Od dawna mnie korciło, ale w końcu to zrobiłam, zaplotłam pierwsze sznury szydełkowo-koralikowe :)
Przedwczoraj, na fali niechcemisizmu i jakiegoś takiego zniechęcenia drutami (!) i szyciem (tu winne jest sięrozkładanie głównie) sięgnęłam po zakupione jakiś czas temu koraliki, szydełko, grubą zieloną nić i kurs przygotowany przez koralikową mistrzynię - Weraph.
I powstała ona - pierwsza żmijka.
Najbardziej bałam się chyba nawlekania koralików. Nie miałam specjalnej igły (czy co to tam jest), a nie chciałam robić zakupów nie mając pewności, czy mi się spodoba. Poza tym - chciałam spróbować już, natychmiast. Więc zanurzyłam na chwilę końcówkę nici w bezbarwnym lakierze do paznokci, odcisnęłam palcami nadmiar, naciągnęłam i poczekałam aż wyschnie - sprawdziło się :)
A potem zaczęłam szydełkować. Kurczę! Weronika tak to wytłumaczyła, że nie miałam najmniejszego problemu z załapaniem. I w jeden wieczór powstał powyższy sznurek. Celowo wybrałam wersję bez zmian kolorów - nie miałam cierpliwości liczyć sekwencji przy nawlekaniu. Jednak koraliki były na tyle ciekawe, że efekt jest bardzo fajny.
A drugiego wieczoru, wczoraj, postanowiłam poszaleć. Przejrzałam całą bibliotekę wzorów. I powstało to :)
Delikatny kwiatowy wzór autorstwa Mariam Nahapetyan. Miał być zupełnie inny, ale nie udało mi się w pobliskim empiku dostać potrzebnych kolorów koralików. Więc kupiłam inne, przejrzałam zapasy i nawlokłam - o tak
A tu front robót :)
Natomiast dziś, jak na skrzydłach, leciałam do sklepu z półproduktami do biżu, by moje pierwsze sznurki przemienić w bransoletki. I oto są!
Kwiatkowa dla O.
I migotliwa dla Mamy - bo zdecydowanie za rzadko coś jej podarowuję!
A tak prezentują się w komplecie. Normalnie nie mogę się na nie napatrzeć!!
I, oczywiście, wpadłam jak śliwka w kompot. Już mam mnóstwo planów, pewnie spróbuję swoje wzory tworzyć, poczyniłam nieprzyzwoicie duże zakupy "dodatków"...
I tylko jedno nie zmieniło się nic a nic - nadal okropnie nie cierpię tego całego łączenia elementów w gotowy wyrób biżuteryjny... Nie mam do tego cierpliwości, co pewnie wynika też z faktu, że nie mam odpowiednich narzędzi.
I dobrze, niech tak zostanie.
Dzierganie czasem sznurków - owszem, bo szybko, miło, nienudno; bo nie ma dużo rozkładania i efekt jest natychmiastowy. Ale jednak czasem warto pomęczyć się kilka wieczorów więcej i wdziać później na plecy zrobiony przez siebie sweterek.
Bo jednak druty my BIGGEST love! :)
ale ładne.. bardzo!
OdpowiedzUsuńdziękuję :)
UsuńAż trudno uwierzyć, ale kupiłam ze trzy miesiące temu dwie paczki koralików migotliwych - dokładnie takich, jak te w pierwszej bransoletce! Ale zabrakło mi cierpliwości/dobrych chęci/odwagi/czasu - sama nie wiem i pooglądałam tylko w internecie. A jest co oglądać!
OdpowiedzUsuńdwie paczki wystarczą Ci na co najmniej dwie bransoletki :) więc nic tylko się brać!
Usuńnigdy nie pomyślałabym, że takie sznury robi się szydełkiem ;), może w ten sposób zutylizuję zapas koralików :)
OdpowiedzUsuńfajne te zapięcia :) w sensie to co "chwyta" koraliki.
też nie mogłam w to uwierzyć, że to szydełko. a później, że byłabym w stanie sama taką zrobić. a jeszcze później - że to takie proste :)
Usuńskoro masz zapasy to tym bardziej zachęcam do prób
Piękne. Obie.
OdpowiedzUsuńdziękuję :)
UsuńTo się nazywa precyzja i kunszt.Podziwiam i zazdroszczę .Pozdrawiam Alicja
OdpowiedzUsuńdziękuję.
Usuńi tak naprawdę to efekt "robi się sam" - wcale nie jest o niego trudno
uzdolniona i to jak wszechstronnie! nie przestajesz zaskakiwać! :)))) mnie podoba się ta jednobarwna... ale chyba dlatego, że jest właściwie jedynie z pozoru jednobarwna, fajnie się mieni!
OdpowiedzUsuńno weeeeź, bo się zarumienię :)
Usuńdziękuję, też mi się podoba ten nienarzucający się efekt
Piękne!!Mnie weraph zaraziła pani z pasmanterii :) tez oszalałam!! niestety jeszcze nie miała czasu do tego usiąść.Jak buszowałam po sklepach internetowych w poszukiwaniu "wszystkiego" dostawałam małpiego rozumu i migreny zarazem....aaaa wszytko chciałam od razu.Rewelacyjne zapięcia dobrałaś! gratuluję wyszły super!!
OdpowiedzUsuńdziękuję :)
Usuńzapięcia trochę dobrały się same - niestety wyboru aż tak wielkiego jak się na pierwszy rzut oka wydaje wcale nie ma
ale fakt - łażenie po netowych sklepach potrafi doprowadzić do drenażu portfela ;)
Jakie Fijołki cudne
OdpowiedzUsuńo, faktycznie. nawet nie zauważyłam, że m i fiołki wyszły ;)
UsuńTo jest piękne!!! Zapięcia świetne. Ja idę sobie jeszcze popatrzeć!
OdpowiedzUsuńmiłego patrzenia ;)
Usuńfajna zabawa, muszę powiedzieć. no, poza fazą składania-do-kupy ;)
Oho, pojawia się fala zaplecionych bransoletek! Nic dziwnego, bo cudne są!
OdpowiedzUsuńkilka pewnie ich jeszcze będzie. ale całkowitego przestawienia się z drutów nie planuję ;)
UsuńNo i proszę. Koraliki tez Ci idą i to jak ładnie. I ładne mi nic-mi-się-niechciejstwo. Żeby mi się też tak nie chciało ;)I dla mnie migotliwa the best!
OdpowiedzUsuńwiesz - jak się człowiekowi nie chce zabierać za poważne projekty, to się bierze za takie drobiazgi, żeby nie było, że nie robi nic ;)
Usuńaaa!!! uważaj, to okropnie wciąga - wiem z autopsji :))) Migotliwą mam niemal taką samą, natomiast kwiatkowa - mistrzowski debiut od razu :)
OdpowiedzUsuńzauważyłam ;) już planuję kolejne :)))
Usuńkwiatkowa tak mnie cieszyła na etapie produkcji, że co chwila latałam chwalić się mężowi :D
Ooo, a ja jeszcze nie mam koralików. Bransoletki Twoje są cudne, kwiatkowa śliczna!
OdpowiedzUsuńno cóż za niedopatrzenie!! koraliki mieć trzeba :D
Usuńdziękuję
Bardzo fajnie wyglądają takie szydełkowe bransoletki, nie domyśliłabym się, jaką techniką się je wykonuje! *^o^*
OdpowiedzUsuńjak tylko je pierwszy raz zobaczyłam miałam na nie chęć. a jak się dowiedziałam, że to szydełko to stwierdziłam, że MUSZĘ spróbować :)
UsuńA kiedy zrobisz bransoletkę dla siebie??? :)
OdpowiedzUsuńRewelka są! :)
a widzisz - cały myk polega na tym, że ja bransoletek nie znoszę i nie noszę - bo mi przeszkadzają ;) więc dla siebie pewnie raczej jakiś dłuuuugi naszyjnik ;)
UsuńMigotliwa jest boska :) aż zazdroszczę Twojej mamie :) i super łapki przy zapięciach ;)
OdpowiedzUsuńłapek kupiłam sobie cały zapas - planuję je montować też przy swoich sweterkach :)
Usuńmam nadzieję, że się mama ucieszy :)
No jak to na fali nicmisieniechcizmu takie cudeńka powstają, to ja też chcę żeby mnie takie "cóś" dopadło :P
OdpowiedzUsuńja chętnie trochę niechcemisizmu oddam w dobre ręce bo czas by był zabrać się za bardziej poważne projekty ;)
UsuńNie mam pojęcia,jak to się robi, ale bardzo ładne... He, he znasz powiedzenie : Panie Boże spraw, żeby mi się tak chciało, jak mi się nie chce... Co dzień tak zaklinam i jakoś wstaję. Zaczęłam w wieku hm.. balzakowskim uczyć się szydełkowania - wessało mnie.Pozdrawiam serdecznie i podziwiam biegłość. Florencja
OdpowiedzUsuńdziękuję za pochwały :)
Usuńa jeśli szydełko jest Ci bliskie - to wykonanie takich bransoletek nie będzie problemem - zajrzyj do kursu Weraph, wszystko tam pięknie wyjaśniła
Dawno mnie tu nie było a tu takie cuda!
OdpowiedzUsuńtakie baransoletki są świetne, mam dwie, ale kupne i jakos nie zastanawiałm się jak to sie robi, co było błędem jak widzę:):)
no widzisz, jak dobrze czasem do mnie zabłądzić ;)
Usuńczekam na wysyp bransoletek u Ciebie
Obie są naprawdę śliczne! Też muszę spróbować z koralikami, koniecznie :)
OdpowiedzUsuń