...tylko się lenię ;)
Okołoświąteczny luz tak mnie ukołysał, że niemal nic nie robiłam przez prawie 2 tygodnie wolnego!
No dobra, ściemniam, coś tam działałam. Ale kiedy będzie skończone i czy nada się do pokazywania - tego nie wie nikt.
Jest za to kilka nowych pomysłów, parę nowych nabytków niezbędnych do zabawy craftowej (pokażę je pewnie niebawem) i lekkie swędzenie w palcach też wróciło, jest więc szansa, że niebawem przestanę sypiać do 14:00 (ech, to to w zasadzie od poniedziałku pewne...) i zabiorę się za coś konkretnego.
Póki co jedyne artystyczne skończone dzieło, którym mogę się pochwalić, to sylwestrowy makijaż :) Przetrwał całą noc stanowiąc (mam nadzieję) dobrą wróżbę na kolorowy rok 2009.
A Roodej dziękuję za cudne cienie, które to umożliwiły :)
ale czadowe :) co to za cienie?
OdpowiedzUsuńzielony, granatowy i różowy to INGLOT - ale każdy jest innego rodzaju :) a fioletowy - Ruby Rose (z paletki 48 kolorów ;) )
OdpowiedzUsuńPozwoliłam sobie dodać adres Twojego bloga do ulubionych na swoim robótkowym blogu - Ztworzonka :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam - Kot/Wilowka
Aha :) Byłam dziś w Kupcy Poznańskim i sobie obejrzałam cienie na stoisku Inglota :)Ale wyszłam stamtąd z eyelinerem (już wypróbowany, wreszcie coś, czym umiem się posługiwać, bo kredką to ja nie umiem się malować :/)Ruby Rose mam :)
OdpowiedzUsuńMotyla noga! Ja już kiedyś pisałam, że się do Ciebie na korepetycje z robienia oka zgłaszam... Świetny i prawdziwie sylwestrowy motyl!
OdpowiedzUsuńładna tęcza sylwestrowa na oku. dooobra robota.
OdpowiedzUsuń:)
rozleniwienie około-świąteczno-sylwestrowe całkiem, całkiem rozumiem. mnie jeszcze trochę trzyma.
piękny efekt :)
OdpowiedzUsuń:**