sobota, 5 czerwca 2010

Niewierna...

Bardzo, bardzo się staram, ale wierność ostatnio mi nie wychodzi.
Może to wina tego, że drutowy "ciąg" trwa i chcę wciąż więcej i więcej?
Może tego, że obkupiłam się we włóczki jak nigdy i już, teraz, natychmiast chciałabym spróbować wszystkiego?
Może to ravelry i te wszystkie piękne cuda, które oglądam u innych i które tak mi mieszają w głowie?
Albo tego, że i w polskich wydawnictwach coś drgnęło i zaczęły pojawiać się modele, które chciałoby się wziąć na druty? (Kupiłam ostatnio nową Sandrę 6/2010 - całkiem jest niezła i mam kilka planów z nią związanych)
A może to i wina bliskiej przeprowadzki - czuję się jakoś wewnętrznie rozedrgana i sama nie wiem pakować-się-czy-nie-jak-co-najpierw-czy-może-jeszcze-sobie-podziergać-ale-co-?

Grunt, że efekt jest taki, że zabieram się ostatnio coraz częściej za klika rzeczy na raz, czego do tej pory unikałam jak ognia.
Nawet jeśli uda mi się samą siebie przekonać, że jednak nie powinnam, to chociaż próbek sobie odmówić nie potrafię...

Na sukienkę Olgi - będzie z głowy, robiona od góry, jaki dokładnie przyjmie kształt jeszcze nie wiem :)





2 komentarze:

  1. To na pewno wina Ravelry! (Ja sobie tak powtarzam, za dużo pokus na raz... ~^^~)

    OdpowiedzUsuń
  2. zapowiada się pięknie....
    A niewierna jest każda prawie "drutująca"- więc nic się nie przejmuj;-)))
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń