Czyli pierwszy albumowy wpis ever :)
Straszną miałam tremę (no bo w sumie jak to ma wyglądać?) i bardzo mało "przydasiów" w domu... Przecież wcześniej (czyt.: zanim na dobre wsiąkłam w craftladiesowy klimat) interesowały mnie tylko szydełko i druty (hehe! nawet wyobrazić sobie teraz tego nie potrafię).
I przyszła pierwsza przesyłka - z komplikacjami, bo na pocztę musiałam jechać na drugi koniec miasta i to jeszcze w godzinach pracy.
Ale kiedy go zobaczyłam... było już z górki. Od razu wiedziałam jaki ma być (kolorowiasty) i o czym (o namiętności do jedzenia).
Oto i one - pierwsze strony wypełnione przeze mnie w czyimś albumie...
okładka oczywiście autorstwa Szajajaby
a to np. był album, który mi szedłstrasznie moznolnie :( i myślę, że to widać w moim wpisie, z którego nie jestem dumna..
OdpowiedzUsuńTobie wyszedł bardzo fajnie :)
zdecydowanie bladziej podoba mi się ta część "naturalna" - ładnie kolorystycznie i fakturowo dobrana ...
OdpowiedzUsuń