Wczoraj był cudny dzień. I pewnie dlatego mirabelki w środku miasta podobały mi się jeszcze bardziej niż zwykle.
Co do raju...
Ja wiem. Właśnie wczoraj tam byłam :) Z zewnątrz wygląda całkiem niepozornie. Ale w środku...
zamotane.pl istniały najpierw wyłącznie jako sklep internetowy. Jednak od samego początku Ulka dążyła do tego, żeby był i sklep stacjonarny. Sklep, który spełniłby nasze (m.in. Aiszki i moje) marzenie - można macać :) Ach, ileż godzin na robótkowych spotkaniach spędziłyśmy snując tę cudną wizję...
I takie są właśnie zamotane. Lada, owszem, jest, ale tylko po to by było gdzie odłożyć torebkę gdy się człowiek będzie zagłębiał w motki :) Włóczki czekają na półeczkach, zabezpieczone niekiedy kartonikami czy workami, zawsze jednak można je wydostać i dotknąć.
Zresztą: z wielu włóczek Ula ma specjalne "zestawy do macania"
Dziś macałam między innymi:
moją ukochaną Frigyę
bardzo ciekawą bawełnę Soleil
Australa i Mississippi 3 Katii
oraz Extra Merino (superwash! można prać w pralce)
Ulka nie musi się bać o przyszłość interesu - mała Laura nie tylko zareklamowała mamę jako świetną "krawcową" ale jeszcze niemal namówiła mnie na zakup niebiesko-połyskliwego kordonka - "dla córeczki" :)
No i pokazała "a tak mama robi zdjęcia" :D
Niestety w końcu musiałam wyjść, choć strasznie się nie chciało. Kawałek raju przyniosłam jednak do domu
Ullak - dzięki, że jesteście - Ty i zamotane.pl :*
_______
edit: zainteresowanym podaję adres
SKLEP STACJONARNY i adres do korespondencji:
os. Piastowskie 74
61-140 Poznań
Pawilon - piwnica
Godziny otwarcia:
poniedziałek 10-18
wtorek 10-18
środa 10-14
czwartek 10-14
piątek 10-14
A dla ułatwienia - mapka
Sklep znajduje się bardzo blisko przystanku tramwajowego "Os. Piastowskie" dla linii 4, 7, 12 i 13.
Oj, jasna ciasna! To ja do Poznania jutro jadę, a najdalej za 2 dni! Poproszę o adres,gdzie dokładnie mam się udać? Ależ się wymiziam, żeby tylko na chleb starczyło, po tych zakupach ;-)
OdpowiedzUsuńMałgosia
Szkoda, że mi do tego raju tak daleko... Dobrze, że mamy Internet!!! *^v^*
OdpowiedzUsuńSzybciutko zdradź, co z tych piękności powstanie. ^^
Słuszny hołd dla Uli! Masz rację, ze to raj, jednak rzadko w tym raju bywam; inaczej zostawiłabym tam cały "majątek" rodzinny...
OdpowiedzUsuńBolerko sonatowe z poprzedniego postu - super!
Podaj na jakiej ulicy jest ten raj, już mnie łapki swędzą... Pozdrawiam. Magda
OdpowiedzUsuńZgodzę się z Tobą w 100%, pomimo tego, że znam Ulę tylko "słuchowo" i blogowo. Zazdraszczam z całego serca ale ja tam przyjadę, na pewno! Pozdrawiam cieplutko.
OdpowiedzUsuńTeż tam przyjadę kiedyś... Na pewno!
OdpowiedzUsuńjak się odważę na samodzielną wycieczkę moją corsyką, to zapewne tam zawitam:)
OdpowiedzUsuńcuda do siebie przyniosłaś...
Ech, Poznanianki mają fajnie... w Warszawie niby stolica, ale takiego raju nie uświadczysz :(
OdpowiedzUsuńŁadne kolorki wybrałaś, ale tak na drugi rzut oka - mogłaś kilka zestawów utworzyć :))) Że też w tych naszych majątkach rodzinnych nie trafia się żadna kopalnia diamentów, albo choć jeden maciupki diamencik - nawet samotny...
OdpowiedzUsuńDopiero by Uli interes kwitł! :)))
Masz rację - to raj :) I ja głupia tam męża wysyłałam po zakupy :) (bo niby ma bliżej).
OdpowiedzUsuńZawsze narzekałam na za-ladowane sklepy z włóczkami (takie jak w Poznaniu na Wielkiej i Zwierzynieckiej), a tu proszę, mam pod ręką :)
Zamykają raj ;(
OdpowiedzUsuńhttp://zamotane.pl/index.php?news=show&news_id=15