poniedziałek, 4 listopada 2013

Węzeł za mgłą

Oczywiście naszyjnik miał być zupełnie inny - umyśliłam sobie dość grubą, na minimum 12 koralików w rzędzie prostą kolię-obrożę. Koraliki, zapięcie, finał.
No i finał nastąpił zaraz na początku, bo okazało się, że nie ogarniam (może to wina przerwy?) dziergania z takiej ilości koralików w kółeczku, od razu wszystko zaczyna mi się kaszanić i plątać.

Poszłam więc po rozum do głowy stwierdzając, że z koniem się kopać nie będę i jak nie to nie, koralikowanie ma być frajdą, a nie katorgą. A naszyjnik może być z z klasycznej cienkiej "żmijki na 6".

I powstało to.


Z całego miliarda zdjęć na mnie udało się wybrać kilka, bo albo się sobie nie podobałam, albo naszyjnik wychodził zamglony :) A i te "wybrane" są dość wątpliwej urody (może to ja?), ale niech tam. Tu np. wyglądam staro i poważnie, ale to akurat cała prawda o mnie ;)


Tu zaś wyciągam mą łabędzią szyję by pokazać cudowność prostej formy węzła. Co mi się w nim szczególnie podoba to to, że on cały czas "pracuje", to połączenie nie jest sztywne, dzięki czemu naszyjnik nie uwiera, nosi się bardzo wygodnie (a ja jestem wrażliwa, niemal uczulona na ozdóbki).


A ten - mogę nosić.
Naszyjnik to tak naprawdę dwa sznury, z których każdy jest złożony na pół i oba końce są wklejone w jedną końcówkę. 


Taką specjalną, owalną, do dwóch sznurów koło siebie :)


A węzeł powstaje ze sprytnego przeplecenia tych dwóch półsznurów. 


Co tak naprawdę odkryłam jak mi się naszyjnik przypadkiem rozdzielił, bo kleiłam go do końcówek jako całość, potwornie się przy tym męcząc ;)


Tak czy siak - to pierwszy mój produkt koralikowy bardziej skomplikowany niż bransoletka. I bardzo mi się to co wyszło podoba.


A chyba najbardziej to jak te sznury się ładnie gną.


Wykończenie jest bardzo proste - wspomniane końcówki, duży karabińczyk, kilka kółeczek.


Co mi się nie podoba? Po raz pierwszy robiłam na niciach do dżinsu, generalnie fajnie, grubość idealna do koralików 11/0. Ale być może jakość tych nici była słaba, dość, że wszędzie z pomiędzy koralików wystają mi takie malusieńkie kłaczki. Przy innych niciach też się zdarzały, ale zdecydowanie rzadziej...


No ale to tylko tyle "minusów". Zresztą - widać to tylko na zdjęciach, na żywo te kłaczki widoczne tak bardzo nie są.


Zużyłam w sumie prawie 5 paczek paczek koralików (TOHO 11/0 w 4 kolorach i chyba knorrki 11/0 ok. pół opakowania), ale całkiem sporo nawleczonej mieszanki jeszcze mi zostało, więc może powstanie coś do kompletu (kolczyki może?).


Kolory to: opalizujące białe frosted, opalizujący lśniący róż, opalizujący jasny szary i zwykły bardzo jasny szary, oraz ciemnoszary (te są ciut większe i mniej regularne).


Czyli jest jak zawsze: prosto, ale nie do końca; trochę jak miało być, ale nie do końca; generalnie na plus, ale nie do końca.
Co piszę, rzecz jasna, z przymrużeniem oka. Tego oka.


A teraz?
Zaczynam urlop, który mam nadzieję spędzić na szyciu (zbiorowe modły o zdrowie dla wszystkich członków rodziny, żeby mi tu nikt na głowie nie siedział - mile widziane).
I lenieniu się.
I sprawdzaniu, wreszcie na spokojnie, co tak w IKEI dobrego. Mama już jedzie, więc zmykam :)

19 komentarzy:

  1. Naszyjnik jak widzę do kompletu ze sweterkiem :) Bardzo lubię tę prostą formę z koralików i to, że można sobie w miarę szybko machnąć coś fajnego do ozdoby. Te grubsze łatwiej robić tzw, ukośnikiem, ale na początku też miałam z tym problem. Ćwiczenia czynią mistrza!

    OdpowiedzUsuń
  2. I doczekałam się zapowiadanego naszyjnika :) Pięknie komponuje się ze sweterkiem. Mam bransoletkę z takim samym węzłem, która od miesiąca nie może doczekać się na zapięcie :)
    A co do grubszych sznurów, to spróbuj wyplatać na czymś np. grubszej kredce czy flamastrze. Mi to pomaga :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetnie zgrałaś kolorki i wyszedł naszyjnik pierwsza klasa. Może nawet ciekawszy taki, niż prosty gruby.
    Pozdrawiam. Ola.

    OdpowiedzUsuń
  4. Cudny naszyjnik. Idealnie do Ciebie pasuje :-)
    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  5. Aż sobie zdjęcia popowiększałam, żeby zobaczyć Ciebie starą, ale mam chyba za dobry monitor, bo nic nie zobaczyłam! *^-^*~~~
    Kolorystyka idealna do tego sweterka i szarej bluzki, i ciekawy fason. Chodzą za mną te szydełkowe koralikowe bransoletki, w końcu się złamię i sama coś spróbuję wydziergać. ^^*~~

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetny melanżyk! Bardzo Ci pięknie, proszę nie marudzić, zdjęcia super :) Bywają osoby starsze i poważniejsze :D Kurcze, marzy mi się właśnie taka podobna gruba kolia i chyba w końcu zmotywuje mnie do złapania za szydełko w jakiś długi zimowy wieczór ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Kolorystyka naszyjnika, bomba. Zwłaszcza w zestawiniu ze sweterkiem.
    Na 12 koralików to musiałabyś robić ukośnikiem. Ja przy ukośnikach ułatwiam sobie dzierganie wkładając do środka taki wężyk od kroplówki lub od zlewania wina. Ostatnio olówek, bo nic mi nie pasowało.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  8. No i masz na szyi zamotany węzeł żeglarski, tzw. płaski ;-)

    OdpowiedzUsuń
  9. Naszzjnik idealny do sweterka. fajny jest :)

    Qrcze, wszyscy robią z koralików, też mam zacząć?

    OdpowiedzUsuń
  10. Przecudnej urody naszyjnik. Jestem zachwycona.

    OdpowiedzUsuń
  11. Coś ślicznego <3. A nad zestawem kolorystycznym nie będę się rozpływać bo ze mnie mokra plama zostanie ;-). Zamierzam beszczelnie spapugować :D

    OdpowiedzUsuń
  12. Jakie minusy?! Dla mnie same plusy i szacun ;)

    OdpowiedzUsuń
  13. piękny naszyjnik!

    OdpowiedzUsuń
  14. Zapraszam do mnie po nominację dla Twojego bloga :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Świetny naszyjnik, bardzo Ci pasuje. Ja mam tak zrobioną bransoletkę i też jestem z niej zadowolona, prosta, a nie do końca :) Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  16. o, jaki ładny ten węzełek i pięknie ze sweterkiem się zgrywa :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Piękny wisior :) super go zrobiłaś ;)

    OdpowiedzUsuń