Znacie tę piosenkę?
"Proszę pana, proszę pana
Taka jestem zakochana
I czy uwierzy pan
Że mnie w ten dziwny stan
Na nowo wprawia wciąż
Mój własny mąż"
Taka jestem zakochana
I czy uwierzy pan
Że mnie w ten dziwny stan
Na nowo wprawia wciąż
Mój własny mąż"
Uwielbiałam ją w dzieciństwie i dziś... mam tak samo :) Ale nie o tym miało być...
Bo od paru godzin jestem zakochana niejako nadprogramowo... W Estonii, a raczej w estońskich zdolnych rączkach, które wyczarowują TAKIE CUDA!
Natrzaskałam zdjęć... Normalnie zrobiłam włóczce profesjonalną sesję ;)
Czy widzicie te kolory? Czy rozumiecie, że po prostu nie mogłam się jej oprzeć? Zwłaszcza, że Demon Nieodpartej Potrzeby Dziergania Chust nie zamierza opuścić mojej głowy i dłoni...*
Nitka jest cieniutka tak "w sam raz". Oczywiście (jeśli wierzyć zapewnieniom sprzedającej z allegro), ręcznie przędziona i ręcznie farbowana.
No cudo!
Wrzucam ją na druty jak tylko skończę... coś, czego jeszcze nawet nie zaczęłam. Ale zacznę dziś, zaraz - taki jest plan. Po prostu muszę zrobić sobie czarny, rozpinany, dość obszerny sweterek. Ciągle takiego potrzebuję. Włóczkę mam od dawna, tylko zdecydować się nie mogłam. Wczoraj przeszukałam ravelry, gdzie - jak się okazało - mam zapisane same małe sweterki... Cóż, to "na zaś" :)
Na szczęście trafiłam do Ewy K. i przypomniał mi się jej cudny Blair. Mój sweterek będzie "na motywach".
Ale wierzcie mi - wprost zmuszam się do zaczęcia tego projektu... A i tak jest niezerowa szansa, że "przerywnikiem" będzie coś chuścianego :)
Później koniecznie trzeba będzie machnąć drugi sweterek dla Emi - ofc jeśli okaże się, że ten różowy pasiaty jest ok :) Bo łatwiej zrobić niż dostarczyć :/
A później będę już mogła podziergać moją pierwszą estonkę...
A na koniec, dla tych, którzy nie znali śpiewa Sława Przybylska :)
* Demon na tyle jest silny, że zamówiłam też jeszcze jedną "chustową" włóczkę dla siebie, namówiłam koleżankę żeby chustę chciała i chyba nie zamierzam na tym poprzestać ;) Jest spore ryzyko, że w najbliższej przyszłości wszystkie prezenty ode mnie będą chustami. No bo przecież: ile chust można wydziergać dla siebie? ;)
Dla siebie? Nieskończoność! :D Do wieczorowej sukienki, pod płaszcz, do owinięcia na spacerze w lesie; każdą z tych opcji w różnych kolorach, bo w końcu nie da się nosić cały czas tego samego :D. Znajdą się okazje. Włóczka faktycznie świetna, kolory niesamowite :)
OdpowiedzUsuńJak to ile? Dużo :)
OdpowiedzUsuńo! bardzo dobrze, że będziesz z niej dziergać, bo się zastanawiam nad tą włóczką i ciekawam jak się kolory będą układać :)to jaki wzór wygrał w plebiscycie?
OdpowiedzUsuńŚliczne kolorki. Czytam, że podzielasz moją miłość do dziergania chust i cieniutkich niteczek :-) Obecnie dziergam z Merino Bulky, co bardzo mnie męczy. Choć robótka wcale nie jest skomplikowana, zdecydowanie wolę "cienizny" :-)
OdpowiedzUsuńNo to wpadłaś jak śliwka w kompot! :-)Ja przez Ciebie, jak tak piszesz "chusty to, chusty tamto", sama się zabrałam za jakąś chustę. A na co mi kolejna to nie wiem? :-)
OdpowiedzUsuńTeż mam w planach czarny sweter, ale...to może jak zgubię balast z przodu ;-)
Chust dla siebie można wydziergać mnóstwo! Sama mam już kilkanaście (ile dokładnie nie wiem, bo straciłam rachubę) i właśnie zaczęłam kolejną :).
OdpowiedzUsuńWełna piękna, ale uważaj - od takich wełen też można się uzależnić ;). Ja w wełnach ręcznie przędzionych i farbowanych zakochałam się rok temu i nadal mocno mnie trzyma. Do tego stopnia, że ... sama zaczęłam prząść :)). I pewnie teraz uzależnię się od przędzenia ;)).
Rozumiem Twoją miłość do wszystkiego co ma związek z chustami - ja też wpadłam po uszy! ...zresztą od chęci posiadania chusty (na którą wzoru nijak nie dało się znaleźć w polskich wydawnictwach) zaczęła się moja "sieciowa" podróż i ciągłe dokształcanie...a wszystkie szale poszły w niełaskę...
OdpowiedzUsuńNa tą włóczkę przyjemnie się patrzy...a co dopiero przerabiać! Cudeńko....!
O raju tą piosenkę to ja słyszałam jak mialam tyle lat co moja mlodsza teraz.Radio ogromne z dwoma pokaznymi galkami stalo wysoko na kredensie bezpieczne przed ciekawskimi raczkami.Zaczynaj ta wloczke bo ciekawa jestem ogromnie ,to co widac wyglada wielce apetycznie .
Usuńa idź, Ty kusicielko! cholera by Was wzięła z tymi chustami! jakiś czas temu stwierdziłam, że tych kilka szali i chust, które mam (jak i świadomość, że potrafię coś tam w tym temacie wydziergać) zupełnie mi wystarczą i nie chcę więcej, no i co? jajco. Dzięki Tobie dotarło do mnie, że Dew Drops jest darmowa, a że leżały w pudle własnoręcznie uprzędzione kłębuszki, to już się dzieje...
OdpowiedzUsuńco będzie z tej ślicznej estonki???
Uwielbiam te kolory i takie włóczki, ale podziwiam je tylko na kłębku, bo w robocie często z mieszanki kolorów wychodzą jednolite placki. Mogłabym takimi kłębkami dekorować mieszkanie. *^v^*
OdpowiedzUsuńE tam!!! Nie czekaj tylko od razu wrzucaj na druciki i machaj jakąś chustę :D Sweterek może zaczekać ;) Ta estońska tak ładnie się uśmiecha i aż sama się prosi, aby wcisnąć ją poza kolejnością :)
OdpowiedzUsuńCudna wełenka. Miewam takie napady ekstazy materiałowej. Macam, oglądam i ślę ochy i achy do przędzy, tkaniny, albo kokardki :) Pozdrawiam i miłego dziergania życzę
OdpowiedzUsuńWłóczka pięknie prezentuje się w kłębku. Podzielam jednak zdanie Brahdelt, też wolę podziwiać niż z nich dziergać. Mimo to, czekam z niecierpliwością na efekty.
OdpowiedzUsuńpo pierwsze - bardzo mi miło, że w związku z moim chustodzierganiem ujawniło się tyle nowych osób :)
OdpowiedzUsuńI nowym i "starym" baaaardzo dziękuję za to, że tu jesteście, że zaglądacie...
Ingwen, a masz przepis na jakąś taką "nieskończoną" szafę? w mojej, niestety, miejsca brak ;)
Theji, jak wyżej (Ty to pewnie wyliczysz jakoś ;) )
dodgers, plebiscyt jeszcze nie został rozstrzygnięty, ale na 99% Leaves Dancing Modell
Gazelo, jest urzekająca ta ich lekkość. no i przy takich włóczkach jeszcze bardziej niż zwykle zaskakuje mnie takt, że "to powstało z nitki"...
Lete, no właśnie, ja też nie lubię mieć "za dużo" ciuchów, dodatków... ale nie mogę opanować chęci dziergania :)
Frasia, kilkanaście?? wow! och wiem, w ogóle dziewiarstwo to strasznie uzależniające hobby (mam tylko nadzieję, że go w związku z tym nie zabronią ;) )
ana, tak, Internet jest pod tym względem niezastąpiony (nie tylko pod tym zresztą)
3nereida, hehe, ja nie miałam pewnie więcej niż 10 lat. u Dziadków była cała kolekcja pocztówek dźwiękowych, do dziś pamiętam mnóstwo tych piosenek (z hitami "Kto ukradł kiszkę" i "Zocha izbę zamiatała" na czele ;))
co do włóczki - apeluję jednak o cierpliwość ;)
Agata, ha! zemściłam się za to, że nie podzieliłaś się tą pięknotą od Fanaberii ;) z estonki będą listki, chyba :)
Brahdelt, z tego co widziałam w sieci te akurat włóczki układają się (na chustach) w pięknie przechodzące w siebie pasy... ale fakt, na ciuch sobie nie wyobrażam.
hehe, tapeta w kłębki. wyciszająca. ale chyba jednak dość kosztowna ;)
Beti, nie kuś, nie kuś ;) NAPRAWDĘ go potrzebuję, na gwałt (we wszystkich "małych sweterkach" się nie mieścimy już...)
magdor, taaaa... okrutny jest los dziewiarki: nie może mieć wszystkiego, a nawet jeśli ma - nie wszystko da radę przerobić ;)
Fiubzdziu, mam nadzieję, że będzie co podziwiać :)
Śliczna ta włóczka. Ciekawe co z niej wyjdzie. Drutuj już i się nie zastanawiaj.
OdpowiedzUsuńA ja wiem, od kogo masz tę włóczkę, bo ją na własne oczy oglądam prawie na każdym Szarotkowie ;) Śliczny melanż i na 100% wiem, że wyczarujesz z niej coś pięknego. Spieszę też Foginko pochwalić. Cudna wyszła - i kolor, i wzór, no i w ogóle i w szczególe.
OdpowiedzUsuńPisz do mnie na zulka76@interia.pl co tam za sprawę masz :)
Przecudna ta włóczka. Nie dziwię się, że zakochałaś się w Estonii :) Trzymam kciuki za to, żeby jednak powstał czarny sweterek, a później będę z niecierpliwością czekać na cuda z tej estońskiej piękności.
OdpowiedzUsuńPrześliczne kolory ma ta twoja włóczka. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńTeż uległam urokowi tej włóczki :) Zaopatrzyłam się również w inne kolory z tego rodzaju. Przyznam, że mimo (albo dzięki lekkiej szorstkości)robi się świetnie. Robótkę, którą zaczęłam tą włóczką możesz zobaczyć na moim blogu :) http://aniam1009.blogspot.com/ Jestem pewna że z niej wyczarujesz coś wspaniałego :)
OdpowiedzUsuńjolaWu, no ależ właśnie dlatego, że taka śliczna, muszę się naprawdę porządnie zastanowić :)
OdpowiedzUsuńZulko, sama nie wiem, czy Ci zazdroszczę, że możesz takie cuda macać, czy się cieszę, że ja nie mam możliwości, więc mnie tak nie kuszą ;)
Intensywna, uprasza się o mocne trzymanie w ciągu dalszym, bo jednak coś pochrzaniłam i będzie prucie :)
Mocchiato, ech... najgorsze, że wszystkie wersje kolorystyczne są piękne, a wybrać można tylko jeden raz na jakiś czas - przynajmniej tak mówią portfel i rozsądek :(
aniam1009, a wiesz, mi też się ta szorstkość podoba. na bloga już pędzę :)