wtorek, 14 kwietnia 2009

Lenistwo w Zillertal

Ostatnio mój kochany Brader postanowił (za mnie ;) ), że nic mi tak dobrze nie zrobi jak wyjazd. Na narty. Na lodowiec.

Hmm... Wprawdzie połączenie niechęci do śniegu i zmarzluchostwa, lęku wysokości, lęku przed przestrzenią, lęku przed prędkością i choroby lokomocyjnej nie rokowało zbyt dobrze, ale przyznać muszę - Młody miał rację :)

Wróciłam wypoczęta, zrelaksowana i opalona od brody wzwyż :)
I zachwycona urodą alpejskiej wiosny...









Mniej mnie zachwycało samo szusowanie :)
Stoki były świetne, ale - jak dla mnie - zdecydowanie za mało zielone :)





Ja na nartach wyglądałam za to jak wyrośnięty dzieciak.



Tyle, że wszystkie - nawet baaaardzo mało wyrośnięte - dzieciaki radziły sobie znacznie lepiej niż ja :) Gracja to normalnie moje drugie imię ;)



Zdecydowanie lepiej szło mi leżenie na śniegu i pozowanie ;)



Na koniec - alpejska wersja tapety "idylla" na windę ;)

4 komentarze:

  1. no i wspaniale :)
    czasem potrzeba spojrzeć na wszystko z wysokości lodowca :)
    gagu

    OdpowiedzUsuń
  2. Fajosko... A brat ciągle do wzięcia? ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Kurcze jak ja bym sobie tak posszzzusowała w alpach ^^
    Graruluję wyjazdu i brata ;) hihi

    OdpowiedzUsuń
  4. nominuje Cie do nagrody Friends :) - szczegóły u mnie

    OdpowiedzUsuń