czwartek, 2 października 2008

Woreczki pachnące...

To kolejna rzecz, której liznęłam w Otwocku. I - o dziwo - o ile "normalne" doecou nie kręci mnie niemal w ogóle, to produkowanie malusich, słodziarskich woreczków sprawiło mi mnóstwo radochy.











I tylko muszę wykombinować czym zastąpić lawendę :)

8 komentarzy:

  1. bardzo fajnie wyszło, są milusie!

    OdpowiedzUsuń
  2. jej :D ale czaderskie woreczki. Lawendę można zastąpić mieszankami zapachowymi, wydaje mi się, że mogą być dostępne w kwiaciarniach albo sklepach z duperelkami :P

    OdpowiedzUsuń
  3. cudne! ależ Ty jesteś utalentowana! podziwiam i zazdroszczę :))))
    moje woreczki napełniałam trocinami(zaszytymi w płócienko) i nasączałam olejkiem zapachowym. olejek uzupełniam co kilka miesiecy ale dzięki temu mogę sobie zmieniać zapachy w zależności od pory roku.

    OdpowiedzUsuń
  4. Alee, jakie fajne:)) I popieram pomysł z trocinami, działa, o ile nie ma się sklarowy i skrapia co jakiś czas;))

    OdpowiedzUsuń
  5. hmmm... goździki z czymś? mięta? malina? (np. w torebkach? ;)) cynamon? (tylko nie zmielony!) hihihi

    OdpowiedzUsuń
  6. strasznie żałuję, że mnie z wami nie było...
    a woreczki-słodziaki na maksa :D

    OdpowiedzUsuń
  7. fajosko, że się Wam podobają.

    Myszoptico77 - to jest myśl genialna wprost! trociny i olejki czas nabyć

    Roodziku - czy mam Twoje typy potraktować jako sugestią "ja takie bym chciała"? ;)

    OdpowiedzUsuń