No i po wojażach... A przynajmniej po pierwszej ich części :)
W lipcu, już tradycyjnie, zaliczyliśmy z mężem wycieczkę we dwoje. W końcu - od dziecka (choćby i najlepszego na świecie, jak nasz Wit) też trzeba czasem trochę odpocząć ;)
Pognało nas, tym razem, na nieodległe południe, przez Niemcy, Czechy (postój w Pradze), Słowację - na Węgry. Nad Balaton (postój) i do Budapesztu (postój dłuższy). A później znów: przez Węgry, Słowację, skrawek Czech - do Bielska-Białej (postój) i do domu.
Motorem nas gnało.
Fajne jest takie razem-jeżdżenie. Tylko my i autostrada.
I czasem deszcz, a nawet burza.
A czasem upał, po 40 stopni.
Ale też wiatr. Wprawdzie nie we włosach (bezpieczeństwo to podstawa!), ale wiatr.
I wolność.
Choćby przez tydzień :)
Trasa wycieczki napisała się w sumie sama. Sami już nie pamiętamy jak to się stało, że padło na Węgry. Może dlatego, że niedaleko, a jednak trochę inaczej?
A z Balatonem to już w ogóle był spontan. W planach był Budapeszt na dni trzy, ale kilka dni przed wyjazdem padło "W sumie - dlaczego nie Balaton też?", a w odpowiedzi "Dobra, Balaton".
Siófok wybraliśmy na chybił-trafił.
I trafił. Pięknie było.
Wrócimy tam.
Tam właśnie, na tle cudnego jeziora, sfotografowała się jedna z bluzek uszytych na wyjazd. Ostatnia w kolejności prezentuje się jako pierwsza.
Choć długo się zastanawiałam, czy pokazywać w ogóle te foty. Ale stwierdziłam, że:
a) takich okoliczności przyrody już nie znajdę,
b) czasu na nowe, lepsze zdjęcia (tzn. uchwycenie na zdjęciach lepszej mnie) - pewnie też nie.
Cóż - przyjmijmy, że nie służą mi: brak makijażu, podkaskowa fryzura i soczewki (ze zdziwieniem odkrywam, że w okularach podobam się sobie znacznie bardziej!).
Po prostu skupcie się na tym co za mną :)
węgierskie napisy - bawią za każdym razem :) |
Bluzeczka jest - jak zwykle - pochwałą prostoty.
W dodatku oparłam się o model już wcześniej przetrenowany - jako pierwszy owerlokowy uszytek.
Jedyna modyfikacja polegała na zwiększeniu szerokości "ściągacza" na dole, co wynikało z ograniczonych zasobów materiałowych.
No ale dzięki temu odkryłam, że z równiutkich 50cm dzianiny o szerokości 160 cm jestem w stanie taką bluzkę uszyć.
Ta konkretna kosztowała mnie 9 zł :)
A po pochwale prostoty - czas na pochwalenie się. Nowym zakątkiem.
No dobra - zakątek nie jest nowy. Jak wyglądał przedtem można zobaczyć tu. Jednak wiadomo, że miejsca na szyciowe skarby nigdy dość, dlatego też pojawiła się druga szafka, więcej pudeł i... więcej segregatorów na burdy - gdzieś w końcu muszę je składać, a skoro w prezencie noworoczny dostałam prenumeratę... ;)
Pojawiły się też zamykane szafki na maszyny. Jednak trzymanie ich luzem nie służyło - ani im (za dużo kurzu), ani naszemu... małżeństwu (w końcu biurko jest współdzielone, mąż tam pracuje, więc porządek musi być!) ;)
I teraz jest prawie idealnie.
Prawie, bo chyba dokupię jeszcze jedne szufladki, na drobiazgi, których zawsze jest za dużo :)
Na swoje usprawiedliwienie mam to, że ostatnio - jak na mnie - naprawdę sporo szyję. Właściwie co tydzień coś tam przesunę pod stopką. I choć większość tego szycia to banalne przeróbki, to i tak sprawia mi to szyciowe poruszenie masę frajdy.
Takie życie! Eeeee... szycie :)
Tymczasem życie zabiera, już za chwileczkę, całą naszą trójkę nad morze. Witas w kółko gada o plaży i wielkiej wodzie (dotąd znanych tylko ze zdjęć). Ja też się doczekać nie mogę.
Może tam uda się sfocić resztę już dokonanych uszytków. A może (ha! szalona ja!) jeszcze przed wyjazdem zdążę machnąć kieckę lub dwie? Kto wie...
Zdążysz machnąć na pewno! *^o^*
OdpowiedzUsuńSiofok! Byłam! Podobało mi się, chociaż bardziej przeciwległy brzeg Balatonu, gdzie w Badacsony była góra z winnicami. ^^
Jakie dokładne spasowanie pasków, wow!
Jedną machnęłam już dziś ;)
UsuńNo, kilka drobnych rzeczy trzeba poprawić, ale zasadniczo - jest kiecka!
Niestety - my byliśmy tam tylko kilka godzin, ale zaczarowało mnie to miejsce.
super wycieczka, super bluzeczka. taką mogłabym nosić :)
OdpowiedzUsuńdzięki :)
Usuńno właśnie - to z t-shirtów, co jest dostępne w sklepach, nie bardzo mi odpowiada, bo za długie zwykle. dlatego już wiem, że jak chcę mieć pasującą na siebie koszulkę, to muszę sobie szyć :)
Wspaniała bluzeczka i cudne widoki :-) Rewelacyjna wakacyjna przygoda :-)
OdpowiedzUsuńPięknie wyglądasz i bez makijażu.
Pozdrawiam serdecznie.
dziękuję :)
Usuńna bluzeczkę chwilowo za ciepło, to dość gruby bawełniany dżersej, ale czuję, że końcówka lata i wczesna jesień będą należały do niej :)
Piękna bluzeczka i cudowny wakacyjny czas. Klimaty cudne!!! Pozdrawiam wakacyjnie!
OdpowiedzUsuńdzięki :)
Usuńjuż nie długo startujemy z 2 częścią wakacyjnych wyjazdów, tym razem nad morze. więc pozdrawiam (przed)wakacyjnie i ja :)
Ja z chłopakami moimi siedziałam w Siòfoku tydzień. A tak dokładniej tośmy w Balatonie siedzieli :-)
OdpowiedzUsuńmuszę powiedzieć, że po tych kilku godzinach opuszczaliśmy to miejsce z wielkim żalem... nie dość, że pięknie, Balaton cudny (ta czystość! ta łagodność), to jeszcze jakiś taki błogi spokój na nas spłynął w plątaninie wąziutkich uliczek między willami...
Usuńech.
Super koszulka w pięknych pejzażach. Naprawdę to TY- ta sama co w poprzednim poście? ;) Cieszę się, że do Ciebie zajrzałam, będziesz miała kolejną fankę :) Na jakim overlocku szyjesz?
OdpowiedzUsuńHehe, tak - to ta sama ja :)
UsuńMiło mi gościć, zapraszam :)
Cudna bluzka, wyszła świetnie!
OdpowiedzUsuńP.S. Dziękuję za udział w zabawie. Wyniki niebawem :)