej chusty.
Komentuję w odwróconej kolejności, bo tak mi blogger wyświetla :)
OdpowiedzUsuńWidzę, że już "mośkowatość" masz już zdecydowanie za sobą ;) i wyglądasz pięknie i bawisz się swoim wyglądem.
Biegnę zmontować w komórce przypominajkę, żeby nową Sabrinę obejrzeć i może też kupić. Szczerze, to ostatni numer nabyłam chyba z rok temu, bo rzeczywiście nic ciekawego nie proponowali. Ale to, co zoabczyłam u Ciebie, wygląda zachęcająco.
Widziałam tę Sabrinę i... nie kupiłam. Jak dla mnie za dużo szydełkowców. Ubrania wolę zdecydowanie na drutach. Ale i tak życzę powodzenia.
OdpowiedzUsuń