poniedziałek, 11 sierpnia 2008

Kura curry :)

Jedno z naszych ulubionych dań - smakowite, że paluszki lizać, tanie (ach, moja poznańska natura) i - wbrew pozorom - bardzo łatwe i nieskomplikowane. Przepis był kiedyś w Kulinarnym Atlasie Świata GW - został przeze mnie troszkę skrócony i uproszczony - a danie nadal jest pyszka!


Fota mi się nie podoba - ujawnia jakieś grudki i w ogóle... ale wiecie co? Trudno jest fotografować na głodniaka :)

Dla dwóch osób, które jeść lubią, wypada przygotować:
- ze dwie łyżki masła (sklarowanego w dodatku :) ale wierzcie mi - Kasia też się nada);
- cebule dorodne 4 (albo więcej jak ktoś przepada za cebulą);
- czosnku 3 ząbki;
- imbir w korzeniu lub w proszku (ponieważ na ogół nie mam w domu żadnego z nich zwyczajnie udaję, że tej części przepisu nie ma ;) );
- curry w proszku. Niby, wg przepisu, dwie łyżeczki. Ja daję na oko. Zapewne tak koło pół paczki :);
- kura. Powinna być cała i wytrybowana. Tia... U mnie w potrawie lądują dwie kurze girki i jest git;
- kostka rosołowa rozmerdana w dużym kubku wrzątku;
- kartonik pulpy pomidorowej (albo mały słoik przecieru, albo puszka pomidorów - tylko trzeba je mocno rozdrobnić);
- ze trzy liście laurowe;
- 2-3 łyżki gęstej śmietanki (min. 18%).


Na dużej i dość głębokiej patelni na maśle szklimy cebule pokrojone w półplasterki, przeciśnięty przez praskę czosnek i imbir (jeśli go mamy). Zasypujemy curry i chwilę smażymy (to jest ten moment, w którym po raz pierwszy niemal umieramy z głodu przez zapach...). Po chwili dodajemy kurę i lekko rumienimy ją wszechstronnie. Całość zalewamy następnie bulionem z kostki, pulpą pomidorową, dodajemy laurowe liście. Jeśli patelnia nie była duża i głęboka przed tymi czynnościami koniecznie przekładamy całość do rondla. Naczynie przykrywamy, zmniejszamy gaz - najlepiej postawić garnek na płytce - i zostawiamy na gazie na godzinkę. Mniej więcej. Po upływie tej godzinki rozprowadzamy w sosie śmietanę, delikatnie zagotowujemy i gotowe!! Piszą, że najlepsze jest dnia następnego po odgrzaniu i faktycznie... Ale udało mi się to sprawdzić tylko raz :)

Smacznego!

Edit:
Na życzenie Roodziaka - pulpa :)

3 komentarze:

  1. girki przetłumaczyła...wytrybowana przetłumaczyła...

    ale wtf jest pulpa ??? :D

    OdpowiedzUsuń
  2. O mamuniu, gdyby nie to, że dziś i jutro mam na obiad giry kurczakowe to zaraz bym poleciała do sklepu po zakupki! Postaram się wypróbować przepis w najbliższym czasie.

    PS podoba mi się w tym przepisie, że nie ma tu słowa o jogurcie naturalnym - to wg mnie najgorsza rzecz jaka może pojawić się w tego typu potrawach, wywęszę to świństwo na kilometr i do gęby nie wezmę :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Martynko, oczywiście, że mowa była :) Ale nawet nie wspomniałam, bo jak dla mnie zdania osoby dbające o linię mogą zastąpić śmietanę jogurtem naturalnym beztłuszczowym to taka herezja, że gorsze może być tylko zastępowanie masła olejem z pestek winogron :)
    Linia linią, ale są pewne zasady! :)

    OdpowiedzUsuń