Z drżącymi rękoma przystąpiłam do odpakowywania - no bo cóż tam jeszcze być może, prócz tego, czego się spodziewałam?

Pierwsza - najmniejsza - paczuszka zawierała prześliczne tagi-przywieszki. W nie mniej cudnych malutkich kopertkach.



Druga paczuszka - największa - wywołała chwilowe unieruchomienie aparatu mowy. Tak, zaniemówiłam. Na widok tego pakietu bibułek (Ola wiedziała dobrze, że oszalałam na ich punkcie przy okazji poprzedniej przesyłki).


No i wreszcie - clue całości - zamówione magnesiki. To, jak cudnie są opakowane pokazała u siebie Ola - nawet nie będę próbowała zrobić zdjęć choć w połowie tak pięknych jak jej... Za to muszę, po prostu muszę pokazać Wam napisik - jest fantastyczny! Zaskoczył mnie swoim tycim rozmiarem.

No i same magnesy - przepiękne.

Znalazły już swoje miejsce - na listwie osłaniającej światełka przy blacie roboczym. Tak, by jak najczęściej móc na nie patrzeć :)

Oluś - dziękuję!
:*