I przyznaję się do tego bez poczucia winy ;)
Bardzo, wręcz ekstremalnie rzadko robię coś na sprzedaż/zamówienie/dla kogoś. Nie lubię i już. Zrobić coś w prezencie, ot tak - bardzo proszę. Ale jeśli tylko pojawi się element zobowiązania - choćby obietnica... cały zapał opada. Straszne, nie?
Tym razem było trochę inaczej. Robiłam tutka o kartkach do firmowej gazetki (dobra, to też trochę mnie blokowało i dlatego robiłam dzień przed ostatecznym terminem), technika, którą sobie wymyśliłam była nieprzewidywalna i tak świetnie się bawiłam, że z rozpędu, zamiast jednej, machnęłam kartek siedem :)
I dopiero wtedy pomyślałam, że można by je sprzedać :)
Powędrują z życzeniami do klientów jednej z Kancelarii.
Świetne kartki.Ile talentów nam jeszcze pokażesz?
OdpowiedzUsuńP.S.
A jak się czujesz,jako ta "sprzedana"?
czuję się odrobinę bogatsza ;) niestety tylko odrobinę :D
OdpowiedzUsuńza komplement dziękuję
a o kartkach pokażę jeszcze tutorial - bo to naprawdę fajna zabawa, tylko potrzebuję chwili na wrzucenie dłuższego posta ;)