piątek, 18 września 2009

Coś na ząb

Nie samymi słodyczami człowiek żyje, niestety ;) Czasem na ząb trzeba wrzucić jakiś konkrecik. Gorzej kiedy akurat nie ma się za dużo czasu i kasy a lodówka świeci pustkami.. Moja Kobieta akurat w tym tygodniu wyjechała, nie musiałam więc przejmować się gotowaniem dla kogoś (w tym sensie, że mogłam zaryzykować kulinarne eksperymenty i jedyną cierpiącą byłabym ja).

Z połączenia głodu, lodówkowej pustki i ciekawości powstał makaron boczniakowo-pomidorowy.
Boczniaki kocham niemal tak bardzo jak grzyby leśne (dobra, wszystkie grzyby kocham...), pomidory to "najlepsze warzywa na świecie", makaron zjem zawsze i wszędzie, a pochodząc z Pozen nie mogę nie doceniać dania, które "wysprząta mi lodówkę na błysk", prawda? :)







Makaronu dwie garści ugotować jak zwykle. Boczniaki (4-5 szt.) i małą pierś kurczaka przesmażyć na oleju (ja akurat miałam polędwiczkę panierowaną, która się ostała po poprzednim obiedzie), wrzucić 3/4 puszki pomidorów. Poddusić. Doprawić pieprzem, papryką i Maggi oraz bazylią. Wyłożyć na makaron, udekorować serem i szczypiorkiem - voila!



Pyszne było!

1 komentarz: