poniedziałek, 17 września 2012

Sfoć się!

... czyli kilka rad jak zrobić sobie zdjęcia. A raczej - jak JA to robię. Bo każdy może mieć metody inne i wcale nie znaczy to, że moje są lepsze :)
Mój domowy fotograf ostatnio zgodził się bym sesję machnęła sama (tak tak, musiałam go prosić ;) ) i przy okazji powstały zdjęcia do tego mini przewodnika.

No to lecimy!

1. Zrób się! To bardzo ważne. Po pierwsze - to jak wyglądamy ma wpływ na to jak się czujemy, to z kolei na to, jak wychodzimy na zdjęciach. Po drugie - o ile tylko mogę do zdjęć robię sobie specjalny makijaż. 
Na czym polega jego "specjalność"? Makijaż taki z pewnością jest mocniejszy niż codzienny, szczególną uwagę zwracam na korektę cieni/przebarwień i zmatowienie skóry (tak, można sobie zrobić "tapetę"), podkreślenie oczu (ale raczej jasny/beżowy cień + delikatna kreska niż obrysowanie ich kredką wokół; koniecznie mocne wytuszowanie rzęs!), zaakcentowanie policzków (żeby twarz nie była płaska), podkreślenie brwi (u mnie bez tego niemal giną) i ust (intensywniejszy kolor ożywi twarz i zdjęcie, o ile nie mamy ich sprawdzonych - należy unikać pomadek ciemnych, a dla większości typów urody najbezpieczniejsze są pomadki dość jasne). 
A następnie zrób sobie zdjęcie "kontrolne" - najlepiej z głupią miną, ot tak, dla poprawy nastroju i rozkręcenia się przed sesją ;)


Na tym etapie wybieram też strój - to co założę prócz "rzeczy właściwej". Czasem warto postawić na kontrast (czerwony top do Marynarza), czasem tło wybieram bardziej neutralne (TOTO). Zastanawiam się też nad tym gdzie i jakie zdjęcia chcę zrobić, czy sesja ma mieć jakiś szczególny charakter czy też robię zdjęcia-zwyklaki pod ścianą.

2. Zrób miejsce! Zakładamy, że sesję robimy sobie w domu (bo na ogół jest to konieczność) - i dobrze! Przynajmniej możemy czuć się swobodnie. 
Wystarczy znaleźć takie miejsce, gdzie będzie dla nas jak najmniej konkurencji. Szukamy więc możliwie dużej jasnej ściany, która będzie stanowiła tło. Jeśli się da - usuwamy z planu meble (nim pojawił się narożnik odsuwałam spod ściany kanapę; teraz to już niemożliwe, więc narożnik został potraktowany jako część planu). Oczyszczamy przestrzeń.

przed

po
 
Warto zadbać też o tzw. "odejście", czyli o odpowiednią przestrzeń między nami a aparatem. Chodzi nie tylko o to, by nas "objęło", zdjęcia "z powietrzem" po prostu wyglądają lepiej. A zawsze możemy nadmiar przestrzeni wokół przyciąć.
Aparat musimy na czymś postawić. Tym razem pomógł mi prosty statyw - znalazłam taki staroć u dziadka! :) - coś podobnego (a nowego) można kupić w necie już za 20 zł)


Ale nie musimy go wcale mieć. Równie dobrze sprawdzi się stół, półka, lodówka - cokolwiek co będzie się znajdowało w pobliżu i na odpowiedniej wysokości. Ja dotąd robiłam zdjęcia z regału.
Za każdym razem robimy zdjęcia kontrolne - to pomaga nam ustalić nie tylko czy w plan wchodzą nam rzeczy niepożądane (jak półka na zdjęciu poniżej, pomogło przesunięcie aparatu na sam jej brzeg), ale też zobaczyć czy się mieścimy i czy ustawienie nie wymusza na nas jakiegoś dziwnego wygięcia. No i można potrenować miny ;)

tu trening min konieczny!
pokazanie tego zdjęcia zakrawa na heroizm
wyglądam okropnie i ta pomięta bluzka!! ;)

plan prawie ok (zostało odsunięcie kanapy)
ale bluzka nadal pomięta ;)

Kiedy mamy już wszystko sprawdzone nie przesuwamy więcej aparatu i zapamiętujemy sobie gdzie stawać ;) I oczywiście robimy foto kontrolne


3. Zrób światło! Oczywiście najlepiej byłoby korzystać ze światła dziennego, ale nie zawsze jest to możliwe (w realiach naszego klimatu - bardzo rzadko ;) ). Tym razem zdjęcia robiłam późnym wieczorem - częściowo dlatego, że nie mogłam się doczekać by Marynarza pokazać, a częściowo dlatego, żeby pokazać, że nawet z takich zdjęć wieczornych da się coś wyciągnąć.
Zasada ogólna jest prosta - im więcej światła tym lepiej. Każdy luks się liczy! Poza tym - światło się rozproszy, nie będziemy rzucać jednego wielkiego cienia. Do zdjęć zapaliłam więc nie tylko wszystkie światła górne, ale też na stojącej obok "planu" szafce ustawiłam skierowaną na siebie lampkę biurkową. Jak widać nie trzeba specjalistycznego sprzętu. 
Jeśli pomieszczenie jest ciemne, albo koło nas stoi jakiś ciemny przedmiot (np. wielka ciemna szafa) warto zarzucić na niego jasne prześcieradło, nawet jeśli nie łapie się on w kadr. Wierzcie mi - będzie różnica, bo jasna tkanina będzie odbijała światło.

Na tym etapie bawimy się też ustawieniami aparatu. Przyznaję się, że 90% swoich zdjęć robię w opcji "auto". Ba! Mój obecny aparat sam przestawia się na makro gdy uzna, że to dla mnie lepsze, a ja mu wierzę. Ale w warunkach trudnych przełączam się na manual, co nie znaczy wcale, że się jakoś szczególnie zagłębiam w instrukcję :) Tym razem po prostu przestawiłam się na światło sztuczne, minimalnie zmieniłam przesłonę i czas. Wszystko metodą prób i błędów - wybrałam to, co mi lepiej wyglądało w okienku :)
Ustawiamy aparat na samowyzwalacz. 10 sekund wystarczy (chyba, że mamy daleki dystans do przebycia :) )

4. Zrób dużo zdjęć! Im więcej tym lepiej. Nawet jeśli chcemy wykorzystać tylko kilka - zawsze warto mieć zapas.
Powdzięcz się - uśmiechaj się do aparatu, wypróbuj różne miny, pozy. Początkowo możesz czuć się głupio, ale nie szkodzi. A może odkryjesz pozę idealną?
Co jakiś czas przeglądamy efekty. Może dotąd nie został pokazany jakiś ważny detal, wszystkie zdjęcia przedstawiają ten sam bok, albo okaże się, że - delikatnie mówiąc - ta mina to "nie był najlepszy pomysł"? Lepiej dopstrykać co trzeba nim jeszcze mamy "plan" rozstawiony.


5. Zrób korektę! To, niestety, konieczne. Ale wcale nie tak trudne jak się wydaje.
Jest mnóstwo fajnych, darmowych programów, które nie tylko pozwalają zdjęcie przyciąć (żeby wywalić tę kanapę, której się nie dało już dalej przesunąć), ale też rozjaśnić, podkręcić kontrast czy zamalować np. niepożądany cień.

przed

po

Na powyższym zdjęciu korekta jest minimalna: kontrast, światło, zamazany cień. Różnica nie jest "ogromna", ale zdjęcie wygląda lepiej.

Darmową korektę umożliwiają m.in. Picasa i GIMP, a ciekawą szkółkę dla photoshopa prowadziła na forum craftladies Sasilla - nawet jeśli PS jest poza Waszym zasięgiem to można ją przejrzeć, bo programy są podobne. Warto też poeksperymentować samemu, bo każdy ma ciut inne oczekiwania (np. wiem, że moje zdjęcia dla niektórych mogą być "przepalone", a ja lubię takie skontrastowane).

I to by było na tyle :)
Mam nadzieję, że nie czujecie się rozczarowane, że nie był to taki typowy tutorial i że moje wskazówki choć trochę się Wam przydadzą.

A już jutro - post szyciowy. Mam nadzieję...

37 komentarzy:

  1. Jaki profesjonalny poradnik!
    Dodałabym od siebie dwie rzeczy: po pierwsze, jeśli mamy taką możliwość włączamy światło zimne, ciepłe daje nam żółte zdjęcia, a zimne naturalny efekt światła dziennego. Po drugie, ja lepiej wyglądam w ciemnych szminkach, nawet na zdjęciach, to chyba najlepiej dobrać do własnej urody. *^-^*~~

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. a no widzisz - bo zapomniałam dodać, że unikamy ich jeśli mamy zamiar się uśmiechać, a nie mamy idealnie białych ząbków :)
      ale fakt, sprawa jest indywidualna, więc zrobię kortektę

      co do światła - zgadzam się w pełni. aczkolwiek w realu jestem ograniczona tym co mi z sufitu zwisa i raczej staram się korygować albo właśnie ustawieniem aparatu albo w programie graficznym

      Usuń
    2. To prawda, w realu jesteśmy ograniczeni tym, co wkręciliśmy w lampy i żyrandole. Ja właśnie w nowym mieszkaniu mam w kuchni i łazience zimne diody, i zachwycam się ich właściwościami przy robieniu zdjęć po zmroku. *^o^*

      Usuń
    3. a u mnie lampy tak wysoko, że nawet nie sięgnę by sobie zmienić ;)

      Usuń
  2. qrcze, już na wstępie moje zdjęcia na przegranej pozycji, bo nie mam się czym "zrobić" wg punktu pierwszego :) nigdy się nie malowałam i nie maluję i nie mam nawet przydatnego asortymentu ;) mam co najwyzej program graficzny ha,ha,ha...
    Ale ogolnie rady ciekawe i fajnie sie je czytalo ;)) juz wiem dlaczego zdjecia u niektorych z Was tak milo sie oglada ;))) ja myslalam, ze to tylko pstryk, pstryk i po sprawie... a to cala filozofia :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. eeee... no bo to wcale nie trzeba się zrobić "tak" - chodzi o zrobienie "się" i wprawienie w nastrój :))
      i w sumie podziwiam - ja bez makijażu jakoś nie lubię :)
      takie pstryk-pstryk też czasem bywają, niekiedy inaczej się nie da. ale ja zwyczajnie lubię te wszystkie cyrki :)

      Usuń
  3. Nie wiem, czy tę filozofię kiedykolwiek ogarnę.
    Jakoś nie mam serca do tej całej zabawy fotograficznej...
    Ale za porady bardzo dziękuję.
    Nawet na pewno będę się starała wdrożyć je w życie.
    Tylko, czy przy takim zapale coś mi z tego wyjdzie...? :)
    Tak czy inaczej naprawdę dziękuję za podzielenie się własnymi, cennymi doświadczeniami!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. to nie jest tak, że każdy musi :) dla jednego to fajne, dla drugiego: niepoważne, głupie, zbędne
      a jeśli się zechcesz jednak pobawić - to życzę dobrej zabawy :)

      Usuń
  4. ...no właśnie, z tym "wdzięczeniem się do aparatu" to ja zawsze mam problem - raz,że nie znoszę swoich mankamentów na zdjęciach i skupiam się tak mocno aby je ukryć, że momentami to przypomina sesję - egzaminacyjną!...chyba muszę poćwiczyć...no i bardziej przyłożyć się do makijażu...Bardzo dziękuję, ja na pewno skorzystam - tak jak z wielu innych Twoich prezentacji:))) Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. jessssuuu... jakich mankamentów znów? :))
      to ja sobie zażyczam, w ramach treningu, sesję z wygłupami ;)

      Usuń
    2. oj!...ale wyzwanie:O
      ...no to spróbuję, nowe spojrzenie na samą siebie też mnie niewątpliwie czegoś nauczy;)

      Usuń
  5. A jakże,przydadzą się:))Z fotografowaniem siebie mam zawsze problem,czuję się wtedy idiotycznie co naturalnie przekłada sie na wygląd na zdjęciu.Dzięki za te porady:).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. a gdyby tak sobie wyobrazić, że uśmiechasz się do nas? :) może pomoże?

      Usuń
  6. No, no, nie pogadasz. Minus tylko taki, że a) nie lubię pokazywać swojego ryja w sieci (może kiedyś się przełamię); b) małe mieszkanie jest jednoznaczne z brakiem przestrzeni bez mebli i innych dupereli... nie wiem, co bym musiała przesunąć :( Ale plus jest taki, ze ostanio rzeczy do ubrania ida mi jak krew z nosa ;)

    Ale tutek bardzo pożyteczny. O dzięki Ci! ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no ja nie-mo-gę! taka miła dziewczyna, a tak nieładnie mówi o sobie :)
      małe mieszkanie to faktycznie klops. ale może klatka schodowa? o ile nie jest za ciemna może się fajnie sprawdzić :) ja raz cykałam foty w piwnicy, a raz - z braku gładkiej ściany właśnie - wiłam się po podłodze :)

      Usuń
    2. O ta, podłoga da radę :)Korytarz, piwnica odpada - ciemno!

      Usuń
  7. Super poradnik, przy najbliższej okazji wypróbuję Twoje rady. Mam tylko jeden "opór"- usuwanie kota z kadru w ramach czyszczenia otoczenia. :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. rada jest prosta - należy kota potraktować jako maskotkę i stały element charakterystyczny Twoich sesji i absolutnie nie usuwać ;)

      Usuń
  8. tej no! naprawdę masz głupią minę na tej pierwszej fotce! :D
    dobra, czytam dalej bo na niej utknęłam na razie...

    OdpowiedzUsuń
  9. czyli z Marynarzem zrobiłaś 210 fot???

    Fajnie to wszystko opisałaś. Podoba mi się!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. gupia II :))))
      210 fot z września mam (z połowy czyli ;) )
      a Tobie niepotrzebne rady, Ty się i tak wdzięczysz z wdziękiem :)

      Usuń
  10. Bardzo Ci dziękuję! Niby wiedziałam, ale zawsze to jakoś tak zebrane do kupy. Żeby było śmiesznie, to ja na co dzień pracuję z photoshopem... Ale nie ja robię zdjęcia, które obrabiam. No i czasu mi często brakuje, żeby aparatem się pobawić. Ale znajdę, bo teraz już czuję się zobowiązana.
    Jeszcze tylko przed sesją z kosmetyczką się umówię... :)


    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. zazdroszczę dogłębnej znajomości photoshopa zatem - ja opanowałam trzy operacje na krzyż i nimi się bawię ;)
      cieszę się, że się przydam może :)

      Usuń
  11. Dobrze gada.
    Oprócz zimnego światła dużo daje białe tło, ja niestety dla zdjęć mam bezowo-brązowe mieszkanie i w połączeniu z żółtymi zarowkami i ustawieniami auto, nie zawsze wychodzą ładne kolory.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. chyba grunt to świadomość ograniczeń i tego czego lepiej unikać jeśli się da. a jeśli się nie da - cóż, lajf ;)

      Usuń
  12. Super instrukcja! Dzięki!

    OdpowiedzUsuń
  13. dawno mnie u ciebie nie było ale tym bardziej z wielką przyjemnością oglądałam twoje wpisy i wspaniałe prace, które do tej pory wykonałaś ... dziekuę za miłe chwile wzruszeń ...

    kruszynka słodziak !!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. miło mi gościć :) i polecam się na przyszłość :)

      Usuń
  14. Wiesz, co mi uświadomiłaś... że ja bym najprawdopodobniej bardziej trawiła robienie sobie zdjęć (aktywnie, samoobsługowo) niż robienie zdjęć mi przez kogoś (Ślubnego znaczy się). Bo ze Ślubnym to przy 5 fotce ja mam po kokardkę i idę sobie w siną dal. Wniosek - muszę z firmy Ślubnego zajumać statyw :))) Kompletu lamp studyjnych raczej nie uda mi się "zdematerializować" :)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie... Ja też wolę chyba sama jednak.

      Usuń
    2. no bo wtedy jest zabawniej o tyle, że się jest i tworzywem i twórcą. i nie ma tego irytującego (mnie przynajmniej) uczucia, że się komuś zawraca... czas zajmuje :)
      a może jednak je jakoś niepostrzeżenie znikniesz? pobawiłabym się takim sprzętem ;)

      Usuń
  15. I jeszcze bym rozwinęła wątek prześcieradła - do bardziej radykalnego odbicia światła genialnie nadaje się arkusz tektury obklejony folią aluminiową (kiedyś - sreberkami od czekolady, ale obecnie mało który producent słodyczy używa tego luksusowego towaru...). Jak folia bardziej pognieciona, to światło jest bardziej rozproszone, jak wygładzona, odblask jest bardziej konkretny. A przy robieniu zdjęcia "na intelektualistkę", czyli wpatrzone w otwartą książkę (najlepiej z gładkimi kartkami dołożonymi w miejscu otwarcia), możemy pięknie doświetlić cienie na swoim obliczu. Są oczywiście takie ekrany profesjonalne, ale prawdziwa rękodzielniczka nie przepuści okazji wykazania się ;-)
    Pozdrawiam, M

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. super rady! dziękuję. bankowo spróbuję z tą folią

      Usuń
  16. fajny tutorial :) uśmiałam się przy pomiętej bluzce :)Fajnie się ciebie czyta...i ogląda :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dzięki :)
      staram się mieć do siebie dystans (czytaj: ukrywam nieporadnie swój narcyzm) i cieszę się, że trochę mi się udaje ;)

      Usuń