Nie było mnie przez chwilę... Po wczorajszym powrocie dziś do przeczytania czekało na mnie jakieś miliard pięćset postów na Waszych blogach :) Tak trzymać! A przecież tylko 5 dni spędziłam odcięta od sieci :) Odcięcie od cywilizacji było zresztą znacznie bardziej drastyczne: bez prądu, bieżącej wody, po kilku dniach (z racji baraku prądu umożliwiającego ładowanie) także bez telefonów :) Pełen relaks! I to w mega urokliwym miejscu w domku urządzonym przez Em absolutnie cudownie i komfortowo. Bajka. Pogoda była, hmmm... wrześniowa :) Choć chyba lepsza niż się spodziewaliśmy. No i nie przeszkadzała nam w niczym.
![]() | |
to zdjęcie "popsuło" aparat ;) teraz śmiesznie gada przy otwieraniu, jakby miał piasek w zębach ;) |
No dobra, ale do brzegu - czyli tytułu posta. Ambitnie na urlop zabrałam ze sobą robótkę. Ale, jak łatwo się domyślić, brak dodatkowego oświetlenia w deszczowe dni (i długie wrześniowe wieczory) i huraganowe wiatry nie sprzyjają dzierganiu ;) Coś tam jednak udziubałam. A walczę z bluzeczką, która otrzymała roboczą nazwę Jednorękiego Bandyty. Dlaczego? Z dwóch powodów - właśnie osiągnęła poziom połowy pierwszego rękawa. A osiągnięcie to przyszło w oszałamiającym czasie niemal 7 miesięcy! (Tylko dzięki raverly wiem, że zaczęłam ją 26 lutego, bez kitu, to było tak dawno, że już nie pamiętam ;) )
Więc jeśli jej w końcu nie wykończę, to Jednoręki Bandyta wykończy mnie!
Dla dodania sobie animuszu i potwierdzenia, że wcale nie ściemniam - kilka zdjęć WIPa
Tak prezentuje się korpus z jedną rączką bardziej :)
Tak prezentuje się korpus z jedną rączką bardziej :)
Rękawy - oczywiście - wrabiane od góry. Przy tych warkoczach było to dla
mnie małe wyzwanie (w końcu to dopiero drugi raz!), ale się udało. Mam
tylko nadzieję, że uda się powtórzyć po drugiej stronie ;) (dzierganie
dwóch na raz męczy mnie strasznie, więc podziękuję...)
A tak prezentuje się rękaw robiony od góry w okrążeniach. Wzór się
świetnie nadaje do tej metody, bo nie bardzo widać różnicę czy jest
machany góra-dół czy dół-góra (jak reszta sweterka). No i będzie
modyfikacja: mam chwilowo dość przykrótkich i rozszerzanych rękawów
gubiących się przy zakładaniu płaszcza, dlatego te będą przylegające i
normalnej długości (albo tuż koło niej, jak włóczka pozwoli)
No i - dość nietypowo - mam już wykończone dekolt i dół :) Bo
robienie tego rękawa tak mnie niekiedy nuży, że robię sobie skok w bok
;)
A model ten:
Dziś skok w bok przybrał obrót nieoczekiwany, zaczęłam drugi szary sweterek :) Teraz więc zmykam oglądać Julie i Julię i machać ściągacz 2x2 :)
PS. Dziękuję, że tak chętnie tu zaglądacie i komentujecie - to naprawdę przemiłe. Każde Wasze słowo cieszy mnie niezmiernie (choć nie zawsze w sensownym czasie odpisuję ;) )