A cóż to za dziwna nazwa dla sweterka? - powiecie. Ano - dziwna może, ale inna być nie mogła. A dlaczego? Cierpliwości, wszystko się wyjaśni... A oto i on, AgatUl właśnie.
Nie da się ukryć, że nadejszła ta przykra chwila, kiedy człowieka, nawet zadekowanego w domowych pieleszach, dopadają chłodki. I po nereczkach! I po pleckach! I po szyjce go! Brrrr...
Synek wprawdzie werbalnie takich problemów nie zgłaszał, ale już ja wiem swoje! ;)
I dlatego pojawiła się potrzeba sweterka cieplejszego niż bawełniany. Znacznie cieplejszego. Ale też takiego "z oddechem" - jak to u malucha być powinno. Czyli - wełenka, a nawet merynos.
Pojawiła się też potrzeba sweterka rozpinanego, bo Mały Gościu coraz bardziej jest ruchliwy i coraz mniej współpracujący podczas ubierania i dotychczasowe sweterki, wkładane przez głowę, trochę zaczęły być problematyczne.
(Zwłaszcza irytuje mamę fakt, że zawsze, ale to ZAWSZE w pewnym momencie jeden rękaw, jeszcze niewypełniony synkową łapką, ląduje w-mgnieniu-oka w synka paszczy... I zostaje tam gruntownie wymemłany :) O dziwo innych nagórnych części garderoby Synior tak nie traktuje, tylko sweterki hand-made :) )
No a poza tym taki rozpinany sweterek można po prostu rozpiąć, kiedy zrobi się Ludzikowi cieplej, ale nie aż tak by rozdziewać się całkowicie.
Z połączenia tych potrzeb powstał pomysł wykorzystania Włóczek Nie Byle Jakich!
Czas jakieś temu Agata pokazała u siebie własnoręcznie ufarbowaną i uprzędzioną włóczkę. Jak można zobaczyć w komentarzach - spodobała mi się tak bardzo, że mnie nawet trochę zamurowało - a to nie jest częste zjawisko.
Jeszcze bardziej mnie zatkało gdy, będąc już brzuszatą, dostałam ten motek ot Agaty w prezencie (zdaje się, że tak mnie zamurowało, że nawet się tym prezentem tu nie pochwaliłam, zła ja).
Włóczka jest w pięknych szaroniebieskościogranatach, nieoddawalnych na fotografiach, wierzcie mi. Jest też mięciutka i ciepła, choć lekko, leciuchno podgryzająca - ale przecież nie planowałam robić podkoszulki ;) Na sweterek - jak znalazł! Miał się on nazywać Agat.
Ale właśnie: na sweterek? Czy wystarczy tworzywa? Nie miałam pojęcia - zwłaszcza, że nie zajrzałam na Agatowego bloga by stwierdzić, że mam tego 140 m :)
Dlatego postanowiłam zastosować najlepszą w takich razach metodę - wziąć to na ukochane druty "4" i "się zobaczy". Jak będzie wydajne - pykniemy sweterek. Jak nie - będzie ino kamizelka. Czyli - lecimy raglanem od góry. Rzecz jasna nie było mowy o próbkach, przeliczeniach itd - pełen spontan. Mniej więcej tylko "rozliczyłam naocznie" miejsca dodawania oczek i szerokość plis. Bo żeby sobie życie ułatwić i uniknąć wszelkich komplikacji - plisy robiłam razem z całością, jest to więc też Sweterek Zero Szycia.
Gdy oddzieliłam już oczka na rękawy i machnęłam ze 2 centymetry korpusu stwierdziłam, nie bez żalu, że i na kamizelkę mało będzie. Ale doznałam też olśnienia z czym Agatową włóczkę połączyć.
Wydostałam z woreczka strunowego nr 6* "zamówioną przez Synia" Reginę - czyli prezentową włóczkę od Ulki Zamotanej. Wiecie też już skąd Ul.
I tak narodził się AgatUl - czyli sweterek dla Synka z włóczek Synkowi dedykowanych. Ha!
Tu pojawiła się jednak "zagwozdka" - jak to zrobić, żeby nie rozdzielając Agatowej włóczki na dwa motki i nie kombinując zbytnio nadal mieć granatową listwę po zmianie koloru? Wymyśliłam, że listwa pozostanie granatową tylko po jednej stronie - wierzchniej "męskiego" zapięcia. Po stronie drugiej zwyczajnie robiłam do brzegu z włóczki białej. Efekt, moim zdaniem, całkiem fajny. A o ile łatwiej! Przy okazji też pierwszy raz w życiu spróbowałam zmiany kolorów w jednym rzędzie - nie było tak strasznie i może w niedalekiej przyszłości porwę się na jakieś wzory wrabiane (no to się teraz tą deklaracją wrobiłam...).
A że leniwa jestem po całości i nie chciało mi się w trakcie wyliczać odległości na dziurki - postawiłam na napy. Poza tym zatrzaski wydają się być mniej zagrożone "odnulpaniem" od całości ;) A nie oszukujmy się - poły prędzej czy później (stawiam na prędzej) zostaną przez Wita gruntownie wymemłane...
W efekcie tych kombinacji wynikających z włóczkowych ograniczeń oraz ograniczenia lenistwem powstał całkiem przyjemny i grzejący sweterek.
tu widać, że nawet ładnie mi ta zmiana koloru wyszła ;) |
Nad garderobą kupną ma on tę przewagę, że nie jest szeroki jak rozlewiska Wołgi i przykrótki jak luty w latach nieprzestępnych - jest dokładnie taki jak trzeba: dopasowany i zakrywający plery. Ma nawet coś w rodzaju stójki na karku - efekt wybitnie nieudolnego formowania dekoltu rzędami skróconymi. Cóż, nie pozostaje mi nic innego jak pocieszyć się tym, że na przodzie jest ok ;)
I chyba całkiem go Młodemu zazdroszczę... Taki jest cieplutki. Przy okazji odkrywam korzyść dodaną macierzyństwa: niekiedy wmawiam światu i sobie, że ON JESZCZE TAKI JEST MALUTKI I POTRZEBUJE DUUUUŻO TULENIA i... traktuję Witucha jak mały, przenośny kaloryferek ;)
Czas na dane techniczne, bo się coś zagapiłam ;)
Model: jak zawsze raglan od góry nieprzeliczany
Włóczka: Agatowa niebieska 140 m, waga nieznana, obstawiam, że mniej niż 50 g; Regina Adriafil, 1 motek
Druty: KP 4,0 mm
Jeśli miałabym coś zmienić, to dodałabym kilka oczek na przejściu z niebieskiego na biały. Bo jednak włóczka maszynowa jest generalnie cieńsza i sweterek w tym pasie jest minimalnie węższy. Ale nie jest to jakiś mega problem.
Całość leciałam gładko i nawet byłby sweterek dwustronny, gdyby nie jeden paskudny supełek w Reginie. Listwy są ryżowe - nie mija mi zachwyt tym jak piękny jest ten prosty ścieg...
No. To teraz byłaby pora, żeby zabrać się za coś cieplejszego dla siebie - bo naprawdę bywa już chłodno. Ale to raczej, w przeciwieństwie do Synkowego, nie będzie projekt trzydniowy... I dlatego Dzieć to fajna rzecz - ma się możliwość produkowania robótek ekspresowych ;)
A na zakończenie obrazek, a nawet dwa. Ostatnio Witucha (lat 0,41) odwiedziły kuzynki. Dwie na raz. O. (lat 8,67) i Emi (lat 1,37)... Się działo! W tym miejscu pokłony dla wszystkich mam ogarniających świat, w którym jest więcej niż jeden maluch... Szacun!
* żart, nie mają numerków. Póki co... ;)
Tul go, tul, póki nie protestuje. Lada dzień stanie się Młody Mężczyzną i już będzie się wstydził maminego tulenia. *^o^*
OdpowiedzUsuńSuper sweterek, chciałoby się taki w dużym rozmiarze! Napy to rzeczywiście dobry pomysł a Agatowa włóczka jest przepiękna!
e, chyba jeszcze nie "lada dzień"? ;) ale cieplutki jest tak, że tulić będę bez końca :)
Usuńbez kitu - naprawdę mu sweterka zazdroszczę :)
Sweterek rewelacyjny :)
OdpowiedzUsuńCo do tulenia, mój mężczyzna już dość dawno nie lubi a ma dopiero 3,5 roku więc korzystaj póki możesz :)
korzystam korzystam, zwłaszcza że Młody zaczął obejmować łapkami (że wszystko co pojawi się obok, a nie tylko mnie, to już inna sprawa ;) )
UsuńJakoś nie chce mi się wierzyć, że nie masz ponumerowanych tych woreczków strunowych.. no.., przyznaj się :) sweterek już chwaliłam na rav., że cudny i do poderwania przez pannice, oglądające Twojego bloga na kolanach mamy. Teraz Ci się przyznam, ze nasunęłaś mi pomysł, jak ożywić mój alpaczany beżowy, żeby nie byl taki mdły- wrobię do niego paski którejś z najmojszych, a co! ;)
OdpowiedzUsuńno nie mam, przysięgam. tzn. nie mam na nich napisanych numerków, bo w głowie, jak najbardziej, mają kolejność ;P
Usuńno widzisz jak się inspiracyjnie przydałam? ;)
Fajny sweterek :) Idealny dla małego mężczyzny.
OdpowiedzUsuńdzięki :D też uważam, że jest bardzo męski
Usuńsweterek przeurokliwy :) przystojniak :)
OdpowiedzUsuńco do dzieci swoich mam sztuk 3 a popołudniami mam jeszcze dwie gratisowe dziewczynki przyjaciół na dwie godzinki po przedszkolu - oj jest wesoło :) ale się da.
nawet nie mam słów by to skomentować... szacun raz jeszcze :)
Usuńza sweterkowy i Witkowy komplement dziękujemy :D
Sweterek jest stylowy! Mnie ujęło najbardziej to, że z podarowanych specjalnie włóczek! Pytanie techniczne: jaki jest rozmiar zatrzasków? Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńnie mogło wprost powstać z nich nic innego :D
Usuńzatrzaski mają średnicę 12mm
Sweterek cudny! Wow - 3 dni! Ja swój już męczę prawie trzy miesiące i dopadł mnie syndrom drugiego rękawa :)
OdpowiedzUsuńale to dlatego, że to malutki sweterek. swoje też robię duuużo dłużej. zwłaszcza ostatnio - nie mam weny na druty!
UsuńPo pierwsze, skrócone rzędy wyglądają ok.
OdpowiedzUsuńPo drugie, sweterek z dedykacja fantastyczny.
Po trzecie, posiadanie więcej niż jedno Dzi jest męczące, fakt, ale za to mega fajne :-)
P.S. Ja tam nie wierzę, że to ino żart był :-D
1. dziękuję
Usuń2. dziękuję
3. wierzę :) ale sprawdzać nie będę :)))
no serio serio :D
PS. dzięki za "anglistyczną" motywację ostatnio, się odważyłam i się uczę :D
Cudny sweterek! Fajne połączenie kolorów ;)
OdpowiedzUsuńdziękuję :)
Usuńpiękna jest ta Agaty samoróbka
Świetny sweterek! Zbieram teraz wzory na sweterki dla chłopców, bo moja siostra będzie miała synka a ja jako rękodzielnicza ciotka mam zamiar Małego zasypywać wyrobami.
OdpowiedzUsuńwiadomo - dziergająca ciocia to jest to! sama byłam taką (i jestem nadal)
Usuńz doświadczenia mojego wynika że:
- póki maluch tylko leży lepiej żeby nie miał zapięć na plecach czy brzuszku (sprawdziły się te ukośne w moich raglanowych)
- a później to już pełna modelowa dowolność :)
Zapomniałam dodać, że Witkowa funkcja kaloryferka mnie rozbroiła. U mnie tę rolę pełni kot, niestety nie zawsze chce współpracować.
OdpowiedzUsuńdzieci pod tym względem są poręczniejsze, ale trudno je nakłonić by usnęły na kolanach ;) dlatego przydaje się zestaw dziecko+kot ;D
Usuńsuper sweterek ale nazwa projektu mnie bardziej rozbroiła i te określenia: "nie jest za szeroki jak rozlewiska Wołgi"- hahahah bardzo lubię tu czytać.
OdpowiedzUsuńdziękuję - ja bardzo lubię tu pisać :)
Usuńa te ubranka "sklepowe" naprawdę takie są w większości! bo przy szyciu ich nie biorą pod uwagę co się dzieje z bawełną po praniu
U mnie funkcje kaloryferka spełniaja dwa mopsy, skutecznie dokładajac swojej siersci do sweterków dla moich wnuczków. pozdrawiam beata
OdpowiedzUsuńnasza Kota też zawsze dba o to, żeby nawet akryl miał jakąś domieszkę włókien naturalnych ;P
Usuńmogę pogratulować sobie spostrzegawczości: dopiero na zdjęciach, po przeczytaniu referatu na temat, dostrzegłam tę plisę - z jednej strony białą :) bardzo pomysłowe!
OdpowiedzUsuńŻe się wzruszyłam, to już wiesz ;)
A z Ulą to "pionę" sobie przybijemy!
gratuluję Ci i ja :) ale to wina Wita, bo wił się jak piskorz ;)
Usuńa my i Tobie i Uli posyłamy soczystego dziękczynnego buziaka!
Świetnie pokombinowałaś. A mnie chyba zabraknie włóczki na ciepły sweterek dla mnie i najgorsze jest to, że nie ma już jej w sprzedaży, a nic innego nie da się dopasować, jak w Witkowym sweterku...
OdpowiedzUsuńuuu... ale może ktoś ma w zapasach? sprawdzałaś na ravelry? nie raz już tak znalazłam brakujący motek :)
UsuńSweterek robiony na miare rulez.
OdpowiedzUsuńMoj starszy ma 6 lat, a dopiero teraz wchodzi w faze odtulania. Nawet nie to, ze sie buntuje, bo jeszcze publicznie da sie tulic, po prostu potrzebuje mniej. Ale moge sobie spokijnie odbic na mlodszym :-)
zazdroszczę że synek tak długo daje się tulić :)
Usuń:)))
UsuńDzieci są jednak tak różne w potrzebach przytulania :)
Nasz Wiktor ma prawie 5, mała Iga prawie 2,5 i odkleić się od nich nie można. Prawdę mówiąc mam tego zdecydowanie nadto, bo niewiele mogę zrobić, kiedy ciągle na wyścigi chcą być na moich rękach/kolanach/za rączkę/buziaczka/jeszcze jednego buziaczka/ukochać...
Ale fakt - gdyby mi tego zabrakło z dnia na dzień, to chyba też byłoby ciężko...
Pozdrówki!
czyli to wszystko kwestia indywidualna :) są pieszczochy i samodzielniaczki, ot co :)
Usuńmam nadzieję, że Witul pogrzeje mnie dość długo, bo straszny ze mnie zmarźluch :D
Rany! Jaki cudny lanser!! W tym sweterku prezentuje się świetnie! Trezba go z moja Marianną poznać:) Jak wiadomo od dawna czytając tego bloga doznaję wielu natchnień teraz mam natchnienie na wydzierganie takiego wełnianego sweterka w celu traktowania córci jaki kaloryferka!
OdpowiedzUsuń:DDDD
Usuńjeśli Wit odziedziczy gusta po tacie swoim to może faktycznie lubić "starsze dziewczyny" ;)
a sweterek to dodatek, bo ciepło bije z niego i bez tego. gorrący chłopak mi się trafił :D
Ależ świetny sweterek:)
OdpowiedzUsuńdzięki :D
UsuńSweterek jest idealnie idealny ;)
OdpowiedzUsuńProsty wzór, klasyczne kolory i zwyczajne zatrzaski.
Ale do tego szlachetne materiały i perfekcyjne, wprawne oczka.
Mały będzie zadowolony ;)
Uśmiechnęłam się też czytając o niuplaniu zwłaszcza mamusinych wyrobów :)
No cóż - mamusine najlepiej smakują :)))
właśnie o to mi chodziło, żeby to był prosty sweterek do dżinsów. czyli się udało :)
Usuńmam tylko nadzieję, że przy tym nuplaniu za dużo włókien nie ląduje w jego brzuszku ;) ale skoro koty radzą sobie z sierścią to i on sobie poradzi ;P