Nie, jeszcze Witek tak do mnie nie gada. W ogóle na razie gada tak jakby mało wyraźnie ;)
Ale kujemy żelazo póki gorące i zaczynamy dbać o Witkowy kontakt z literaturą już dziś. Więc uszyłam Małemu książeczkę.
Zbierałam się strasznie długo do tego projektu; w ogóle październik był jakiś nieszczególny wytwórczo. Ale jak już się zebrałam to machnęłam całość w trymiga (trymig = trzy godziny piętnaście minut, od wyjęcia do schowania maszyny). Przyznać jednak muszę, że od kiedy zobaczyłam książeczkę Many.J w zasadzie cały czas dopracowywałam w głowie koncept ;) Co zajęło mi, bagatelka, 2 i pół miecha...
Ale jest!
Ja wiem, że dzieci lubią k o l o r o w o ... Ale co poradzę, że ja jakoś mniej? A myślę, że jak Witu poobcuje z trochę bardziej ograniczoną paletą to też się nic nie stanie. Powiedziałabym, że najważniejsza jest zawarta w knidze treść. Ale - dla niego - najważniejsze jest, że można ją wsadzić do Paszczy!
Co nie zmienia faktu, że treść w książeczce siedzi :) I to jaka!
Książeczka nosi wielce intrygujący tytuł "I ♥ U" i na kolejnych stronach wyjaśniam kogóż to darzę tym wielkim uczuciem.
Zaczynacie się domyślać?
Jeszcze mała podpowiedź. Cieplej?
Tak tak, chodzi o mojego osobistego Witolda :)
Okładka początkowo miała wyglądać zupełnie inaczej (jakieś aplikacje planowałam), ale kiedy - zupełnie przypadkiem - trafił na nią zarys kobiecej głowy pomysł eksplodował w głowie mojej.
Każda ze stron literkowych ma jakieś atrakcje dla małych paluszków: na W pliski do skubania.
I ma zaszewki i tasiemki w tym samym celu.
Są też sterczące na brzegu tasiemki z falbanką.
Literka T to strona z dwoma rodzajami materii: szorstkim płótnem i śliską podszewką. W dodatku podszewka przyszyta jest tak, że powstały dwie małe kieszonki, które prędzej czy później zostaną obadane.
O z miękkiego polarku.
A po drugiej stronie pasiaste L. Ta strona szeleści, bo w środku jest folia (opakowanie z jakiegoś ciucha).
I na koniec pulchniutkie D.
A żeby D dodać trochę zawadiackości - w brzeg strony wszyty jest kawałek polaru. Z wnętrza O :)
Wszystkie 4 strony "tomiska" spina grzbiet z pliski skośnej. Całość została pracowicie przeszyta ręcznie - niestety mój Łucznik nie jest Heavy Duty...
Tadaaaaa...
A tu całość po pierwszej lekturze. Można z całą stanowczością powiedzieć, że Mały pożera książki. Jest szansa, że czytelnictwo nie zaginie w narodzie!! Książka przetrwała.
I tak oto, rzutem na taśmę, zakończyłam październik czymś własnoręcznie uszytym ;) Nie jest to wprawdzie koszula, ale jakby zaczyna mi się chcieć.
Poza tym zaczynam też ogarniać nowy grafik, który sobie z mężem wprowadziliśmy. Raz, że doszły nowe aktywności (uczyć mi się zachciało...), a dwa, że trzeba się jakoś zebrać w sobie, zaniedługo powrót do pracy...
Dziś ostatni dzień macierzyńskiego. Dobrze, że mam jeszcze dwa miesiące urlopu ;)
Rewelacyjna książeczka!
OdpowiedzUsuńdzięki :D świetnie się bawiłam szyjąc
UsuńJesteś niesamowita!
OdpowiedzUsuńoj tam oj tam, bo się zarumienię...
UsuńSzczerze, to jest genialne, i dzieciak zadowolony bo ma co mamlac i obracac w rączkach, i rodzice, bo to śliczne. Designerskie wręcz. Myślę, że jakbyś podobne wystawiła na sprzedaż, to rozeszły by się w pięc minut, sama nie mam dziecka a bym coś takiego chciała :D
OdpowiedzUsuńto się da załatwić, moja droga ;)
Usuńjest coś w tym co piszesz - nie sprawia mi zbytniej przyjemności zabawianie Dziecia czymś co mi się nie podoba. no i nie da się ukryć, że te rzeczy są w mojej domowej przestrzeni, lubię jak z nią "grają"
o Kobieto! jaka pomysłowa książeczka, Mój miał taka kupną piszcząca i śliska, co to gorącej wody nie lubiła, a ta z pod Twych rąk/ maszyny jest w dechę, że też mi do głowy wtedy coś takiego nie przyszło, ale obiecuje sobie, ze jak się rozmnoże po raz drugi to pomysł sobie pozwolę skraść.
OdpowiedzUsuńŚwietna
mi też wpadło dzięki podpatrzeniu u Many.J :)
Usuńjuż się bałam, że zbyt długo zwlekałam, ale nie - jest nią jeszcze zainteresowany :D
świetny pomysł na taką książeczkę. Bardzo dobrze, że chłopak obezna się z literkami już teraz, a jeszcze Twój własny wkład w przedsięwzięcie to już rewelacja!
OdpowiedzUsuńa nóż widelec coś z tego wyjdzie i mając dwa lata będzie czytał ;) kto wie, kto wie...
Usuńa ile zabawy miałam! w końcu: zero mierzenia, nie musi być prosto, pełen twórczy szał i wszystko wolno ;)
piękna książeczka, Witek na pewno zadowolony!
OdpowiedzUsuńkiwa głową, że jest ok, smakuje mu znaczy ;P
Usuńpiękna!
OdpowiedzUsuńdzięki :D
UsuńIza, jesteś mam na medal, a może nawet na dwa medale, bo nie dość, że Wito ma co pociągać, podotykać i pożuć, to jeszcze go uczysz, że książka dobra rzecz.
OdpowiedzUsuńwiadomo! a papierowe przeżuwa jednak ciut za szybko (jakiś kurs szybkiego czytania pyknął w tajemnicy, czy co?) ;)
UsuńFantastyczna ta książeczka!
OdpowiedzUsuńJakiś chochlik nie pozwalał mi skomentować Twojego poprzedniego postu, a tam takie śliczności i te HERBATY! A jak weszłam na stronę sklepu to przepadłam. Kupowanie herbat on-lina ma tylko jedna wadę... Nie pachnie ;)
Pozdrawiam serdecznie
oj zły chochlik, zły...
Usuńale czyż zdjęcia nie są sugestywne? ja prawie te zapachy czuję! ;)
Świetny pomysł z tą książeczką :) Wykonanie rewelacyjne, Wito na pewno jest szczęśliwy :)
OdpowiedzUsuńA co do powrotu do pracy, pamiętam jakby to było wczoraj. Z jednej strony radość że nareszcie "do ludzi" ale z drugiej w domu tak fajnie...
Życzę żeby powrót do pracy był przyjemny :)
dzięki :)
Usuńno mi się raczej głównie nie chce, ale mus to mus ;) do ludzi wychodzę sobie cały czas, mam to szczęście, że mąż i Dzieć lubią mnie z domu wyrzucać ;)
no wiesz co, tak mnie przytkać, jak możesz :P
OdpowiedzUsuńTytuł wpisu już jest genialny, a knipa... - nooo, przytkała mnie, rewelka na maksa (ależ polszczyzną jadę, nie ma co...)
Z doświadczenia wiem, że taka książeczka (moje też miały materiałową, ale nie tak zajebistą) ma jeszcze jedną zaletę: w razie czego można nią paszczę wytrzeć, a papierową to kiepsko ;)
przepraszam bardzo, to się już nie powtórzy! :)
Usuńa wiesz, tę funkcję "szmateczkową" już przetrenowałam ;) w dodatku pierze się toto bezproblemowo, zadowolona więc jestem tym bardziej
Cóż za pomysłowa Mama z Ciebie! Świetny pomysł i fajna pamiątka będzie.
OdpowiedzUsuńpomysł nie mój :) ale zgapianie też może być twórcze ;D
Usuńo tak, kartonik z pamiątkami pomału się rozrasta...
Bardzo fajny pomysł i świetne wykonanie, takiej fajnej i spersonalizowanej książki na pewno nie dało by się kupić! *^o^*
OdpowiedzUsuńa nawet gdyby się dało (bo założę się, że ktoś już wpadł na pomysł hurtowego wytwarzania na zamówienie) to jednak szyta ręką/maszyną mamy - +10 do fajności!
UsuńOjacie... piękna, piękna książeczka! nie mogę się napatrzeć, ślina cieknie, gały wytrzeszczają się samoistnie jakoś...
OdpowiedzUsuń.... mam nadzieję, że Cię trwale nie uszkodzę ;)
Usuńdzięki!
Cieszę się, że moje dziełko posłużyło za inspirację :) Super fajna książeczka. Zazdroszczę długiego urlopu - ja wracam do pracy już w poniedziałek :(
OdpowiedzUsuńposłużyło posłużyło. i z pewnością będę zaglądać po więcej :D
Usuńżyczę, żeby było bezproblemowo!
Po tak udanym debiucie powinny powstać kolejne tomy :-)
OdpowiedzUsuńWszak nie wykorzystałaś wszystkich literek, a dzieci chłoną wiedzę jak gąbeczki ;)
no, może jest to pomysł jakiś. taki, na ten przykład, alfabecik machnąć... :)
UsuńPodziwiam i zgadzam się z Tobą a'propos zabawek, które się podobają. Poza tym czym skorupka za młodu nasiąknie...Dotyczy to w szczególności estetyki! Książeczka jest ekstra!!!
OdpowiedzUsuńA kto się zajmie Witem jak wrócisz do pracy?
też mam takie wrażenie, że kształtowanie gustu rzecz ważna, a jakoś - w zalewie badziewnej chińszczyzny - traktowana po macoszemu...
UsuńWitek będzie spędzał poranki z Tatą :)
O matko-Polko! Oniemiałam! Wyszło genialnie! ach!
OdpowiedzUsuńoch! :) się cieszę, że się podoba
Usuńoj jak połechtałaś moje pedagogiczne ego ! normalnie takie Mamy na pomnikach stawiam !
OdpowiedzUsuńłechtu łechtu :D
Usuńczuję się teraz taka... posągowa! :D
...to mimo wszystko październik zakończony został wielki twórczym sukcesem i śladu po "nic mi sie nie chce' już nie ma;)
OdpowiedzUsuńFantastyczny projekt w stylu tych papierowych, które kiedyś wychodziły spod Twojej ręki...
Pozdrawiam i życzę dłuuuuugich - twórczych miesięcy:)
no popatrz, a ja żyłam w przekonaniu, że dawno, nieprawda i już nikt o papierach moich nie pamięta :D a korci mnie powrót, może niebawem coś sklecę...
Usuń...album rosnącego Wita - pewnie już na to wpadłaś;)...tak czy inaczej wyczekuję...
UsuńPozdrawiam
no jestem pod wrazeniem :) a grafiki i poworoty do pracy tez przedemną .. macierzynski konczy mi sie za tydzien..ale do konca roku urlopik i z nowym rokiem praca again ;)
OdpowiedzUsuńIzuś, jaka piękna książeczka.
OdpowiedzUsuńMasz wspaniałe pomysły!