To, co niektórzy skwapliwie wyrzucają przy okazji remontów, inni - równie skwapliwie - pakują do torebki i przywożą do siebie :)
Wczorajsza wizyta u Rodziców była wyjątkowo owocna (a fakt, że od trzech lat nie udało mi się z wizyty u nich czegoś nie wynieść świadczy o tym, że owocnie jest zawsze), więc do domku przytargałam (prócz torby ciuchów i fotela, który obecnie ma zaszczyt mnie dzwigać) mnóstwo skarbów. I każda z Was, która choć trochę scrapuje przyzna, że musiałam to zrobić :)
Skarby razem:
A wśród nich trochę kolorowych i śmiesznych guziczków:
Archiwalne i zabytkowe talony:
Kilka metalowych sprzączek i innych cosiów:
Podkładki (niezbędne! ;) ) wraz z fajoskim pudełeczkiem:
I hit! Zepsuty budzik. Zasadniczo do rozmontowania na części pierwsze (miłością do zegarowych częśći w scrapach zapałałam przez Finnabair). Ale się waham. Być może tylko wymontuję mu bebechy, a opakowanie ustawię gdzieś jako durnostojkę.
Nawet nie wiesz jak Ci zazdroszczę! U mnie w rodzinie wszyscy wszystko natychmiast wyrzucają, nie ma u nas takiego zjawiska jak zagracone strychy, piwnice czy chociażby szuflady :((( Jak coś nie działa to się to od razu wywala :( Ja się staram teraz ten haniebny proceder ukrócić, ale jednak przyzwyczajenie i odruchy Pawłowa pozostały... Ehhh zazdrość mnie zżera i już!
OdpowiedzUsuńo ja Cię nie mogę!!!
OdpowiedzUsuńale czaderskie łupy!!!
a fotel gdzie ? :D
Ale czad!
OdpowiedzUsuńotóż to... a gdzie fotel? ;)
OdpowiedzUsuńguziczki są zachwycające :) a budzik... coz... na wprost mnie stoi identyczny ;) ale nie używam go, bo ma okropny dźwięk :D ale ładnie wygląda ;)
i ja ci zazdroszczę - sama mam słabość do wszystkiego "co się świeci" ... nic więc dziwnego, że prawie się popłakałam jak moi rodzice zaczęli sprzątać (czytaj: wywalać) strych w naszym rodzinnym domu ............. mnie tam nie było :(
OdpowiedzUsuń