Nieciekawie jest teraz na drutach, ale o tym w dalszej części odcinka.
Bo na razie będzie o tym, co z drutów już zeszło. W kolejności niechronologicznej.
Ostatnio zeszła Afryka II zwana Żarówą. Ann w swojej pojechała do Wawy i - najwyraźniej - tak się z nią obnosiła, że nie miałam innego wyjścia, jak zrobić drugą. Dla przemiłej osoby (znanej mi wyłącznie z Ann opowieści i za pośrednictwem fb, ale jednak), więc zastanawiałam się prawie niezauważalnie :)
No dobra, przekonało mnie też to, że była okazja zamówić włóczkę u Ulki, a przecież jeden motek bez sensu, a przecież nigdy się nie wezmę za opis Ćwira! jak nie zrobię drugiego, a przecież właśnie wpada ekstra kasa na włóczkę nową... Ta galopada myśli nie trwała zbyt długo, wierzcie mi ;)
Tak czy siak - Żarówa poleciała dziś (a może pociągiem pojechała? nie wiem jak to załatwia PP) do Wawy zapakowana tak
To jak jest zapakowana zawdzięczam wyłącznie Oli - kissy :*
A w środku zawartość, która na udającej modelkę mnie wyglądała tak (wbrew pozorom taki kolor bardzo fajnie pasuje do korporacyjnego "uniformu" i przyjemnie go ożywia)
Powstała zatem kolejna wersja sev[en]circle, o którego moim wykonaniu więcej piszę tu. Włóczka tym razem to Medusa, reszta parametrów - jak poprzednio.
Ale to nie wszystko co (z)robiłam w międzyczasie. Powstał też Misiokocyk. Misiokocyk będzie pół-niespodzianką: wiadomo, że będzie, wiadomo, że różowy i wiadomo jak ogólnie wygląda ten "model" - ale ostateczny efekt zostanie pokazany w odpowiednim momencie.
Dlatego póki co tylko krótkie info techniczne:
Model: Teddy Bear Baby Blanket
Włóczka: Medusa, 2 motki
Druty: KP 4,0, szydełko 3,5
I fotka zajawkowa, która nic nie zdradza :)
No dobra, a teraz nuda ;)
Bo moim zasadniczym projektem jest teraz maminy Szary-Mary. Na razie idzie nieźle - mam już jakieś 25 cm, a robię tył i przody łącznie, na 2,5 i na dodatek na dole sweterek jest mocno szeroki. Ale jestem dzielna. Pokazywać nie bardzo jest co: czarne, gładkie (i okłaczone przez kota...), najciekawszym elementem są ujmowania oczek na bokach ;)
Ponieważ jednak natura nie znosi próżni - czyli coś z drutów zlazło, coś wskoczyć musi - zaczęłam też próbkę nowego sweterka. No bo odkryłam, że nie mam nic domowego rozpinanego i szarego, skandal, nie? ;) Włóczka to - uwaga, będzie szok - Medusa ;)
Mam jeszcze jedną Medusę w domu, na kopię Ćwira!... Chyba jestem od niej uzależniona. Czy to się jakoś leczy? ;)
Jak zobaczyłam pierwszą fotkę to na początku pomyślałam cóż za oryginalny naszyjnik :)
OdpowiedzUsuńDobrze ,że był opis ;)
A te Twoje węże na szyi są boskie!!!!
Ten naszyjnik jest cudny - tak mi mocno etnicznie zalatuje :) No i właśnie takie żarówiaste kolory to są dla niego stworzone, nie? Kocyk zapowiada się profesjonalnie - to wykończenie brzegu :) - no i kolor fajny. Co do reszty to się wypowiem jak się więcej pokaże, by nie strzelić gafy :)))
OdpowiedzUsuńNie, tego się nie leczy, to się pielęgnuje ;)
OdpowiedzUsuńPopieram Zulkę, to się pielegnuje:)
OdpowiedzUsuńMisiokocyk już podejrzałam parę dni temu na Ravelry, super wyszedł! Ja na drugi taki od roku mam już włóczkę... różową Medusę ;-)
OdpowiedzUsuńto ja spieszę z info, PP nie wozi pociągami:) wozi samochodami, więc stanowczo pojechało :)
OdpowiedzUsuńdo naszyjnika osobistycznie zabierałam się razy kilka i....doopa nie starczyło zapału i jednego motka by skończyć.
ale przyczadziłaś z tą medusą ;) u Ciebie ona górą, jak u mnie czarny :D
OdpowiedzUsuńa może by tak jeszcze naszyjnik z każdym sznurem innym...? krótko mówiąc - papuga? ;)
Kocyk może zobaczę na żywo :D ???
Leczy się klik klinem czyli Medusę kolejną Medusą :)
OdpowiedzUsuńDobrze, że wygoniłaś Lenia. Możemy znów cieszyć oczy! Naszyjnik cudny a zajawki dają nadzieję na kolejne cudeńka :D
OdpowiedzUsuńZaglądam do Ciebie codziennie w oczekiwaniu na opis Ćwira, bo normalnie jak go zobaczyłam to się ZAKOCHAŁAM. Mam nadzieję, że już niedługo :)
OdpowiedzUsuń