UWAGA: znów przynudzę zdjęciami! Ale tym razem to wszystko wina Em, która zrobiła miliardy zdjęć, a jedno piękniejsze od drugiego ;)
Przewinięcie strony w dół grozi też porażeniem piorunującą dawką różu :)
Dobra, ostrzegałam :) To teraz do rzeczy.
Czas temu jakiś, mniej więcej w połowie sierpnia, Em poprosiła mnie o czapeczkę dla Emi. Ale miała to być czapeczka specjalna, taka, która nie będzie dziecięciu właziła w oczy. I szydełkowa. Kwestie pozostałe, w tym kolory, Em zostawiła mi.
Wybrałam się zatem w odwiedziny robocze do przyszłej właścicielki, wychodząc z założenia, że najlepiej się działa mając modela pod ręką. A zaopatrzyłam się w dwa motki kupionej wieki temu Alminy, w kolorach wściekle i przesłodko różowym.
Modelka nie marudziła podczas przymiarek, szydełko sunęło równo, więc podczas kilkugodzinnej wizyty na miejscu powstała czapeczka.
Na plaskacza wygląda tak:
A na dziecięciu - tak:
Z bliska widać, że przód został "wymodelowany" kombinacją słupków, półsłupków i oczek ścisłych:
Efekt zamierzony został osiągnięty!
Sama czapka jednak, ze względu na orgiastyczne kolorki, nie do wszystkiego pasowała. Więc korzystając z nadarzającej się okazji do obdarowywania, zrealizowałam projekt, który kusił mnie od dawna. I z pozostałych dwóch motków (tak plus minus) Alminy, na najbardziej ostatnio eksploatowanych drutach, 2,5 mm wydziergałam origEMI, czyli Baby Surprise Jacket wg wzoru pani Elizabeth Zimmermann.
Sweterek robiłam oczywiście "na oko" opierając się na opisach znalezionych w sieci, głównie tu.
Ma nietypową konstrukcję, dzierga się go w jednym kawałku i na końcu (ale przed zszyciem) wygląda tak. Później trzeba chwilę pokombinować "jak to złożyć?" - stąd "moja" jego nazwa, bo bardzo mi się kojarzył z papierowymi składankami. O konstrukcji jeszcze będzie bliżej.
Wbrew moim obawom po pierwsze - trafiłam z rozmiarem, a po drugie - sweterek nie krępuje ruchów, mimo że jest "kwadratowy". Dowody? Bardzo proszę :)
Ma nietypową konstrukcję, dzierga się go w jednym kawałku i na końcu (ale przed zszyciem) wygląda tak. Później trzeba chwilę pokombinować "jak to złożyć?" - stąd "moja" jego nazwa, bo bardzo mi się kojarzył z papierowymi składankami. O konstrukcji jeszcze będzie bliżej.
Wbrew moim obawom po pierwsze - trafiłam z rozmiarem, a po drugie - sweterek nie krępuje ruchów, mimo że jest "kwadratowy". Dowody? Bardzo proszę :)
Widzicie jaka zadowolona?
No to wracamy do konstrukcji. Jedyny szew to szew ramion/rękawów. Postanowiłam go więc nieco wyeksponować. Od wewnątrz "zszyłam" robótkę oczkami oczkami ścisłymi, przechodząc płynnie do obrobienia brzegów przodów i dekoltu.
Na prawej stronie "szew" wygląda tak.
Jak widzicie paski na przodzie i tyle układają się inaczej, to właśnie "wina" konstrukcji.
Ja zresztą jeszcze je urozmaiciłam dając jako wierzch lewą stronę robótki - bo podobała mi się dużo bardziej. Ale sweterek nadal może być noszony na stronę dowolną.
A na zakończenie dane techniczne:
czapka Emi
Model: własna improwizacja
Włóczka: Almina w dwóch kolorach, łącznie niecały motek
Szydełko: 2,5 mm
sweterek origEMI
Model: Baby Surprise Jacket

Włóczka: ta sama Almina, łącznie ok 1,5-2 motków
Druty: KP 2,5 mm
No to jeszcze rzut oka na całość ;)
Czy widząc ten zestaw ktoś ma wątpliwości dlaczego Emi została okrzyknięta Ormiańską Księżniczką?? ;)