Oj dłuuuugo to trwało, ale jest. Powstał mój wymarzony słodko-marynarski żakiet. Mój Mały Słodki Marynarz z rzeki Mississippi...
Model: nr 9 (blezer) Sabrina 1/2012 (w gazecie wyglądał o tak)
Włóczka: Katia Mississippi-3, 100g granatowej i 150g białej
Druty: KP 3,0mm i szydełko 2,0 oraz 2,5
Ponieważ - nawet nie licząc skandalicznie długiego czasu na "myślenie koncepcyjne", planowanie, wybór modelu i zbieranie się w sobie - dziergałam ten mały sweterek niemal dwa i pół miesiąca* mogłabym powiedzieć, że to projekt bardzo "wymęczony". Tymczasem jest on raczej "wykończony". I to, o dziwo!, dokładnie tak jak chciałam, co do guziczka...
* no dobra, należałoby tu uwzględnić, jako okoliczność łagodzącą, wydzierganie w międzyczasie TOTO i Nudnego Sweterka oraz uszycie kostiumu. Ale i tak skandal.
Tak naprawdę samo dzierganie nie trwało bowiem wcale długo. "Body", robione w jednym kawałku, machnęłam w tydzień. Tyleż samo zajęło mi wydzierganie rękawów. Jednak wszelkie wykończenia... No trwało to, bo sama dokładałam sobie pracy.
Zaczęło się od podwijającego się dołu. Wiadomo - prawe. Machnęłam więc wewnętrzną granatową listwę-podłożenie (widać ją trochę na niektórych zdjęciach). Później zaczęłam kombinować, że skoro sweterek ma wykładane poły i widać i prawą i lewą stronę, a w dodatku trzeba ukryć nitki (kto robi pasiaki, ten wie o czym piszę), to wykończenie musi być odpowiednio dwustronne. Każdy brzeg jest zatem wykończony niejako potrójnie: łańcuszkiem, oczkami ścisłymi i oczkami rakowymi.
Później kombinowałam ze stójką. Nijak nie mogłam zrozumieć opisu z gazety, a na fotce nic nie było widać przez to, że modelka ma długie włosy :)
Zrobiłam na czuja. Wyszło ok, ale okazało się, że włóczka, nawet po blokowaniu, nie chce się trwale wywinąć. Klapy i stójka są więc przymocowane: niewidocznym szwem i guziczkami.
Jeszcze później były mankiety. Kiedy skończyłam operacje stójkowo-podłożeniowe, wiedziałam, że może być mało granatowej włóczki. A za nic nie chciałam kupować kolejnego motka. Postanowiłam więc najpierw zrobić niezbędne wykończenia przodów, by mi na nie nie zabrakło. A rękawy kombinować.
Pozostałą granatową włóczkę podzieliłam równo na pół (użyłam nawet wagi :) ) i gdy kłębuszki stały się na tyle małe, że pozostała ilość mogła starczyć tylko na wykończenia leciałam już samą bielą.
Za to dorzuciłam mankietom markowane "zapięcia" :)
Na koniec zostało pokonanie niemocy pasmanteryjnej. Bo skoro udało się kupić idealne guziki to przecież nie mogło się udać zdobycie dużej, metalowej i BIAŁEJ zatrzaski, nie? :) Są więc dwie małe platikowe i przeźroczyste :)
Sweterek robiłam jak w opisie (no, nie licząc tego, że przody i tył razem), ale mniejszymi drutami i z zupełnie innej włóczki, wyszedł więc znacznie krótszy, bardziej dopasowany i w ogóle - taki sam a inny :)
W zasadzie do samego końca, do momentu wszycia rękawów (robiłam je odwrotnie niż w opisie, od góry, ale dodawałam wg gazetowych wyliczeń dla odejmowania, jeśli wiecie co mam na myśli) nie miałam pewności, czy nie będzie za mały. Nie jest, jest taki jak lubię.
I bardzo jest wygodny. I sportowo-elegancki. I, jak zwykle, bardzo jestem zadowolona :)
To na koniec kilka zbliżeń na detale. Wywinięcie klap...
... ramiona zszyte graftingiem...
... i "zapięcia" na mankietach.
A tyle mi włóczki zostało. Granatowa centymetrowa kuleczka i trzycentymetrowa biała i trochę ścinków.
A na koniec kilka ogłoszeń :)
1. Bardzo przepraszam, że nie odpowiadam jakoś tak bardziej... bardziej na Wasze komentarze. Wszystkie czytam i każdy bardzo mnie cieszy. Ale czytam głównie via telefon, a pisanie na nim to masakra... Kompa odpalam ostatnio sporadycznie i stąd te straszne opóźnienia. Ale postaram się poprawić :)
2. W związku z punktem pierwszym (tzn. z nieodpalaniem kompa, konkretnie) czasem też umykają mi maile. Jeśli ktoś coś pisał do mnie i skandalicznie długo nie dostał odpowiedzi - przepraszam! I proszę o sięprzypominanie :)
3. W ramach przeprosin, przy okazji wykańczania i fotografowania Marynarza, cyknęłam zdjęcia do dwóch mini kursów: zszywania i fotografowania siebie. Pojawią się niebawem, choć pewnie po weekendzie.
Dziękuję pięknie za uwagę i wyrozumiałość :D
A teraz oddalę się by paść w objęcia Morfeusza. I by przed zaśnięciem przemyśleć co teraz wziąć na druty. A może coś uszyć? A może coś do domu wykombinować?
Pomysłów mam tyle, że zaczęłam je nawet notować! Jest więc nadzieja, że - prędzej czy później - zrealizuję wszystkie :)
Wszystko mi się w tym żakiecie podoba, ale najbardziej białe mankiety, wyszły super! I rękawy jak pięknie spasowane! I stójka! Mistrzostwo po prostu! ~*^o^*~
OdpowiedzUsuńteż się cieszę, że mi granatu zabrakło. bo to w sumie się wymyśliło z musu :)
Usuńa spasowało się trochę samo, tylko ciiii ;)
Cudny jest. Białe mankiety rewelacyjne.
OdpowiedzUsuńdzięki. mam nadzieję, że nie będą zbyt brudu łapać ;)
Usuńnajwyżej do pracy uszyję sobie ozdobne zarękawki ;) (http://probhp.eu/img/katalog/img776.jpg)
Bardzo gustowne :) Można zapobiegawczo wykonać. Do kompletu polecam nakolanniki. Odkąd Niuśka pojawiła się na świecie przetarłam już drugą parę dżinsów, kto wie - może jak Wit ruszy Tobie też coś w ten deseń przyda :)
UsuńJest piękny! I ja zwykle u Ciebie - perfekcyjnie wykonany. Pomysł z mankietami jest świetny! Bardzo mi się ten żakiet podoba, tym bardziej, że lubię styl marynarski :).
OdpowiedzUsuńdziękuję ślicznie :)
UsuńWow jest świetny. Myślałam, że go uszyłaś, przygladam się a on jest wydiergany. Szczerze podziwiam.
OdpowiedzUsuńano wydziergany :)
Usuńale się cieszę bardzo, że wygląda jak szyty bo właśnie o taki efekt mi chodziło, by był to bardziej "żakiet" niż "sweter"
swietny..super...dopracowany...swietny fason i pomysl...bardzo ladny swetereczek...slodkosci...a na tobie idealnie lezy...pozdrawiam ania
OdpowiedzUsuńz leżeniem to trochę go musiałam przekonywać by nie stawiał oporów, zwłaszcza te klapy + chwilowo powiększone moje "przody" to był ciężki duet ;)
Usuńale się udało i miło, że się podoba :D
Piękny.
OdpowiedzUsuńdzięki :D
UsuńMistrzowska dzianina!!!!....po raz kolejny mnie zatkało...a te szczegóły wykończenia - myślę, że pomysłodawcy wszelkich dzianinowych wydawnictw mogli by się zawstydzić Twoją precyzją i pomysłowością. Bardzo - ale to bardzo mi się podoba!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i czekam na kolejne - w zasadzie nieistotne czy uszyte czy wydziergane - na pewno inspirujące i pouczające.
tymczasem, jak zwykle przy Twoim komentarzu zresztą, zawstydzam się ja :)
Usuńprzyznaję, że wykończenia w tym swetrze, choć upierdliwe, sprawiły mi sporo satysfakcji, bo udało się zrobić dokładnie jak chciałam :)
Super pomysł i wykonanie precyzyjne co do guziczka. Podziwiam.
OdpowiedzUsuńdzięki :)
UsuńPiękny sweterek tak bardzo wypracowany starannie.
OdpowiedzUsuńAle jesteś utalentowana babeczka i cieszę się, że może wkrótce
otrzymam od ciebie odpowiedź na maila ;-) bo co tu ukrywać -
usycham z tęsknoty......;-)
o widzisz! wiedziałam, że coś mi umkło ;) odpiszę wieczorem, obiecuję!
UsuńPo pierwszym zdjęciu myślałam, że jest szyty, więc co ma do niego wloczka?
OdpowiedzUsuńA za wykończenie wielkie brawa :-)
trochę szyty jest ;)
Usuńdziękuję, się starałam bardzo :D
Proszę Państwa, oto Perfekcja sama w sobie! Wspaniały sweterek- co prawda nie widziałam oryginału, ale nie żałuję- na pewno do pięt nie dorasta Twojemu Marynarzowi! :)
OdpowiedzUsuńi oto Izy lico pokryło się rumieńcem ;)
Usuńdzięki
Cóż, nie będę powtarzać tych wszystkich ochów i achów, jakie wydały z siebie koleżanki powyżej. Podziwiam Twoją cierpliwość w wykańczaniu - ja tylko tego w dzierganiu nie lubię i dlatego pewnie tyle zalega mi niedokończonych robótek. Bardzo mi się podoba i tyle.
OdpowiedzUsuńUcieszyłam się z planowanego kursiku fotografowania samej siebie! Czekam! Próby już podjęłam, czasu tylko trochę brak.
też kiedyś nie lubiłam, a teraz jakoś odkryłam, że przy odpowiednim nastawieniu to sprawia mi wręcz przyjemność! cuda jakieś :)
Usuńco do kursu - nie będzie to jakieś aj waj, ale kilka praktycznych porad i mam nadzieję, że Cię nie rozczaruję :)
Czekam, czekam :)
UsuńNie lubię marynarskiego stylu - na sobie. Na Tobie - podziwiam, żakiet drutowy absolutnie mistrzowski! Z jednej strony nie mogę się doczekać, żeby te wszystkie potrójne i inne wykończenia "naocznie obmacać", z drugiej wiem, że szlag mnie trafi jak nic ;)
OdpowiedzUsuńObstawiam kombinowanie do domu - potem se szyj i drutuj już w odnowionym otoczeniu ;)
to ja szlaga odgonię, by Cię nie trafiał :D
Usuńkombinowanie do domu wymaga współudziału męża i zakupów i wypraw do punktu ksero :) ale dobrze, Twoje życzenie jest dla mnie rozkazem! w poniedziałek ruszam z akcją "L_A_C_K"
O, jaki fajny Marynarz! :) Nie wiem, czemu, ale jak spojrzałam na pierwsze zdjęcie, to pomyślałam, że go uszyłaś ;)
OdpowiedzUsuńtaka ze mnie nabieralska panna ;)
UsuńSweter jest genialny. Pięknie wykończony. Doskonały w każdym calu.
OdpowiedzUsuńA z tym mnóstwem pomysłów i rzeczy do zrobienia to witam w klubie. Ja znowu wpadłam w wir krzyżyków i nie wiem kiedy z niego wyjdę.
cholera, to straszne jest jak się za dużo chce... a jeszcze przytachałam dziś do domu wielką torbę tkanin...
UsuńAno straszne. Ja zabiłam sobie jeszcze nadgarstek i to prawy i mi Chop ciągle stęka, ze robótkowanie powinnam odłożyć. Ta, zęby to było takie proste ;)
Usuńjest nieprzyzwoicie piękny!!!!!!!
OdpowiedzUsuńprzepraszam :)))))
UsuńPiękny sweterek. Taaa, dwa i pół miesiąca to dłuuugo - ja tyle dziergam sweterek dla niemowlaka, a jestem dopiero w połowie!
OdpowiedzUsuńno długo! bo jak korpus mi poszedł tak szybko, to myślałam, że się w dwa tygodnie uwinę ;)
Usuńwięc - w tym kontekście - ponad dwa miesiące to długo :D
Rewelacja!!! Nie mogę się napatrzeć
OdpowiedzUsuńmiło mi :)
Usuńa ja, głupia, schowałam do szuflady zamiast się wpatrywać ;)
No cudny z Ciebie marynarz:) Znaczkowe dzieła obejrzałam, są świetne ;) Nie miałam pojęcia, że ten alfabet jest już tak długo "na rynku" a raczej "na poczcie" ;D Pozdrawiam, ach!
OdpowiedzUsuńno to mamy komplet: tytułowe "och!", a w komentarzach "ach!" :))
Usuńdziękuję, bardzo mi miło
a znaczki owszem, obecne. ja w dodatku - prócz sprezentowanych mi przez męża "bloczków" z abecadłem mam jeszcze 4 koperty, które PP wypuściła na początek serii :) tak mi dobrze! :))
Jaki on jest zajebiaszczy, ten Twój Marynarz :) lubię tę dbałość o szczegóły, niezła z Ciebie pedantka, nie ma co :D to na co się zdecydowałaś wreszcie?
OdpowiedzUsuńnie zaprzeczę, nie tylko przez grzeczność, ale i dlatego, że dotarło to do mnie ostatnio z całą wyrazistością :)
Usuńjeszcze się nie zdecydowałam. to znaczy wiem co chcę zrobić, ale muszę poczekać na przesyłkę, a do tego czasu... chyba druty jednak :)
Komplementy pod adresem żakiecika miałam wpisać wczoraj, jednak przeleciałam po blogach i czasu nie było. Dziś wracam i pisze, że żakiecik rewelacja - wspaniale wyglądai Ty w nim także. Gratuluję udanego modelu.
OdpowiedzUsuńdziękujemy oboje - żakiecik i ja :)
Usuńznów, chwalić, chwalić, chwalić, co za robota !
OdpowiedzUsuńcałusEM
dzięki dzięki dzięki :)
UsuńW pierwszym odruchu ocznym myślałam, że szyty, a jak się dopatrzyłam, że dziergany, to rzeczywiście było wielkie "och". Świetny jest!!! Bo, że dopracowany w każdym calu to wiadomo, ostatecznie to z Twoich drutów :)) I ciesz się, że ja jestem rozmiarowo znacznie większa od Ciebie, bo mogłabym próbować "sobie pożyczyć" :)
OdpowiedzUsuńa ja lubię ciuchy pożyczać :) a nawet rozdaję niekiedy w przypływie zachwytu jak ktoś fajnie w czymś moim wygląda :)
Usuńciekawe swoją drogą skąd to zbiorowe nabranie: czy on rzeczywiście tak szyciowo wygląda, czy to efekt poprzednich postów...
Wygląda szyciowo - to wykończenie dekoltu i mankiety robią swoje :))
UsuńPrześliczny marynarzyk:))) Jak zawsze podziwiawm Twoją dbałość o szczegóły!
OdpowiedzUsuńdziękuję :)
UsuńCudo! Miałam przy lekturze tak samo, jak koleżanka Intensywnie Kreatywna - jak doczytałam, że dziergany, to wyrwało mi się pełne podziwu fiu, fiu :) I jak to dobrze, że nie mam bloga, bo bym ciągle musiała się tłumaczyć, że tak wolno tworzę.... U mnie dwa tygodnie na prostą robótkę/łatwe szycie to ekspres, a dwa-trzy miesiące to standard przy rzeczach średniej wielkości i trudności. Rekordowe projekty trwają ponad rok. Tak więc podziwiam, podziwiam, podziwiam. I pozdrawiam, Maria
OdpowiedzUsuńoj, takie roczniaki mam i ja :) jeden sweter robię tacie już od lat 15, a rekordowa robótka, haft krzyżykowy, zaczęta została tal temu 18! :))
Usuńmiło mi bardzo, że się podoba marynarz :)
Przepiękny, aż mnie zamurowało !!
OdpowiedzUsuńNiezłe cacko. O wiele bardziej przyciąga wzrok od oryginału :)
OdpowiedzUsuńdzięki :)
Usuńa widzisz - chciałam raz zrobić coś według opisu i... wyszło jak wyszło :)
I bardzo dobrze wyszło !
UsuńPodpisuj sie pod wsyzstkimi achami i ochami. Zatkalo mnie, powiem tzlko ze wzglada fantastycznie, chce taki i ze Twój perfekcjonizm mnie zawstydza.
OdpowiedzUsuńe tam, się nie zawstydzaj. ja tylko robótkowo taka perfekcyjna jestem ;)
Usuńa żakiet polecam, bo jest bardzo fajny. i nieźle nawet rozpisany
po prostu WOW.... zaparło mi dech w piersiach!
OdpowiedzUsuńoddychaj!! nie chcę mieć "ofiar" na sumieniu ;)
Usuńdziękuję :)
melduję, że żyję, żyję... ale co nie zmienia faktu, że dalej jestem pod ogromnym wrażeniem! Czy ja kiedyś osiągnę taki poziom swoich udziergów? :)
Usuńnajpierw myślałam, że znów coś uszyłaś, ale potem jak się bardziej przyjrzałam to jeszcze bardziej mnie zatkało, rewelacyjny żakiet, wykonanie mistrzowskie.... .brak mi słów ....jeszcze pooglądam ...
OdpowiedzUsuńa jednak kilka słów się znalazło - to dobrze, nie chciałabym mieć i słów na sumieniu (skoro brak oddechu już mam ;) )
Usuń"znów coś uszyłaś" - podoba mi się :) choć ostatnio jakoś czasu na szycie i cokolwiek innego znaleźć nie mogę...
O rany... może jakbym miała taki BOSKi żakiet to zdecydowałabym sie wrócić do pracy!!! To byłby słuszny powód:)
OdpowiedzUsuńIdę wykopać tą Sabrinę z kupki! Natychmiast!