wtorek, 31 października 2017

Najdłuższe skarpetki świata

Ciągnęły się przez 4 lata, a potem jeszcze opublikowanie ich zdjęć zajęło mi ponad rok ;)



Tak, troszkę liczę na to, że Was zagadam jakby nigdy nic i nie zauważycie, że mnie tu też przez prawie rok nie było...


Jak to możliwe? Nie wiem, tak jakoś... zleciało :) Działo się tyle rzeczy wokoło, że nie tylko nie było czasu na bloga, ale przez 5 miesięcy (słownie: straszliwieiniewyobrażalniedługo) nie dziergałam, nie szyłam, ogólnie rękodzielniczyłam w zasadzie nic.


No, jedna "odręczna" aktywność się pojawiła w moim życiu i mocno je zdominowała, ale o tym następnym razem. Bo uznałam, że skarpetki czekają już w kolejce tak długo, że jak nie teraz to kiedy?


Skarpetki wykonane jedyną słuszną metodą od palców, z piętą wyrabianą także rzędami skróconymi, bez fajerwerków i udziwnień, po prostu: gładkie na spodzie, na górze podwójny ryż, a na koniec ściągacz 1x1.


I metunie-blaszki, bo je to ja teraz wszędzie.


Udało się, choć nie było to oczywiste, wydziergać skarpetki sztuk dwie, w czym niewątpliwie pomógł fakt, że od razu przerabiałam obie :)
Tym, co cierpią na słomiany zapał polecam tę metodę - bywa upierdliwa, nie gwarantuje, że Wam entuzjazm w trakcie nie wyparuje, ale nie grozi Wam zostanie z jedną skarpetką. Najwyżej wyjdą stopki.
Ale dwie ;)


Skarpetki mają niezobowiązujący, acz intrygujący, kolor: melanżu szaro-kremowo-niebieskawego. I są cudnie szorstkie i ciepłe.


Dobrze też znoszą pranie w pralce, na normalnym programie 40 stopni, co ważne jest dla takich ludzi jak ja, co to mają alergię na pranie ręczne nawet gdy robi je pralka (a moja taki program ma, tak słyszałam, nie sprawdzałam).


Technikalia?
Włóczka: Red Heart Sport Socks, kupiona nie wiem gdzie w 2011 r. (!!!), więc nie pamiętam co to za kolor. Chyba jeden motek.
Druty: chyba 2,5 mm, Knit Pro, ofc
Wzór: z głowy, ofc - linki do magicznego zaczynania skarpet i włoskiego zamykania igłą znajdziecie po prawej stronie w pasku bocznym.


No. I to by było na tyle dziś :)


A teraz zmykam, nieco drżąc z niepewności czy ktoś tu w ogóle jeszcze zagląda i pojawi się choć jeden komentarz ;)
Do zobaczenia wkrótce, I hope!! <3 br="">

27 komentarzy:

  1. No, nareszcie! ;P
    I czekam na jeszcze :)
    Bo lubię.

    OdpowiedzUsuń
  2. W czyhaniu na nowe notki, pojawiające się na ulubionych blogach, wyręcza mnie feedly, więc nie przemknęłaś się niezauważona :-) Skarpetki dopracowane perfekcyjnie , a dzięki skromnej barwie i oszczędnemu wzornictwu nie wyszły z mody, zanim je ukończyłaś :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie ukryje się czyli człowiek w dzisiejszych czasach ;)
      A ciepłe skarpety, jakie by nie były, z mody nie wychodzą nigdy!

      Usuń
  3. Czuję się znowu jak czarownica, bo nie dalej jak wczoraj myślałam o Tobie, że dawno mi w liście czytelniczej nie mignęłaś:-) I wywołałam wilka z lasu!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Auuuuuuu!
      Mam nadzieję, że nie będę straszyć po nocach, jak jakiś upiór, skoro mnie wywołałaś akurat w Halloween ;)

      Usuń
  4. O, jak fajnie,że wracasz :) zakładam,że tak :) skarpetki fajne, nawet bardzo, ja na razie mijam szerokim łukiem.
    Mam lekką fobię,czy zacząć,czy nie,a może jednak ;) pozdrawiam i czekam na nowe.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też tak zakładam :)
      Skarpetki zdecydowanie warto. Na początek proponuję z dość grubej włóczki, takiej na czwórki, wtedy szybko idzie.

      Usuń
  5. Podoba mi się opis: nie wiem, jaki to kolor i gdzie ja to kupiłam!... *^V^* Ale mijający czas Cię usprawiedliwia!
    Mam teraz fazę na takie kolory, powoli otaczam się szarościami nieoczywistymi, skarpetki bardzo mi się! ^^*~~

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też zauważyłam taką tendencję co rok w swojej szafie. Wiosna i lato to czas kolorów, intensywnych i kontrastowo łączonych. Jesień witam barwami coraz bardziej zgaszonymi: bordo, zgniła i butelkowa zieleń, granaty. Brązy tylko nie, bo nie lubię.
      A późna jesień i zima to niemal wyłącznie czas szarości, w pełnej gamie odcieni, z dodatkiem czerni i bieli.

      Usuń
  6. Ja zaglądam 😊
    Oj, takie porządne skarpety to jedyny słuszny wybór na jesień i zimę. Dobrze, że dociągnęłaś je do końca. Stópki byłyby chyba jednak za krótkie i za grube 😉

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No to ja nie mogę Wam tego więcej robić i tak o sobie znikać... ;)
      W sumie nawet nie wiem dlaczego to tyle trwało, bo ja bardzo lubię skarpetki robić. Chyba po prostu coś mnie po drodze rozpraszało i tyle.

      Usuń
  7. Wow świetne! Ja do tej pory zrobiłam jedną i wena na robienie drugiej też mnie opuściła... ie wiem czy w ogóle będę potrafiła zrobić drugą.

    OdpowiedzUsuń
  8. Skarpety są cudne,szczególnie kolor i metunie;) super udzierg,warto było na Ciebie czekać trylion lat :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No już nie przesadzajmy, że trylion. Bilion max ;)
      I nieskromnie powiem, że też mi się bardzo podobają.

      Usuń
  9. można by rzec: w końcu! Cieszę się, że się ujawniłaś i mam nadzieję na więcej, tym bardziej, że rozpaliłaś moją babską ciekawość: co tak Cię pochłonęło?
    Super skarpetki, też ostatnio myślałam o melanżowych;))
    Pozdrawiam;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Skarpetki pozdrawiają wstecznie i zachęcają: rób! :)
      Oj, obawiam się, że a) będziesz trochę musiała poczekać aż ciekawość zaspokoję oraz b) możesz być ździebko rozczarowana, bo to nic spektakularnego :)

      Usuń
  10. Świetne skarpety ;) Dzięki za przypomnienie, że od dobrych kilku miesięcy leży mi włóczka kupiona właśnie, żeby wydziergać jakieś^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Doświadczenie moje mówi, że włoczka im bardziej leżakowana tym lepsza.
      No chyba, że ma się mole w domu (tfu! tfu!) ;)

      Usuń
  11. Czasem i takie ufoki muszą się wydziać :)Taki urok i nic na to nie poradzisz :) Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No, co zrobisz jak nic nie zrobisz? ;)
      Nie da się zmusić siebie do chcenia czegoś na co się chęci nie ma, zwłaszcza gdy ma to być, z definicji, przyjemność ;)

      Usuń
  12. A ja nie dość, że zaglądam to inspiruję się. Wydziergałam sobie Blue Monday z dropsowego jeansu odgapiając z ekranu :)
    Pogoda jest byle jaka na obfocenie - chyba podobny los zdjęciowy go czeka jak oryginału ;) Uwielbiam ten sweter i dziękuję za podzielenie się pomysłem :)
    Serdecznie pozdrawiam i również czekam na więcej.

    Może pojawi się jakiś nowy grubas na zimę do tych pięknych skarpet?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O ja, o ja! Ale się podjarałam!! Chcę go zobaczyć, plis plis! :)
      Grubasem tego nazwać nie można, ale właśnie w kilka dni popełniłam superlekki i cienki, a ciepły sweterek w jedynie słusznych szarościach :) I w dodatku zaraz będą fotki :D

      Usuń
    2. No i wreszcie udało się wrzucić fotki! Prze bardzo:
      http://wydziergam.blogspot.com/2018/01/sweter-i-kropka.html
      :)

      Usuń