W zasadzie to powinien być post bez zdjęć, a przynajmniej bez zdjęć "z wkładką". Ale przyzwyczaiłam do nich już i Was i siebie, więc jednak pokażę co mam...
Mam też jednak nauczkę, że robienie zdjęć w pośpiechu, tuż po pobudce, samodzielnie (bez stałego, zaufanego, ofukanego ale jednak sprawnego fotografa), w ciąży, nietwarzowej "fryzurze", w golfie i w mechatej chuście daje efekt następujący: na wszystkich fotografiach odnajdujemy "walenia wyrzuconego na brzeg" ;)
Ale od początku.
Chustomania trzyma i nie zamierza odpuścić. Jak tylko w czwartek wrzuciłam Angorę Gold BD na druty, tak zajmowałam się nią w każdej wolnej chwili. I choć tych chwil nie było zbyt wiele, w szaleńczym tempie 5 dni powstała chusta :) A dziś powędrowała już w świat. Najpierw jednak powstała ta straszna sesja.
Model: Frozen leaves
by Anusla (z modyfikacjami, o których za chwilę)
Włóczka: Alize Angora Gold Batik Design, kolor 3048 (80% akryl, 10% moher, 10% wełna)
Druty: KP 4,5mm i 7,0mm
Jak wspomniałam - wzór jest trochę zmodyfikowany. Po pierwsze dodałam środkowe oczko. Raz, że nie byłam przekonana do tych wielgachnych dziur. Dwa, że tak wydawało mi się łatwiej - wiadomo, bliższe temu co już znane. Oczko dodałam zaraz na początku i przerabiałam cały czas na lewo po prawej i na prawo po lewej, co ładnie uwypukliło listki.
Drugą modyfikację poczyniłam za Dziergam Sobie - dziękuję za inspirację! Też skróciłam bordiurę, jeszcze bardziej zresztą. I znów przyczyny były dwie - tak wydało mi się ładniej (obejrzałam chyba wszystkie wykonania tej chusty na ravelry, a trochę ich jest...), poza tym - straszliwie coś mi się nie zgadzało ze wzorem w końcówce schematu 2. W ogóle te schematy były dla mnie nie do końca czytelne, jakiś dziwny był ich układ i często posiłkowałam się zdjęciami.
Schemat 3 pominęłam zupełnie - nie podobał mi się, zwłaszcza poprzedzony prawymi oczkami sprawiał wrażenie mocno przyciężkie. A sprawdziłam w praktyce - prułam prawie 5 cm :)
Tu kończą się niestety w miarę sensowne zdjęcia z dzisiejszej sesji. Na zakończenie, w ramach żartu, zdjęcie Izy z miną "naturalną", to znaczy kiedy nie usiłuje wyglądać "miło" ;P
A teraz - moje ulubione detale :) Bo po modyfikacjach chusta bardzo mi się podoba. Uważam, że ma świetny balans kształtnych listków i odpowiednio ażurowego brzegu. A'propos brzegu - zamykałam znów metodą zamknąć oczko, dorobić oczko i chyba przy niej pozostanę, pasuje mi. Plus, oczywiście, większe druty.
Mechatość! :)
Niestety - niewiele dobrego mogę powiedzieć o włóczce. Nie wypowiem się w kwestii koloru - to kwestia wyłącznie gustu, podobnie jak efekt pasów (moim zdaniem fajniej by wyglądały bardziej rozmyte przejścia, a róż mi się nawet podoba - co mnie samą zaskoczyło...).
Inną sprawą jest jakość. Generalnie - na chustę może być, ale gdybym kupiła tę włóczkę na ciuch... Niby decydując się na mieszankę z zaledwie 20% naturalnych włókien
mogłam się tego spodziewać, a jednak Luna, której proporcje były
podobne, jest znacznie przyjemniejsza - i w dotyku i w blokowaniu.
Na szczęście w blokowaniu pomogły mi DRUTY. I tym razem za ich pomocą powstały też ząbki :)
W tym miejscu OGROMNIE chciałabym - raz jeszcze - podziękować Intensywnie Kreatywnej za drutowe natchnienie i post na blogu, dzięki któremu nie musiałam wyważać otwartych drzwi i od razu wiedziałam skąd takie druty wziąć :)
W "praniu" sprawdzają się rewelacyjnie!
Tym razem, dodatkowo, pomogło mi mające niebawem nastąpić "powiększenie stada". Bo z tego powodu w domu pojawiły się piankowe puzzle, po odpowiednim zestawieniu idealnie nadające się na podkładkę pod upinaną chustę :) Dzięki niej jest w co wbijać szpilki i można blokować tak jak lubię, czyli z napięciem na full. O!
Od wczoraj zaś podganiam BWP. Przymiarki sugerują, że jest szansa, że nie podzieli on losu swego poprzednika, czyli czarnego domowca. Idzie całkiem nieźle, z korpusem jestem w okolicach talii. Nadal tylko niepokoi mnie ilość włóczki. Zobaczymy.
Jednak odkryłam w międzyczasie, że chusta na drugiej parze drutów to coś, co warto mieć w zanadrzu... A Em odkryła, że chciałaby mieć chustę na lato... Więc pewnie jutro narzucę coś lekkiego, plan już jest :)
Ty już tak z tym waleniem nie przesadzaj. A chusta cudo. Ja się czasem zastanawiam jak osiągnąć takie tempo robótkowania - mi się nie udaje niestety. I bezapelacyjne muszę zgłębić tajniki blokowania, bo nigdy tego nie robię.
OdpowiedzUsuń-----------------------------------
Zapraszam:
Para w kuchni.
Na turystyczny szlak!
na żadnym zdjęciu walenia wyrzuconego na brzeg nie widzę, tylko na jednym mordujesz wzrokiem :P Za to bardzo ładnie komponują się szarości z różem chusty; może ten różowy wcale nie jest taki zły...?
OdpowiedzUsuńA z dzieci to faktycznie ma się więcej korzyści, niż tylko ogólnie pojęte "szczęście" - np. można wykorzystywać ich zabawki do celów własnych, skarbowy zwraca parę groszy, można dla nich robić z różnych dziwnych wełen, których dla siebie by się nie tknęło (tu o sobie piszę) ;)
Paa!
Nie jestem entuzjastką różu, ale w tym wypadku to prawie mój ulubiony kolor. Świetna chusta! Włóczka rzeczywiście taka sobie, chociaż kolorystycznie w niektórych gotowych wyrobach się sprawdza.
OdpowiedzUsuńWkładka jak dla mnie the best, a zdjęcia cudowne - pozdrawiam wkładkę :)
Z tym waleniem to się uśmiałam. Masz wspaniałe poczucie humoru, i dystans do siebie. Chusta pięknie wydziergana!! Ja potrzebuję kopniaka, żeby się wreszcie odważyć i coś podobnego zrobić! Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńśliczna chusta, ja co prawda jestem przeciwniczką wzorzystych chust w paski, ale jednak tu przejścia są na tyle subtelne, że efekt jest świetny. zdjęcia bardzo fajne! :)
OdpowiedzUsuńco do jakości włóczki - pełna zgoda...
Jak ja Cię rozumiem z tymi fotkami, szczególnie teraz...Też często sama się męczę, bo fotograf albo nieobecny albo ma focha. (btw, aż kompa oplułam ze śmiechu jak zobaczyłam Twoja minę ;-)
OdpowiedzUsuńPoza tym zgadzam się z Agatą, dzieci nie są takie złe, zobaczysz ;-)
Świetnie wygląda ten róż z szarym!
Chusta znowu przepiękna! Wspaniale wyszły listki i brzeg też mi się bardzo podoba. Ja generalnie nie lubię różu, ale ta chusta wygląda obłędnie.
OdpowiedzUsuńTwoje ostatnie zdjęcie- mina przednia :) chusta wyszła Ci piękna, a takie puzzle piankowe sama sobie chyba kupię- bo w warunkach studenckich brak miejsca na porządne blokowanie :)
OdpowiedzUsuńChusta prześliczna, popieram wszelkie wprowadzone modyfikacje. Zainspirowałaś mnie tymi puzzlami, tylko ja muszę uzasadnić ich nabycie wciskając sobie, Ślubnemu i otoczeniu, że to taka doskonała zabawka dla kota, niezbędna dla jego dobrej kondycji psycho-fizycznej :))) Walenia (w sensie zoologicznym) nie skomentuję!!! Doskonale wyglądasz i wkładka Ci służy bardzo, bardzo. I przestańże (zauważ, jakiej formy gramatycznej używam dla podkreślenia wagi moich słów) i przestańże! wreszcie mi dziękować za informacje o blokowaniu i żelastwie, dwa wieeeelkie podziękowania wystarczą.
OdpowiedzUsuńPo pierwsze, wcale nie wyglądasz jak waleń wyrzucony na brzeg, najwyżej jak odpoczywająca w podmuchach morskiej bryzy foka. ~^^~
OdpowiedzUsuńPo drugie, jesteś w ciąży, więc trudno, żebyś wyglądała jak patyczek, za to wyglądasz wyjątkowo ładnie (widziałam straszliwe ciążówki!...).
Po trzecie, podziwiałam już tę chustę na Ravelry, bardzo przyjemna przytulaśna kolorystyka.
Po czwarte, ja mam takie puzzle z wyjmowanymi cyferkami i ciągle mi wypadają, jak je rozkładam i składam... ^^ Widzę, że kot testował! *^v^*
Ja się tam na chustach nie znam, za to widzę że wyglądasz pięknie! uwielbiam szarości z różem.
OdpowiedzUsuńJa też blokuję na piankowych puzlach, choć muszę zakrywać je ręcznikiem po brzegi bo natychmiast się komuś zachciewa robić hopa! hopa! i inne takie ...
Ty, dopiero zauważyłam... Kitkę masz!!! No to włosy rosną, rosną :-)
OdpowiedzUsuńWaleń w różach wygląda cudnie :) Sam chuściak bardzo ładny, delikatny. Podziękować muszę za patent z puzzlami. Mam, posiadam nie używane już przez moją Zu, a nie wpadłabym na taki genialny pomysł :) Na pewno go wykorzystam dnia któregoś. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńha! walenia nie widzicie, bo foty z waleniem poszły do kosza. te, które wybrałam to te najlepsze z najlepszych :)
OdpowiedzUsuńnatomiast połączenie różu z szarością było założeniem Nowej Właścicielki Produktu. i dlatego też ja tak sprytnie się i okolicę do zdjęć zaaranżowałam :)
tofka, oj, gdyby nie to, że muszę teraz siedzieć w domu też bym takiego urobku nie miała, wierz mi :)
blokować zaczęłam bardzo niedawno (nie licząc szydełkowych serwetek, te zawsze blokowałam) i stwierdzam jedno - warto! chyba że się robi z założenia luźny i nieforemny sweter :)
Agata, oj, na "mord" to ja jeszcze nie wrzuciłam ;) na razie jest wersja przejściowa ;)
różowy zły nie jest, o ile stanowi właśnie dodatek do kolorów neutralnych i dorosłych
no dobra, przekonałaś mnie, zwłaszcza tym skarbowym ;)
pierdruty, wkładka czyli ja czy wkładka czyli Dzieć? :) bo nie wiem kto się ma czuć pozdrowiony ;) tak czy siak - dzięki
Anna, och dziękuję, nawet trochę się chyba spłoniłam ;) niniejszym Cię traktuję kopniakiem! w dowolnie wybrane miejsce :)
Dziergam Sobie, tę włóczkę to właśnie u Ciebie podpatrzyłam i marzyły mi się przejścia jeszcze delikatniejsze... cóż. grunt, że się podoba Noszącej
Lete, mój fotograf spał, mogłam go jednak obudzić :)
to jedna z częstszych moich min, w sumie chyba lepiej, że jej Wam nie pokazuję, bo groziłoby pogromem sprzętu ;)
a kitkę mam, owszem :) w sumie już od września gdzieś udaje mi się takie mini kucyki tworzyć :)
Doti, wzór wart polecenia i uwagi, bo same liście i brzeg rzeczywiście są ładne. moim zdaniem tylko ten ostatni schemat niepotrzebnie komplikuje :)
za komplement ślicznie dziękuję
dodgers, puzzle to podstawa, teraz już to wiem :) więc kupuj bez zastanowienia. składasz i prawie ich nie ma, rozkładasz i masz blokowisko w dowolnym kształcie :)
Agnieszko (skoro już po imieniu jesteśmy ;) ), za komplementy pod adresem chusty dziękuję :)
z puzzlami to nie będzie nawet ściema, moja kota je naprawdę pokochała, nawet ciut za bardzo - jeden kawałek już nosi ślady jej pazurów :)
z doskonałym wyglądaniem (a przynajmniej z odczuwaniem tego) to kwestia dnia, raz jestem miss i bogini, raz kaszalot i Quasimodo :)
a dziękować se będę ile zechcę :)
Brahdelt, hahahaha! no muszę przyznać, że zaimponowałaś memu mężu z tą foką, komplement w jego stylu ;)
jak już pisałam Agnieszce - z wyglądem to kwestia dnia. czasem naprawdę jest super (np. dziś)
a puzzle może sklej na stałe? tzn. te cyferki. tylko nie kropelką, bo wypali tę piankę. ale magik powinien zadziałać
kota testowała namiętnie, choć jak zawsze "najfajniejsze" były druty :)
Alejandro, o tak tak, puzzle zakryte ręcznikiem a na chustę jeszcze też materia jakaś, inaczej masakra! choć podejrzewam, że u Ciebie psoci jednak nie kot :)
magdor, bardzo proszę, patent nie mój - gdzieś to kiedyś widziałam i zapomniałam (z braku puzzli). a teraz przyjechały, poleżały tydzień i mnie olśni
piękniutka chusta. widzę, że wpadłaś w chusty po uszy :) i dobrze bo piękne dziergasz.
OdpowiedzUsuńa ja też na puzzlach blokuję, ale podobnie jak Alejandra muszę się z tym ukrywać :)
Zdjęcia są super - nie zauważyłam tylko walenia... zresztą każda Twoja prezentacja - najbardziej zwykła - jest przemyślana, nawet kocia obecność na piankowych puzzlach zdaje się nie być przypadkowa ...i mi osobiście bardzo się to podoba!
OdpowiedzUsuńBardzo ładne zdjęcia, Ty również, kompletnie nie rozumiem narzekania. Zwalić na humorki ciążowe? ;)
OdpowiedzUsuńChusta ładna, nawet bardzo. Pomysł na blokowanie zgapię :))
I puzzle świetne, my mamy z typowymi cyframi. Ale do blokowania się nadadzą...
ja również uważam, że Twoja chusta super wyszła:))) opinię o włóczce również podzielam ;)zrobiłam z niej szal i leży w szafie a mam jej jeszcze trzy motki o zgrozo!
OdpowiedzUsuńP.S. divę blokuję żelazkiem ;) lekko bo lekko ale myślę, że bez jakiś takich zabiegów się nie obejdzie ;)
Kochany Waleniu wyrzucony na brzeg i spowity w przecudną chustę... wyglądaj bacznie listonora (tak listonosza zwała moja babcia :))
OdpowiedzUsuńhada, puzzle to rewelacyjny wynalazek, chyba kupię drugi komplet, bo bardzo mi do gustu przypadły, a do większych chust mogą być ciut przymałe :)
OdpowiedzUsuńdziękuję za komplement :)
ana, dziękuję BARDZO!
fakt, jakoś ma to dla mnie znaczenie i nie będę ściemniać, że robię zdjęcia ot tak z doskoku. a przynajmniej bardzo tego unikam. ale kota wlazła sama, nie tyle może przypadkiem - bo włazi na wszystko co tylko położy się na podłodze, ale nie ciągnęłam jej tam do zdjęcia ;)
Dzieciologio, oj tak, coś z tymi humorkami jednak jest na rzeczy ;)
puzzle może świetna, ale mało praktyczne - niektóre elementy są za małe i bardzo wypadają. cóż, darowanemu puzzlowi nie patrzy się w telewizorek ;)
super, że dzięki Twojemu komentarzowi trafiłam na Twój blog - spis wyprawkowy już przeanalizowany :)
nietylkoSZALeństwo, moim zdaniem ona się może nadawać na jakiś domowy kocyk. w sumie fajnie z niej mogą wychodzić granny squares :)
na chusty też ujdzie, ale daleko jej choćby do Angory Special - niby 20% moheru tylko więcej, a różnica kolosalna
Zulko, aaaa! uwielbiam niespodziewajki! :*
za chuściany komplement Waleń dziękuje :)