środa, 30 listopada 2011

Misz-masz listopadowy, czyli 3-2-1 grudzień!

I przygotowania przedświąteczne czas zacząć... Ale o tym - za chwilę.


Najpierw wytłumaczę się (znów!) z braku wzoru... Tak, jestem świnia parchata i niesłowna, opis Snow white miał być "od ręki" niemal, a tymczasem nadal nic. Na swoje usprawiedliwienie mam to tylko, że ostatnie tygodnie okazały się zaskakująco pracowo pracowite... Na szczęście jakoś od tygodnia mam więcej czasu dla siebie, chwilowo jednak utrzymuje się jeszcze niechęć do komputera (stąd też taki "ruch" na blogu) i wolę wyglądać tak


W związku z tym - dość sporo się dzieje. Nie powiedziałabym jednak (a gdybym powiedziała byłabym kłamczuchem ;) ), że dzieje się jakoś szczególnie planowo... To znaczy nie, plany są. Liczne. Tylko wykonanie dość chaotyczne ;) Bo dzieją się jednocześnie

Yey, it's grey! w wersji jaśniejszej ciut
kolejne skarpety - dla męża
chusta prezentowa, ale nie powiem dla kogo :)

Przy tym ostatnim projekcie (który zresztą wskoczył do kolejki nieplanowany, ale się oprzeć nie mogłam) trochę mnie przyblokował brak włóczki - zaczęłam bowiem (bardzo inteligentnie...) z resztek Sport Socks Red Heart, które zostały po Snow white. A w zamotanych chwilowo brak. Ale ponoć ma być, jeszcze w tym tygodniu może :)
Nie to jednak miałam pisać - znacznie ważniejsze jest bowiem to, że chustę w ogóle mogłam zacząć dzięki dobrej Intensywnie Kreatywnej duszy, która przetłumaczyła (a w zasadzie łopatologicznie wyłożyła) jak Ginko należy zaczynać. I oto jest!


A co poza tym? Zanosi się na to, że po raz pierwszy od lat będę miała czas na spreparowanie świątecznych dekoracji. Zupełnie przypadkiem znalazłam sporo inspiracji w sieciowej drogerii




Oczywiście nie kupiłam nic. Tam. Bo w sieci ostatnio poszalałam ;) 
Już od jakiegoś czasu chodziły mi po głowie ozdoby choinkowe szyte (mnóstwo inspiracji widziałam w sieci, na tyle dużo, że nie jestem w stanie podać źródeł...), na pierwszy ogień poszły więc zakupy tkaninowe. Robin's Patchwork spisał się bardzo dobrze - zamawiałam w niedzielny wieczór, dziś rano dostałam paczkę :) A w niej


Wychodzą mi z tego dwa zestawy (jednak na zdjęciach nie zawsze jest się w stanie ocenić dokładnie "temperaturę", poza tym, przyznaję, trochę brałam jak popadnie, bo podobało mi się wszystko), jeszcze nie zdecydowałam, który zamieszka na choince, a który pójdzie w świat

intensywny, chłodny
bardziej "rustykalny", zgaszony, ciepły

Miło mnie zaskoczyły próbki (znów wszystko mi się podoba), a jeszcze milej - krótki list z odręcznym podpisem - taka mała rzecz, a pozwala się poczuć jakoś bardziej osobiście traktowanym klientem :)


Poza tym czekam jeszcze na włóczki (też na ozdobę świąteczną, ale nie powiem jaką), sznurki lniane (do ozdób, oczywiście) oraz przesyłkę z e-dziewiarki z moimi lukśnymi włóczkami :) Ta już dziś dotarła, niestety do pracy, gdzie mnie nie ma. Ale jutro już powinnam miziać moje moteczki, buaha-ha-ha! 

Taaaak... Trochę mnie poniosło ;) 
Żeby jednak nie było, że tylko bejmami szastam, to przetestowałam też ozdoby bardziej ekonomiczne (a przy odrobinie chęci i ekologiczne), takie o

tutaj znajdziecie wzór i opis

I też ma ich powstać sporo... Tia. Widzicie więc - wcale nie mam za dużo czasu, żeby to wszystko ogarnąć :)

A poza tym? Zimno się robi... Tak, wiem. I tak w tym roku pogoda nas rozpieszcza. Ale kiedy wchodzi się do sypialni i zastaje taki widok...


tak tak, to kocia nora :)

... to znak, że czas nagotować gar pysznej, rozgrzewającej, sycącej ciało i zmysły zupy - na przykład barszczu ukraińskiego! 


Przysięgam - ten, kto wymyślił tę zupę był geniuszem: ziemniaki, włoszczyzna, fasola, buraki, kapusta, pomidory i mięsko - wszystko w jednym miejscu! Teraz siedzę i siłą się powstrzymuję przed kolejną dokładką... Lepiej pójdę drutami pomachać. A Wam też macham - papa! :)

9 komentarzy:

  1. chciałam dziś wrzucić post o ozdobach ze śmieci, ale klawiatura odmówiła współpracy (już się poprawiła, tzn. Pan Mąż doprowadził rzeczoną do porządku) a u Ciebie w temacie :)
    Też mnie wzięło na szyte (masz rację, inspiracji w sieci masa), ale takich piknych szmatek jak Ty nie mam :/

    a co to jest na pierwszej fotce?

    OdpowiedzUsuń
  2. Aleś się, kochana rozpisała :) I widzę, że nie próżnujesz w kwestii zbliżających się Świąt. Ja jak na razie jestem tak zarobiona, że nawet nie myślę o jakowychś ozdóbkach. Cóż, smutno mi nawet nieco, bo wiem, że jak sobie sama nie wyprodukuję/kupię, to nawet pies z kulawą nogą itd...
    A kocią norę znam z autopsji ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. jaki owocny post ;))) wygląda bardzo interesująco! ja tez niespodziewanie mam wir w pracy i mój/ twój Yey, it's grey wygląda bardzo połowicznie ;) podobnie jak inne przedświąteczne zamiary ;)))

    OdpowiedzUsuń
  4. Być nie może u mnie tez ukraiński. I przyznam szczerze - trafiłam tu wczoraj i nadziwić się nie mogę tym wszystkim pięknością. Mam nadzieję, że mnie coś zainspiruje, bo w szafie zalegają kilogramy zdobycznej włóczki, która trzeba przerobić - szkoda, ze mam tylko dwie ręce. Pozdrawiam serdecznie!
    -----------------------------------
    Zapraszam:
    Para w kuchni.
    Na turystyczny szlak!

    OdpowiedzUsuń
  5. ...rozumiem Cie doskonale, bo mam to samo...tak wiele rzeczy wzięłam na wrsztat i trochę ich nie ogarniam a teraz zobaczyłam Twoje dzieła i znów oczy mi sie zapaliły... Zapowiadają się znakomite rarytasy! Pozdrawiam i życzę powodzenia!

    OdpowiedzUsuń
  6. No nareszcie napisałaś coś :)też mam ochotę na ginkgo, ale najpierw muszę skończyć sweterek- coś na wzór Twojego Grey'a :)Napisz mi, czy są jakieś spotkania robótkowe w Poznaniu? bo chętnie się wybiorę :))

    OdpowiedzUsuń
  7. Polecam się na przyszłość :)) Kocie nory znam z autopsji. Koty zakopane w pościeli i kompletnie utajnione i niewidoczne też. Przegląd robótek i planów imponujący i czekam na prezentację gotowych produktów. Zaczyna nam się robić świątecznie :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Skarpety mężowe tak wyszły na zdjęciu, jakby miał olbrzymie stopy, hi, hi... ^^
    Kocia nora niezła, mój nie włazi pod kołdrę, ale może nie było jeszcze aż tak zimno? (Albo taki jest gruby, że go tłuszczyk grzeje! *^v^*)
    Podoba mi się ta biała ozdoba świąteczna, może też, dla odmiany, sobie dom ozdobię w tym roku?

    OdpowiedzUsuń
  9. ła, ale się dzieje u Ciebie...
    te kule odgapię i filcowane pierniki-ludziki też nie omieszkam sobie zrobić, a co!
    fajne te dziergadła u Ciebie powstają, będę oczekiwać ;)
    póki co pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń