Miałam pokazać, że wydziergał się mu, temu szaremu sweterku, rękaw...
Miałam też się przyznać, że jak zawsze kiedy robię coś na zamówienie, pozwalam sobie na małe skoki w bok i zaczynam coś-czego-akurat-teraz-robić-nie-powinnam...
Ale miałam też niesłychany pociąg do drutów i nie miałam kiedy tego pokazać ;)
W związku z czym dzisiaj sytuacja wygląda już zupełnie inaczej.
Przedstawiam biurową szarość :)
Na sweterek poszło niemal równiutko 300g Sasanki - do ostatniej chwili drżałam czy nitki wystarczy. Druty 4,0 i 5,0 mm. Rozmiar 38. Robiony w dwie nitki.
Oczywiście sweterek biurowy jest tylko z nazwy - dlatego, że robiony dla biurowej koleżanki. U nas taki dekolt zdecydowanie nie przejdzie :)
Oczywiście w tzw. międzyczasie byłam niegrzeczna i zdradzałam Sasankę całkiem regularnie. Zwłaszcza kiedy się okazało po przymiarce, że pierwszy rękaw trzeba będzie skrócić o jakieś 7-8 cm... Tia, lubię prucie ;)
I z tych skoków w bok powstał tył. Czyli plecy - ażurowego sweterka dla Mag.
A kiedy akurat przypadkiem nie drutowałam i nie biegałam w poszukiwaniu mieszkania to gotowałam - na przykład pyszną kapustę-z-marchewką, która tak mnie zaskoczyła u Anusiaczka, że musiałam spróbować! Wyszła przepyszna!
Piękna ta Twoja "biurowa szarość":D Ażur również zapowiada się ciekawie... Pozdrawiam;-)
OdpowiedzUsuńDopiero po zdjęciach na Ravelry zrozumiałam, co znaczy "taki dekolt", który nie byłby odpowiedni do Waszego biura... *^v^*
OdpowiedzUsuńPiękny wyszedł szary biurowy, podoba mi się bardzo!!!
OdpowiedzUsuńA do marchweki się uśmiecham :)
ahhhh, śliczny! szkoda, że ja tak nie umiem ; )
OdpowiedzUsuń