Machnęłam ostatnio kołdrę... No dobrze, machnęłam to nie jest dobre określenie, bo raz, że wcale mi to tak szybko nie poszło, a dwa, że tak całkiem sama jej nie zrobiłam :) Więc od początku.
Anka ma koleżanki. Koleżanki niezwykłe, jak i Anka sama. A jednej z nich zdarzyła się jeszcze do tego miłość niezwykła - z Transylwanią i zamkiem w tle :) Bez wdawania się w szczegóły - wczoraj odbyło się właśnie rumuńskie wesele.
Dziewczyny stwierdziły, że skoro i one i historia i miejsce niezwykłe, to i prezent taki być musi.
Zainspirowane chyba Skrawkami życia postanowiły zrobić w ślubnym prezencie kołdrę. Każda z nich miała wyhaftować kilka kwadratów, które później pozszywać miałam w całość montując kołdrę. Jak to w życiu bywa - to co zaplanowane nieco różniło się od tego co zrobione :) Kwadraty powstały trzy. Trzeba przyznać, że dziewczynom nie zabrakło wyobraźni ;)
wizualizacja dalekiej podróży
maciejka
słoneczko Aneczki
Przy tak radosnych elementach pozostało tylko pójść o krok dalej - i całą resztę dobrać równie kolorową.
Całość prezentuje się tak:
Na wszelki wypadek, gdyby obdarowani poczuli się taką feerią barw zmęczeni, lewa strona jest spokojniejsza - ciemny granat ozdoniony tylko krzyżykami w miejscu przepikowań wszystkich warstw kołdry.
Dużo ciepła we wspólnym życiu!
Taka kołderka to wspaniały prezent! Taki prosto z serca!
OdpowiedzUsuńno prezent świetny! sama bym taki chciala:)
OdpowiedzUsuńWow, robi wrażenie!
OdpowiedzUsuńnaprawdę wyjątkowa i piękna :)
OdpowiedzUsuńAle cudo, sama bym taką chciała:) Tylko pozazdrościć młodym. Pozdrawiam cieplutko i jak tylko będziesz mogła, to zapraszam, Ula
OdpowiedzUsuńJa Anka, melduję, że kołdra zrobiła furorę. Za co dziękuję Izie, bo bez niej ani rusz. Weselicho jak na rumuńskie przystało - barwne, głośne szalone! Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuń:)
OdpowiedzUsuń