Tadaaaam!
Albumik skończyłam już jakiś czas temu. Ale najpierw nie było weny, później światła do fotek. Potem jakoś nie mogłam się zabrać za ich obrobienie...
Ale oto są. Jestem z niego niemal zadowolona ;)
Niemal, bo bawiłam się nowościami i nie wszystkie wyszły tak jak bym chciała.
Nie podoba mi się jak wygląda biała konturówka (i teraz zrobiłabym kółeczka białym żelopisem). Nie podoba mi się jak zachował się po wyschnięciu brokat w kleju (ale poprawiać nie będę, bo lepsze jest czasami wrogiem dobrego).
Na +- zapisuję łączenie albumu kółkami (trochę są te skrajne za blisko krawędzi) i nity (bo jednak są za krótkie i jeszcze będę musiała je podkleić).
Podobają mi się kwiatki. Podoba mi się kolorystyka. Podobają mi się różnorodne karteczki. I podobają mi się wręcz szaleńczo akrylowe kropeczki (mała rzecz, a cieszy).
Najbardziej podoba mi się jednak to, że wreszcie coś skonczyłam. Jakiś kiepski okres miałam. Ale to - mam nadzieję - już za mną...
Więcej fotek w SEGREGATORZE.
Dodam tylko jeszcze, że na zszycie czeka sweterek, stanowiący drugą część tego mega spóźnionego prezentu :)
bardzo bardzo to fajne:)
OdpowiedzUsuńa ja teraz taki okres niechcenia się przeżywam i już mam tego powoli dosyć:|
:)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że się cieszysz, że działasz :) Ja po swojej ostatniej dłuuuugiej przewie od bloga itp. oduczyłam się już wprawdzie wyrzutów sumienia z tego powodu, ale rozumiem :)
I ja też się cieszę - z Tobą i dlatego, że Cię mogę tu znów odwiedzić :)
Pozdrawiam!
Albumik słit!!! Kropeczki akrylowe dodaja uroku, bezwzględnie.