sobota, 3 stycznia 2009

Jestem, jestem...

...tylko się lenię ;)

Okołoświąteczny luz tak mnie ukołysał, że niemal nic nie robiłam przez prawie 2 tygodnie wolnego!
No dobra, ściemniam, coś tam działałam. Ale kiedy będzie skończone i czy nada się do pokazywania - tego nie wie nikt.

Jest za to kilka nowych pomysłów, parę nowych nabytków niezbędnych do zabawy craftowej (pokażę je pewnie niebawem) i lekkie swędzenie w palcach też wróciło, jest więc szansa, że niebawem przestanę sypiać do 14:00 (ech, to to w zasadzie od poniedziałku pewne...) i zabiorę się za coś konkretnego.

Póki co jedyne artystyczne skończone dzieło, którym mogę się pochwalić, to sylwestrowy makijaż :) Przetrwał całą noc stanowiąc (mam nadzieję) dobrą wróżbę na kolorowy rok 2009.





A Roodej dziękuję za cudne cienie, które to umożliwiły :)

7 komentarzy:

  1. ale czadowe :) co to za cienie?

    OdpowiedzUsuń
  2. zielony, granatowy i różowy to INGLOT - ale każdy jest innego rodzaju :) a fioletowy - Ruby Rose (z paletki 48 kolorów ;) )

    OdpowiedzUsuń
  3. Pozwoliłam sobie dodać adres Twojego bloga do ulubionych na swoim robótkowym blogu - Ztworzonka :)
    Pozdrawiam - Kot/Wilowka

    OdpowiedzUsuń
  4. Aha :) Byłam dziś w Kupcy Poznańskim i sobie obejrzałam cienie na stoisku Inglota :)Ale wyszłam stamtąd z eyelinerem (już wypróbowany, wreszcie coś, czym umiem się posługiwać, bo kredką to ja nie umiem się malować :/)Ruby Rose mam :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Motyla noga! Ja już kiedyś pisałam, że się do Ciebie na korepetycje z robienia oka zgłaszam... Świetny i prawdziwie sylwestrowy motyl!

    OdpowiedzUsuń
  6. ładna tęcza sylwestrowa na oku. dooobra robota.
    :)
    rozleniwienie około-świąteczno-sylwestrowe całkiem, całkiem rozumiem. mnie jeszcze trochę trzyma.

    OdpowiedzUsuń