Roody kasztanek trafił do mnie w pierwszy weekend "miesiąca mówienia słodyczom nie". Pechowo...
Łatwo nie było, ale udało się całkiem nieźle.
Przez miesiąc cieszył mnie więc tylko swoim widokiem. A dziś nadszedł ten dzień.
Kasztanek poświęcił się dla wyższego dobra, dla wywołania głośniego mruczenia... Mmmmmm, pyszka!
Oluń, dziękuję! I zapraszam do siebie kolejne kasztanki ;)
nie monia ;) bo bedziesz okrąglutka :)
OdpowiedzUsuńśliczne zdjęcia :)
:**