środa, 30 września 2009

Kolory zawekowane

Och, nie tylko winogrona konserwowałam tej niedzieli. Biegałam po ogrodzie jak szalona pstrykając zdjęcia wszystkim kwiatkom...





















Tęsknię jednak za własnym ogrodem... Ech..

wtorek, 22 września 2009

Skąd ja to znam...

Oh, The Temptation from Steve V on Vimeo.


"Przed dziećmi postawiono naprawdę trudne zadanie. Zostawiono je w pokoju z cukrową pianką. Miały do wyboru: albo zaczekać, aż wróci pani prowadząca eksperyment i dostać drugą piankę, albo zjeść od razu, ale tylko jedną. Walka z pokusą była naprawdę trudna. Minuty ciągnęły się w nieskończoność..."

za: deser.pl

poniedziałek, 21 września 2009

Zakapowana

Pierwsza kapa tak się spodobała, że dostałam zamówienie na kolejną - od tej samej osoby i na taką samą okazję zresztą :)
Kapa już powędrowała do Państwa Młodych mogę ją więc ujawnić.

Kolorystyka tym razem zdecydowanie spokojniejsza (choć gros materiałów na tamtą i wszystkie na tę pochodzi z tego samego miejsca - IKEI), nie ma też kontrastowych przeszyć i krzyżyków pikujących. Generalnie - na spokojnie jest.









Zdjęcia fatalne niestety, bo trzaskane w środku nocy. Ale lepszych już nie zrobię bo nie mam jak - więc zostają te :)

piątek, 18 września 2009

Coś na ząb

Nie samymi słodyczami człowiek żyje, niestety ;) Czasem na ząb trzeba wrzucić jakiś konkrecik. Gorzej kiedy akurat nie ma się za dużo czasu i kasy a lodówka świeci pustkami.. Moja Kobieta akurat w tym tygodniu wyjechała, nie musiałam więc przejmować się gotowaniem dla kogoś (w tym sensie, że mogłam zaryzykować kulinarne eksperymenty i jedyną cierpiącą byłabym ja).

Z połączenia głodu, lodówkowej pustki i ciekawości powstał makaron boczniakowo-pomidorowy.
Boczniaki kocham niemal tak bardzo jak grzyby leśne (dobra, wszystkie grzyby kocham...), pomidory to "najlepsze warzywa na świecie", makaron zjem zawsze i wszędzie, a pochodząc z Pozen nie mogę nie doceniać dania, które "wysprząta mi lodówkę na błysk", prawda? :)







Makaronu dwie garści ugotować jak zwykle. Boczniaki (4-5 szt.) i małą pierś kurczaka przesmażyć na oleju (ja akurat miałam polędwiczkę panierowaną, która się ostała po poprzednim obiedzie), wrzucić 3/4 puszki pomidorów. Poddusić. Doprawić pieprzem, papryką i Maggi oraz bazylią. Wyłożyć na makaron, udekorować serem i szczypiorkiem - voila!



Pyszne było!

czwartek, 17 września 2009

Kiedy już nie wiadomo w co ręce włożyć

Są takie chwile: sterta materiałów naukowych tkwi nietknięta, maszyna zawala środek pokoju, w domostwie nieład piekielny, współmieszkaczka nawet przestała się domagać ode mnie sprzątania (zły znak), czasu na skończenie Pilnego Zlecenia coraz mniej, czasu dla bliskich - jak wyżej, o projektach typu "mam pomysła na album" już nawet postarałam się zapomnieć, ogólnie: lipa. No nie wiadomo w co ręce włożyć..

Najlepiej wtedy włożyć je do koszyczka (metaforycznie tylko i na potrzeby tekstu, w rzeczywistości ryłam w stercie siatek-foliówek i kartonów nie rozpakowanych jeszcze po przeprowadzkach), wymacać gdzieś na dnie coś, co miało być topem od bliźniaka (ale skoro pozbyłam się bolerka to po co mi top?), znaleźć gdzieś fuksem szydełko i... zacząć Niekończący Się Projekt (bo coś czuję, że tak będzie) - kapę :)

Mam przeczucie graniczące z pewnością, że nie uda mi się dokupić Virginii w tym samym odcieniu (kto kupuje Aniluxowe włóczki ten wie),a dwa motki które mam, to zdecydowanie za mało, ale w ogóle się tym nie przejmuję i radośnie macham elementy :)







poniedziałek, 14 września 2009

Dawno, dawno temu...

... no, będzie z 13 lat :)
Znalazłam skany starych zdjęć przy okazji porządków na dysku.
Dziwne - jestem jednocześnie zupełnie inna i całkiem podobna do siebie "tamtej". Szkoda, że nie do końca pamiętam co wtedy w głowie mi siedziało (siano pewnie, jak znam życie).
No jedno się nie zmieniło z pewnością - nadal uwielbiam robić sobie zdjęcia :)











PS. Złożyłam dziś pracę podyplomową, za jakieś 2 tygodnie egzamin. Trzymajcie kciuki :)

piątek, 4 września 2009

WAC 6/III - zajawka

Album Nayanki tak mnie natychał, tak korcił, że wreszcie odważyłam się ruszyć moje najukochańsze znaczki. I choć podróże akurat moją domeną nie są (znam, lubię, jestem w nich niezła, rzadko praktykuję ;) ) to efekt albumowy relacji z ostatniej większej mocno mnie rozradował. Mam nadzieję, że rozraduje i Nayankę, która zapaloną podróżniczką jest :)



Zabawa ma się ku końcowi i mocno nabiera tempa - już zacieram rączki na myśl o tym, że niedługo dorwę swój album :)

czwartek, 3 września 2009

O czym marzy dziewczyna?

O biżuterii, jak powszechnie wiadomo. I o słodyczach na wyciągnięcie ręki, jak wiedzą dziewczyny ;)

A kiedy ma się współlokatorkę-marzenie można za jednym zamachem dostać jedno i drugie :)













Palec pod budkę, która miała taki w dzieciństwie? ;)

Edit: jest cudowniejsza niż myślałam! Normalnie mam kalejdoskop!! (i plany z nim związane, ale o tym na razie ciiiii)

środa, 2 września 2009

Wieczorami już chłód...

... czas nagotować zupy!

Po letnich, upalnych dniach, kiedy chce się tylko, żeby było szybko i zimne, można wreszcie upichcić coś co rozgrzewa.
Jeszcze trochę letnia, bo dużo w niej warzyw, ale już jesienna: nieco bardziej tłusta, z kiełbasą i lanymi kluseczkami. Konkretna.

Proszę państwa, przedstawiam, Zupa Na Początek Jesieni :)



A w zupie siedzą: masła prawdziwego łyżka, cebuli i papryki czerwonej po pół, seler duży jeden i marchewka-gigant, kiełbasy śląskiej szt. 2 i pół, cukinii dość sporej 1/3, kostka wołowa niecała, jaja dwa i mąki garść w postaci lanych klusek. Oraz wody ilość nieokreślona bliżej. Wyszły trzy spore porcje.

wtorek, 1 września 2009

Znaczki czasu :)

Mam fioła na punkcie znaczków - od zawsze. W dzieciństwie miałam całe klasery cudnych obrazków z CCCP, później mi troszkę przeszło, by blisko dwa lata temu wrócić...

No po prostu uwielbiam je! Żeby było jasne - żadna ze mnie filatelistka - ja po prostu lubię te ładne kolorowe małe obrazki. Na ich wartości się zupełnie nie znam :)
A teraz w dodatku mam codziennie kontakt z pocztą w pracy :) I jeśli coś ładnego się trafi - urywam sobie kawałek kopertki.

Mam swoje ulubione serie. Na niektóre poluję wyjątkowo wytrwale i mam już spore zapasy. A najukochańszą z ukochanych jest seria "Polskie abecadło". Ostatnio dostałam w prezencie całe dwa nowe bloczki i teraz zdobią moją pracową norkę... Używane literki zbierałam jednak dalej, w celach wiadomych :)

Przedwczoraj nadszedł ten dzień, by ze znaczkowego pudełeczka wydobyć wszystkie kopertowe skrawki, zanurzyć w kąpieli i uwolnić znaczki. Dojrzałam do użycia ich w scrapie :)









Tu podczas suszenia się po kąpieli na papierowym ręczniczki (lux życie ma taki znaczek...). Efekty w postaci zajawki następnego albumu - niebawem.