wtorek, 3 sierpnia 2010

Czy wiecie jak wygląda raj?

Wczoraj był cudny dzień. I pewnie dlatego mirabelki w środku miasta podobały mi się jeszcze bardziej niż zwykle.



Co do raju...
Ja wiem. Właśnie wczoraj tam byłam :) Z zewnątrz wygląda całkiem niepozornie. Ale w środku...



zamotane.pl istniały najpierw wyłącznie jako sklep internetowy. Jednak od samego początku Ulka dążyła do tego, żeby był i sklep stacjonarny. Sklep, który spełniłby nasze (m.in. Aiszki i moje) marzenie - można macać :) Ach, ileż godzin na robótkowych spotkaniach spędziłyśmy snując tę cudną wizję...

I takie są właśnie zamotane. Lada, owszem, jest, ale tylko po to by było gdzie odłożyć torebkę gdy się człowiek będzie zagłębiał w motki :) Włóczki czekają na półeczkach, zabezpieczone niekiedy kartonikami czy workami, zawsze jednak można je wydostać i dotknąć.





Zresztą: z wielu włóczek Ula ma specjalne "zestawy do macania"



Dziś macałam między innymi:

moją ukochaną Frigyę



bardzo ciekawą bawełnę Soleil



Australa i Mississippi 3 Katii





oraz Extra Merino (superwash! można prać w pralce)



Ulka nie musi się bać o przyszłość interesu - mała Laura nie tylko zareklamowała mamę jako świetną "krawcową" ale jeszcze niemal namówiła mnie na zakup niebiesko-połyskliwego kordonka - "dla córeczki" :)



No i pokazała "a tak mama robi zdjęcia" :D



Niestety w końcu musiałam wyjść, choć strasznie się nie chciało. Kawałek raju przyniosłam jednak do domu





Ullak - dzięki, że jesteście - Ty i zamotane.pl :*
_______
edit: zainteresowanym podaję adres
SKLEP STACJONARNY i adres do korespondencji:
os. Piastowskie 74
61-140 Poznań
Pawilon - piwnica
Godziny otwarcia:
poniedziałek 10-18
wtorek 10-18
środa 10-14
czwartek 10-14
piątek 10-14
A dla ułatwienia - mapka

Sklep znajduje się bardzo blisko przystanku tramwajowego "Os. Piastowskie" dla linii 4, 7, 12 i 13.

11 komentarzy:

  1. Oj, jasna ciasna! To ja do Poznania jutro jadę, a najdalej za 2 dni! Poproszę o adres,gdzie dokładnie mam się udać? Ależ się wymiziam, żeby tylko na chleb starczyło, po tych zakupach ;-)
    Małgosia

    OdpowiedzUsuń
  2. Szkoda, że mi do tego raju tak daleko... Dobrze, że mamy Internet!!! *^v^*
    Szybciutko zdradź, co z tych piękności powstanie. ^^

    OdpowiedzUsuń
  3. Słuszny hołd dla Uli! Masz rację, ze to raj, jednak rzadko w tym raju bywam; inaczej zostawiłabym tam cały "majątek" rodzinny...

    Bolerko sonatowe z poprzedniego postu - super!

    OdpowiedzUsuń
  4. Podaj na jakiej ulicy jest ten raj, już mnie łapki swędzą... Pozdrawiam. Magda

    OdpowiedzUsuń
  5. Zgodzę się z Tobą w 100%, pomimo tego, że znam Ulę tylko "słuchowo" i blogowo. Zazdraszczam z całego serca ale ja tam przyjadę, na pewno! Pozdrawiam cieplutko.

    OdpowiedzUsuń
  6. Też tam przyjadę kiedyś... Na pewno!

    OdpowiedzUsuń
  7. jak się odważę na samodzielną wycieczkę moją corsyką, to zapewne tam zawitam:)
    cuda do siebie przyniosłaś...

    OdpowiedzUsuń
  8. Ech, Poznanianki mają fajnie... w Warszawie niby stolica, ale takiego raju nie uświadczysz :(

    OdpowiedzUsuń
  9. Ładne kolorki wybrałaś, ale tak na drugi rzut oka - mogłaś kilka zestawów utworzyć :))) Że też w tych naszych majątkach rodzinnych nie trafia się żadna kopalnia diamentów, albo choć jeden maciupki diamencik - nawet samotny...
    Dopiero by Uli interes kwitł! :)))

    OdpowiedzUsuń
  10. Masz rację - to raj :) I ja głupia tam męża wysyłałam po zakupy :) (bo niby ma bliżej).
    Zawsze narzekałam na za-ladowane sklepy z włóczkami (takie jak w Poznaniu na Wielkiej i Zwierzynieckiej), a tu proszę, mam pod ręką :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Zamykają raj ;(
    http://zamotane.pl/index.php?news=show&news_id=15

    OdpowiedzUsuń