czwartek, 9 lipca 2015

Uhu! Uhu!

Co robi żona-sowa wieczorową porą?
Sówkę dla męża. Taką mini towarzyszkę podróży służbowych (dość licznych, choć szczęśliwie niedługich).


Sówka powstała podczas wieczornego serialowego resetu - aktualnie "Gdzie pachną stokrotki" z dziergającym detektywem Emersonem Codem.

{źródło}

Cowieczorny reset musiał się odbyć (wiadomo), a było tak upalnie, że myśl o robótce, która choćby częściowo miała spoczywać na mnie, przyprawiała mnie o dodatkowe uderzenie gorąca ;)
I tu pojawił się pomysł na coś maleńkiego. Amigurumi.


W oko wpadła mi ta sówka. Moja nawet w połowie nie jest tak precyzyjna, ale raz, że w ogóle się na to nie nastawiałam (nie mam cierpliwości do takich pierdółek małych), a dwa, że tylko korpus i oczy powstały z przyzwoitego kordonka - skrzydełka i dzióbek, to jakieś rozwarstwione resztki Alpaki i czegoś tam, znalezionych w podręcznym pudle (bo z powodu upału i później pory mowy nie było o ryciu w innych schowkach (Których oczywiście, mężu, wcale nie mam. Tak dużo.).


Wnętrze sówki też nie jest szczególnie bogate - to resztki alpaki (znów) upchane dość swobodnie (sówka ma miękkie serduszko).


Sówka ma za to osobowość.
I jest całkiem pracowita.


Zresztą - zobaczcie sami. Oto mini reportaż "Co sówka widziała?".

Jak tylko się wykluła przewędrowała się po oparciu kanapy. Ciekawe czy coś w ogóle mogła dostrzec zza tych półprzytomnych oczek ;)


Następnie wskoczyła na książkę z półkami - już wtedy było wiadomo, że ciekawska z niej osówka.


Wczesnym rankiem, choć wcale się nie wyspała (wszak wykluła się po północy, a pociąg był poranny!), wybrała się w pierwszą podróż do biura.


Tak tak, na tym zdjęciu jest sówka! Teraz dopiero widzicie jaka jest malutka, prawda? ;)


Mała, ale pracowita.
Pozałatwiała wszystkie sprawy (choć trochę musiała posiedzieć "na słuchawkach") i wróciła do domu. Dzielna ptaszyna!


I dzielna ja! Zaliczam sobie pkt. 10!


A teraz chyba na chwilę zmyknę. Choć nie zdążyłam pokazać wszystkiego co powstało w tym tygodniu (no wprost sama w to nie wierzę, ale zdążyłam jeszcze coś uszyć), to na relację chwilkę będziecie musieli poczekać.
Jutro ostatni dzień pracy, a w poniedziałek wybieram się w piękną podróż, więc trochę mnie tu nie będzie.



Uhu!

12 komentarzy:

  1. niebywale urocza:))) i niezwykle perfekcyjna....na ale to akurat było do przewidzenia:)
    miłego weekendu:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. do perfekcji jej daleko, ale urokiem nadrabia ;)
      dzięki :)

      Usuń
  2. Cudna sówka :-) Jakie maleństwo... śliczne maleństwo :-)
    Doskonały towarzysz podróży.
    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. fakt: jest blisko, ale nie zanudza gadką-szmatką gdy się na nią akurat nie ma ochoty :D

      Usuń
  3. Jesteś wielka! Ja za takie maleństwo chyba wcale bym się nie zabrała. Wolałabym już chyba wydziergać sweter z golfem :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. wyzwanie!
      do wyboru: sweter lub sówka ;)

      dzięki, miło, że się podoba :)

      Usuń
  4. Sówka naprawdę rewelacyjna i słodziacka :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. małe rzeczy mają liczne zalety. np. takie, że się je szybko robi. no i takie, że zawsze są słodami :)

      Usuń
  5. Sówka bardzo mini, mini - super :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. tak mi się spodobało, że niewykluczone, że jakieś jeszcze amigurumi powstanie :)

      Usuń
  6. Napiszę tylko tyle, że Twoja sówka (moim zdaniem) jest o wiele ładniejsza od oryginału :) Ma coś w sobie, może to ten dziubek a może zaspane oczęta ale mi się bardziej podoba :]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dziękuję! strasznie mi miło! :)

      bo to sówka zawadiacka.
      dlatego, że krzywa ;)

      Usuń