To się nazywa sz(ż)ycie na krawędzi! O 16:00 żakiet miał wystąpić na ślubie, a jeszcze o 12:00 kładłam ostatnie szwy! Ha!
Model: 109 Burda 3/2012
źródło |
Materiał: ten sam kostiumowy co przy spódnicy z poprzedniego postu. Po bliższym przyjrzeniu się stwierdzam, że to chyba mieszanka bawełny z wiskozą.
To pierwszy żakiet jaki uszyłam. Był taki moment, że chciałam odpuścić - dużo się działo w ubiegłym tygodniu i nie składało się, żeby spokojnie usiąść do szycia. Krojenie elementów wierzchnich odbyło się we wtorek, ale szyć zaczęłam dopiero w środę późnym wieczorem. W czwartek mieliśmy małą domową rewolucję (o tym w następnym poście), więc do szycia powróciłam dopiero w piątek... Działo się, a z każdym szwem napięcie rosło :) Na szczęście Wito okazał się wyrozumiałym chłopcem i postanowił niemal całe popołudnie przespać. A budząc mnie w sobotę o szóstej dał czas dodatkowy na wykończenie podszewki ;)
Co z tego wyszło? Całkiem przyjemny, lekki, niezobowiązująco elegancki i urzekająco prosty żakiecik. Przynajmniej moim zdaniem.
Przebrnęłam przez całe stosy Burd żeby znaleźć coś odpowiedniego. Coś, co będzie pasowało do charakteru materiału, który swoją strukturą przypomina mi klasyczne "szanelki" i coś, co będzie na tyle proste, że poradzę sobie z szyciem. I chyba znalazłam model idealny. Strasznie mi się ten fason podoba!
Żakiecik jest krótki. Tym krótszy, że uszczknęłam mu z długości jakieś 2-3 centymetry, żeby go dopasować do swoich krótkich pleców. I już wiem, że będę sobie żakiety szyła, bo kupne zwykle właśnie dlatego, że są za długie źle się na mnie układają i talię mają nie tam gdzie trzeba.
W oryginale żakiet ma na przedzie frędzelki siepane. Mam je gotowe, ale nie zdążyłam doszyć. I teraz się waham czy je dokładać, bo taki surowy żakiet ma chyba bardziej uniwersalny charakter. Może być niezobowiązującym wdziankiem "podbijającym" zwykłe, dżinsowe szorty...
... może być częścią biurowego mundurka, gdy zestawi się go ze spódnicą od kompletu.
A może też służyć jako część stroju sportowo-eleganckiego, czyli takiego najbardziej "mojego".
Poza tym ja chyba już tak mam, że im mniej, tym bardziej mi się podoba.
Największym stresem było wszywanie podszewki. Wydawało mi się, że to masakra jakaś - za chiny ludowe załapać nie mogłam o co chodzi w burdowym opisie. Ale przejrzałam wszystkie kursy (te na ostatnich szarych stronach) i znalazłam taki w którym podszewka była, co mi nieco sprawę rozjaśniło. Resztę robiłam na czuja i wyszło ok :)
Cała podszewka podłożona jest ręcznie - tak jak Burda nakazuje. Następnym razem chyba jednak spróbuję przyszyć podszewkę i na dole maszynowo (zostawiając tylko mały otwór do przewijania) albo przynajmniej mniej się spieszyć szyjąc ręcznie, bo nie jestem tym szwem zachwycona. Na szczęście jest ukryty pod dolną fałdką podszewki.
Jednak największą i całkowicie wynikającą z pośpiechu wtopę zaliczyłam przy rękawie. Kiedy przyszło do wszywanie rękawów podszewki okazało się, że... mam dwa prawe! Nie zauważyłam, że jeden uszyłam na lewą stronę. Niestety nie było już czasu na prucie i albo krojenie i szycie raz jeszcze - był piątek tuż przed północą ;) Stanęło na tym, że jeden rękaw ma podszewkę bebechami na wierzch. Ale prucie i poprawianie chyba sobie podaruję :)
Tak czy siak - zdążyłam!
I teraz mogę spokojnie brać się za kończenie Marynarza - zostały tylko końcówki rękawów. Prawdopodobnie wykończę włóczki do ostatnich metrów, więc muszę trochę kombinować.
A później? Już myślę co szyć :) Wzięło mnie straszliwie i puścić nie chce. I dobrze! A pomysłów też jest kilka, ciuchowych, domowych i zabawowych. Się zadzieje i zaszyje zatem we wrześniu ;)
PS. Dziękuję za wszystkie konkursowe odpowiedzi. Losowanie w następnym odcinku :)
Świetny żakiet! A chyba te frędzelki faktycznie lepiej sobie darować, bo ma taką ładną, "czystą" formę, że mógłby na tym stracić. Poza tym fajny opis, mam ochotę zainwestować w materiał i popróbować :)
OdpowiedzUsuńno właśnie - też mi ta "czystość" odpowiada, trafne określenie :)
Usuńa model się bardzo dobrze szyje, polecam
Moje umiejętności krawieckie są bardzo ograniczone, popodziwiam u Ciebie, a sama zacznę od poduszeczek na igły, czy czegoś w tym guście :D
UsuńSuper żakiecik i taki uniwersalny - pasuje do wszystkiego.
OdpowiedzUsuńdziękuję :)
Usuńteż mam takie wrażenie, że się w nim nachodzę. no i nie ma typowej marynarkowej "sztywności"
Rewelacja.
OdpowiedzUsuńMnie się podoba tak jak jest. A jest pięknie :)
dzięki! :)
UsuńPrzyznam szczerze, że żakiecik prima sort:) Szyj dalej i chwal się, bo rewelacyjnie Ci to wychodzi:)
OdpowiedzUsuńbędę na pewno, obiecuję :)
Usuńi dziękuję za pochwały
śliczny ten żakiecik:) ja bym już tu nic nie doszywała. Kto nauczył Cię szyć?
OdpowiedzUsuńdziękuję :)
Usuńuczyły mnie szyć mama, barbie i burda :)
no i podpatrywałam też jak były odszyte i wykończone rzeczy szyte przez babcię
Pani Izo ten kawałek recznie wykonczonej podszewki można wyeliminować w ten sposob , ze przyszyc maszynowo do dolnego oblozenia marynarki. Za to zrobic otwór na przewrócenie w szwie rękawa. Rozpruć kawłaek szwa rękawa np. 20 cm. PO przewróceniu żakietu na prawą stronę złapać rozpruty szew rękawa i wąsko przestebnować. Nie wiem czy dobrze to wytłumaczyłam. Jak to bedzie wygladalo mozna zobaczyć wywracajac w gotowej marynarce rękaw. Będzie to widać albo w prawym lub lewym rękawie
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Gosia ze Szczecina
Bardzo dziękuję za podpowiedź!
UsuńWiedziałam, że jakoś da się to zrobić :) Opis bardzo jasny i na pewno następnym razem tak zrobię :)
super żakiecik, bardzo elegancki a zaraze pasuje do chyba do wszystkiego:-) podziwiam za wytrwałość w szyciu i talent, ja chyba nie odważyłabym się na tak ekstremalny model, jeśli chodzi o szycie to ograniczam się do skracania spodni, spódnic i szycia firanek;-) takie "większe" akcje zlecam mojej mamie lub siostrze - obie są krawcowymi, sis nawet szyje teraz w Burberry w UK:-)
OdpowiedzUsuńmodel naprawdę bardzo prosty. a można jeszcze uprościć szyjąc bez podszewki :)
Usuńteż mi się podoba ta żakiecikowa wszechstronność :)
Fantastyczny żakiet i w komplecie ze spódnica i osobno w innym zestawie, super!
OdpowiedzUsuńŚwietnie jest tak, jak jest - frędzle proponuję pożegnać :)
OdpowiedzUsuńHistoria z podszewką w rękawie dramatyczna, ale jestem pewna, że gdyby na mnie trafiło, to poziom stresu byłby taki, że inteligencję szlag by trafił i w życiu bym w takim momencie nie wpadła na zszycie jej po lewej stronie :)
frendzle chyba faktycznie sobie odpuszczę. zwłaszcza, że - przyznaję bez bicia - strasznie mi się nie chce ich przyszywać ;)
Usuńno ja musiałam kombinować, choć łamałam się, bo jakoś to jednak było pogwałcenie mojej perfekcyjnej natury ;)
Nie będę nawet komentować, bo mnie zatkało.
OdpowiedzUsuńprzyjmuję to jako komplement i dziękuję ;)
UsuńTo, że wyglądasz fantastycznie to oczywiste!...niezmiennie powala mnie precyzja wykonania - dech mi zapiera...i już czekam na kolejne kreacje....:)
OdpowiedzUsuńJa w popełniłam kilka ubiorów maszynowych, ale na żaden "wymagający" się nie odważyłam, pokusiła mnie jednak myśl o dopasowanym żakiecie....
i niech kusi! a model taki jak ten, bez wykładanego kołnierza, polecam na początek :)
Usuńkolejne kreacje faktycznie są w planach, ale kiedy się za nie zabiorę? hmmm
Fantastyczny ten komplet. I dokładnie im mniej, tym lepiej.
OdpowiedzUsuńI ogromnie zazdroszczę możliwości szycia, bo u mnie z tym kapota :-/
to ja trzymam kciuki, żeby cały przychówek postanowił robić sobie długie drzemki i umożliwiał szycie najczęściej jak się da ;)
UsuńNiezły jest- gdybym ja miała odrobinę mniej w biuście i mogła taki nosić... za to Tobie w nim świetnie i wg mnie wygrywa w połączeniu z szortami :) czekam na marynarza i powodzenia w następnym szyciu :)
OdpowiedzUsuńobiecuję nosić szorty aż do pierwszych przymrozków ;)
Usuńoj ten Marynarz cosik jest oporny, walczę z nim i walczę i końca nie widać... ;)
Niee nooo... rewelacja! Zaczynam coraz bardziej chorować na maszynę do szycia jak oglądam te wszystkie cuda...
OdpowiedzUsuńO tak, taki uniwersalny żakiet jest zdecydowanie w moim stylu. I to zdecydowanie bez frędzli - jakoś za dużo i za bogato. I w każdej odsłonie prezentuje się jak trzeba. Gratuluje i podziwiam. Może staniesz się moją motywacją do randek z maszyną. Kto wie, może od nowego roku :)
OdpowiedzUsuńależ po co czekać do nowego roku?? jako motywacja motywuję od już!! ha! zwłaszcza, że wyszły ostatnio bardzo fajne Burdy...
UsuńCzy ja ostatnie kupowałam... muszę się nieźle podrapać po głowie, bo matula mogła po kryjomu coś zanabyć.
UsuńŻakiet bardzo pasuje do tej spódnicy, wyszedł super komplet! Przypięłabym te frędzelki i zobaczyła, jak się to razem komponuje, bo może akurat będzie fajnie pasować? Pięknie Ci w tym kolorze i pochwal się, skąd się bierze takie nogi, ja też takie chcę!!! *^o^*
OdpowiedzUsuńkurcze, a mi się ich nawet przypinać nie chce ;)
Usuńi faktycznie, całkiem się nieźle ten komplet skompletował - taki nieoczywisty, ale jednak z nutką retro. a przy innych dodatkach bardzo współczesny
hahha no to ten żakiet ma coś w sobie że na ostatnią chwilę...ja go tez uszyłam i szwy kończyłam w samochodzie na komunię Siostrzeńca :) a Twój jest uroczy. Piękny materiał.
OdpowiedzUsuńto chyba dlatego, że on taki prosty - przecież od razu widać, że się go da uszyć błyskawicznie ;)
Usuńdziękuję. i bardzo jestem z materiału zadowolona, a trafiłam w resztkach za kilka złotych za metr dosłownie
Wyższa szkoła jazdy! Wyszło rewelacyjnie.
OdpowiedzUsuńA już myślałam że brak tych frędzelków to cel zamierzony, a nie wynik braku czasu... jest dobrze, a nawet bardzo dobrze... żakiecik wygląda super
OdpowiedzUsuńbo to trochę brak czasu a trochę to, że nie jestem do nich przekonana...
Usuńdziękuję bardzo :)
Coco jak nić !
OdpowiedzUsuńco to? TOTO? nie, to COCO ;)
Usuńczy ja dobrze widzę domową rewolucję na fotkach???
OdpowiedzUsuńŻakiet i spódnica - pierwsza klasa. Wiadomo. Pod poprzednim wpisem nie dałam rady - tak mnie zachwyciłaś :P
Zerkając na zdjęcia tylko jęczałam "ja chcę być kobietą...."
jak już wiesz - widzisz bardzo dobrze :)
Usuńi weź nie marudź, akurat Tobie kobiecości nie brakuje wcale a wcale!
oCh super, po prostu rewelacja, marzy mi się taka chanelka!!
OdpowiedzUsuńdzięki. i zachęcam do uszycia własnej - model naprawdę przystępny
UsuńBoski, boski, boski! Ja też kcę taki!
OdpowiedzUsuńTeż nie jestem sobie w stanie kupić marynarki w sklepach. Mam króciutkie pachy i wszystkie mi brzydko sterczą. Zresztą koszule takoż.
o tym, żem krótkopleca, dowiedziałam się jakiś czas temu od krawcowej, która mi szyła garnitur. i od tamtego czasu unikałam marynarek - zastępując je sweterkami :)
Usuńa teraz, wreszcie, mam marynarkę na miarę :)
Coś cudownego i ta spódniczka i ten żakiet. Mój gust na maksa.
OdpowiedzUsuńNumeru burdy z ta spódnica już nie dostałam, zresztą dopiero uczę się szyć.....A żakiet......chyba sobie popłaczę:-(
miło, że się podoba :)
Usuńa spódnica jest bardzo prosta - wbrew pozorom. skrobnij do mnie maila, coś wykombinujemy :)
Po prostu"majstersztik"podziwiam,cudownie i czysto odszyty żakiet,zresztą spódnica też.Zazdroszczę,kiedyś też trochę szyłam,głównie dla córek.Teraz nie mam za bardzo czasu,bo córki obdarzyły mnie wnukami itp.itd,ale patrząc na twoje cudowne szycie aż się chce siąść do maszyny.Pozdrawiam.Czekam z niecierpliwością na następne dzieła.Irys
OdpowiedzUsuńdziękuję :)
Usuńoch, z czasem to jest wieczny problem... jakoś zawsze go za mało. trzymam kciuki, żeby na szycie jednak się znalazł :)
dzięki :)
OdpowiedzUsuńwow ... fajny blog. Do tego żakietu też się przymierzałam :) Pozdrawiam i zapraszam do mnie http://www.aguniamojswiat.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńmiło mi, że się podoba i zapraszam częściej :)
Usuń