środa, 3 października 2012

Pierwsze koty... zaploty!

Od dawna mnie korciło, ale w końcu to zrobiłam, zaplotłam pierwsze sznury szydełkowo-koralikowe :)

Przedwczoraj, na fali niechcemisizmu i jakiegoś takiego zniechęcenia drutami (!) i szyciem (tu winne jest sięrozkładanie głównie) sięgnęłam po zakupione jakiś czas temu koraliki, szydełko, grubą zieloną nić i kurs przygotowany przez koralikową mistrzynię - Weraph.
I powstała ona - pierwsza żmijka.
 

Najbardziej bałam się chyba nawlekania koralików. Nie miałam specjalnej igły (czy co to tam jest), a nie chciałam robić zakupów nie mając pewności, czy mi się spodoba. Poza tym - chciałam spróbować już, natychmiast. Więc zanurzyłam na chwilę końcówkę nici w bezbarwnym lakierze do paznokci, odcisnęłam palcami nadmiar, naciągnęłam i poczekałam aż wyschnie - sprawdziło się :)
A potem zaczęłam szydełkować. Kurczę! Weronika tak to wytłumaczyła, że nie miałam najmniejszego problemu z załapaniem. I w jeden wieczór powstał powyższy sznurek. Celowo wybrałam wersję bez zmian kolorów - nie miałam cierpliwości liczyć sekwencji przy nawlekaniu. Jednak koraliki były na tyle ciekawe, że efekt jest bardzo fajny.

A drugiego wieczoru, wczoraj, postanowiłam poszaleć. Przejrzałam całą bibliotekę wzorów. I powstało to :)


Delikatny kwiatowy wzór autorstwa Mariam Nahapetyan. Miał być zupełnie inny, ale nie udało mi się w pobliskim empiku dostać potrzebnych kolorów koralików. Więc kupiłam inne, przejrzałam zapasy i nawlokłam - o tak


A tu front robót :)


Natomiast dziś, jak na skrzydłach, leciałam do sklepu z półproduktami do biżu, by moje pierwsze sznurki przemienić w bransoletki. I oto są!

Kwiatkowa dla O.



I migotliwa dla Mamy - bo zdecydowanie za rzadko coś jej podarowuję!



A tak prezentują się w komplecie. Normalnie nie mogę się na nie napatrzeć!!


I, oczywiście, wpadłam jak śliwka w kompot. Już mam mnóstwo planów, pewnie spróbuję swoje wzory tworzyć, poczyniłam nieprzyzwoicie duże zakupy "dodatków"...
I tylko jedno nie zmieniło się nic a nic - nadal okropnie nie cierpię tego całego łączenia elementów w gotowy wyrób biżuteryjny... Nie mam do tego cierpliwości, co pewnie wynika też z faktu, że nie mam odpowiednich narzędzi. 


I dobrze, niech tak zostanie. 
Dzierganie czasem sznurków - owszem, bo szybko, miło, nienudno; bo nie ma dużo rozkładania i efekt jest natychmiastowy. Ale jednak czasem warto pomęczyć się kilka wieczorów więcej i wdziać później na plecy zrobiony przez siebie sweterek.
Bo jednak druty my BIGGEST love! :)

39 komentarzy:

  1. Aż trudno uwierzyć, ale kupiłam ze trzy miesiące temu dwie paczki koralików migotliwych - dokładnie takich, jak te w pierwszej bransoletce! Ale zabrakło mi cierpliwości/dobrych chęci/odwagi/czasu - sama nie wiem i pooglądałam tylko w internecie. A jest co oglądać!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dwie paczki wystarczą Ci na co najmniej dwie bransoletki :) więc nic tylko się brać!

      Usuń
  2. nigdy nie pomyślałabym, że takie sznury robi się szydełkiem ;), może w ten sposób zutylizuję zapas koralików :)

    fajne te zapięcia :) w sensie to co "chwyta" koraliki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. też nie mogłam w to uwierzyć, że to szydełko. a później, że byłabym w stanie sama taką zrobić. a jeszcze później - że to takie proste :)
      skoro masz zapasy to tym bardziej zachęcam do prób

      Usuń
  3. To się nazywa precyzja i kunszt.Podziwiam i zazdroszczę .Pozdrawiam Alicja

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dziękuję.
      i tak naprawdę to efekt "robi się sam" - wcale nie jest o niego trudno

      Usuń
  4. uzdolniona i to jak wszechstronnie! nie przestajesz zaskakiwać! :)))) mnie podoba się ta jednobarwna... ale chyba dlatego, że jest właściwie jedynie z pozoru jednobarwna, fajnie się mieni!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no weeeeź, bo się zarumienię :)
      dziękuję, też mi się podoba ten nienarzucający się efekt

      Usuń
  5. Piękne!!Mnie weraph zaraziła pani z pasmanterii :) tez oszalałam!! niestety jeszcze nie miała czasu do tego usiąść.Jak buszowałam po sklepach internetowych w poszukiwaniu "wszystkiego" dostawałam małpiego rozumu i migreny zarazem....aaaa wszytko chciałam od razu.Rewelacyjne zapięcia dobrałaś! gratuluję wyszły super!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dziękuję :)
      zapięcia trochę dobrały się same - niestety wyboru aż tak wielkiego jak się na pierwszy rzut oka wydaje wcale nie ma
      ale fakt - łażenie po netowych sklepach potrafi doprowadzić do drenażu portfela ;)

      Usuń
  6. Jakie Fijołki cudne

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. o, faktycznie. nawet nie zauważyłam, że m i fiołki wyszły ;)

      Usuń
  7. To jest piękne!!! Zapięcia świetne. Ja idę sobie jeszcze popatrzeć!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. miłego patrzenia ;)
      fajna zabawa, muszę powiedzieć. no, poza fazą składania-do-kupy ;)

      Usuń
  8. Oho, pojawia się fala zaplecionych bransoletek! Nic dziwnego, bo cudne są!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. kilka pewnie ich jeszcze będzie. ale całkowitego przestawienia się z drutów nie planuję ;)

      Usuń
  9. No i proszę. Koraliki tez Ci idą i to jak ładnie. I ładne mi nic-mi-się-niechciejstwo. Żeby mi się też tak nie chciało ;)I dla mnie migotliwa the best!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. wiesz - jak się człowiekowi nie chce zabierać za poważne projekty, to się bierze za takie drobiazgi, żeby nie było, że nie robi nic ;)

      Usuń
  10. aaa!!! uważaj, to okropnie wciąga - wiem z autopsji :))) Migotliwą mam niemal taką samą, natomiast kwiatkowa - mistrzowski debiut od razu :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. zauważyłam ;) już planuję kolejne :)))
      kwiatkowa tak mnie cieszyła na etapie produkcji, że co chwila latałam chwalić się mężowi :D

      Usuń
  11. Ooo, a ja jeszcze nie mam koralików. Bransoletki Twoje są cudne, kwiatkowa śliczna!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no cóż za niedopatrzenie!! koraliki mieć trzeba :D
      dziękuję

      Usuń
  12. Bardzo fajnie wyglądają takie szydełkowe bransoletki, nie domyśliłabym się, jaką techniką się je wykonuje! *^o^*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. jak tylko je pierwszy raz zobaczyłam miałam na nie chęć. a jak się dowiedziałam, że to szydełko to stwierdziłam, że MUSZĘ spróbować :)

      Usuń
  13. A kiedy zrobisz bransoletkę dla siebie??? :)
    Rewelka są! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. a widzisz - cały myk polega na tym, że ja bransoletek nie znoszę i nie noszę - bo mi przeszkadzają ;) więc dla siebie pewnie raczej jakiś dłuuuugi naszyjnik ;)

      Usuń
  14. Migotliwa jest boska :) aż zazdroszczę Twojej mamie :) i super łapki przy zapięciach ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. łapek kupiłam sobie cały zapas - planuję je montować też przy swoich sweterkach :)
      mam nadzieję, że się mama ucieszy :)

      Usuń
  15. No jak to na fali nicmisieniechcizmu takie cudeńka powstają, to ja też chcę żeby mnie takie "cóś" dopadło :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ja chętnie trochę niechcemisizmu oddam w dobre ręce bo czas by był zabrać się za bardziej poważne projekty ;)

      Usuń
  16. Nie mam pojęcia,jak to się robi, ale bardzo ładne... He, he znasz powiedzenie : Panie Boże spraw, żeby mi się tak chciało, jak mi się nie chce... Co dzień tak zaklinam i jakoś wstaję. Zaczęłam w wieku hm.. balzakowskim uczyć się szydełkowania - wessało mnie.Pozdrawiam serdecznie i podziwiam biegłość. Florencja

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dziękuję za pochwały :)
      a jeśli szydełko jest Ci bliskie - to wykonanie takich bransoletek nie będzie problemem - zajrzyj do kursu Weraph, wszystko tam pięknie wyjaśniła

      Usuń
  17. Dawno mnie tu nie było a tu takie cuda!
    takie baransoletki są świetne, mam dwie, ale kupne i jakos nie zastanawiałm się jak to sie robi, co było błędem jak widzę:):)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no widzisz, jak dobrze czasem do mnie zabłądzić ;)
      czekam na wysyp bransoletek u Ciebie

      Usuń
  18. Obie są naprawdę śliczne! Też muszę spróbować z koralikami, koniecznie :)

    OdpowiedzUsuń