Wziu.
Wicie co to było? Czas jaki zleciał od poprzedniego postu ;)
Co ja Wam będę mówić. No mało czasu jest. O dziwo - jest na jakieś działania wy-tfórcze, ale jakoś w kółko go brakuje na dokumentowanie... Powstały więc od lipca: komplet czapka i komin dla D., naszyjnik, trzy buzko-sweterki (!) - ale o tych wszystkich rzeczach kiedy indziej. Bo zasługują na swoją historię.
Na szczęście pojawiło się kilka dni wolnych. I miałam zamiar coś poszyć (bo akurat szycie ostatnio leżało i nawet jak już próbowałam, to wychodziły buble. Ale coś mnie skłoniło ku dokończeniu projektu, który od ponad pół roku leżał sobie zahibernowany w szufladzie. Wiem nawet co - potrzebowałam szybkiego sukcesu. A druty 7,0 i włóczka w intensywnym, żółtym kolorze były na niego pewną receptą.
No i w trzy dni dokończyłam Osę.
Osa jest - jak na mnie - nietypowa o tyle, że ma kolor ;)
Chociaż to nie do końca tak, że musi być u mnie szaro. Ja bardzo lubię też kolory - im bardziej wyraziste, tym lepiej. I połączone z innymi kolorami. Które nie pasują.
A tak poza tym jest bardzo "moja" - prosta, łatwa do wydziergania, z minimalną ilością ozdób.
Ozdobą w zasadzie jedyną jest wzór, który pojawia się na luźnym golfie i na plisie na dole.
Całość robiona jest od góry, golf przechodzi w okrągły karczek, ten w rękawy bez główki i lekko rozszerzany korpus.
Całość: miła, ciepła, przytulna.
I bardzo energetyzująca przez ten kolor.
Natomiast z całą pewnością nie jest to sweter wyszczuplający. Ale - kto by się tym przejmował? Zwłaszcza gdy nadchodzi zima?
Zatem - nie ma się w nim talii osy, ale jest się mocno awsome! ;)
Wzór pojawiał się już w czapkach i kominach (miód i szmaragd). Bo lubię go za łatwość wykonania i niezobowiązujący charakter.
Wszystkie wykończenia włoskie - zarówno zamykanie jak i nabieranie w ten sposób to zdecydowanie moja najulubieńsza metoda.
Ponieważ i przód i tył są takie same - szara filcowa metka z oczkami pełni dodatkową rolę "znacznika".
Metryczka
wzór: "Osa", z głowy, ale są notatki! i może zmienią się w opis.
druty: 7,0 całość, 5,0 ściągacze przy rękawach.
włóczka: Alize Superlana Maxi (25% wełny, 75% akrylu), niecałe 5 motków. Przez chwilę myślałam, że zużyłam niemal wszystkie 6, które miałam, ale pakując sprzęt do szuflady odkryłam, że jeszcze jeden, zresztą przewinięty już w kłębek, zaplątał mi się na spodzie.
No to jestem gotowa na jesień: mam ciepły sweter i swoje własne, przenośne słońce w jednym ;)
A niebawem następny ciepły post. W kolorach już mniej zaskakujących ;)
Więc: stay tuned!
Bomba. Zwłaszcza w połączeniu z tym różowym kominem- wszystko w punkt.
OdpowiedzUsuńDzięki :)
UsuńTo różowe to moja ukochana krakowska/góralska chusta. Noszę ją namiętnie niemal do wszystkiego, bo jest tak agresywna kolorystycznie, że nie ma takiej barwy, która by się odważyła do niej nie pasować ;)
Zaszalałaś, że szok!
OdpowiedzUsuńNo nie?
UsuńAle nie bój żaby, rozważam powtórkę (ogólnej koncepcji, detale będą pewnie inne) w jakimś przyjemnym antracycie.
Ej, a może nasz jakiegoś fajnego grubasa, takiego na siódemki właśnie, który miałby jednak więcej niż 25% wełny? I nie zabijał ceną.
zoba to: http://www.fastryga.pl/category/wloczki-welna-i-mieszanki-alpina koc właśnie z tego robię ;)
Usuńalbo to: http://www.fastryga.pl/category/wloczki-welna-i-mieszanki-alpine
aaalbo jeszcze to: http://www.fastryga.pl/category/wloczki-welna-i-mieszanki-merino-bulky
:)
Bulky znam, z niego była Kufajka. Ma wprawdzie 5% więcej wełny, ale nie czuć tego, niestety. I kolorów mniej.
UsuńPozostałe muszę sprawdzić, dzięki. To z wiskozą mnie intryguje. Miło się maca?
Nie macałam :/
UsuńTa, po komentarzu do mnie dotarło :)
Usuńfajnie i szałowo :) kolor bomba !
OdpowiedzUsuńDzięki :)
UsuńTrochę była obawa, że żółć (nadal się jaram polskością tego słowa ;) ) to może nie być "moja" barwa. Ale ogranie jej zestawem z dżinsem i wściekłym różem ratuje temat. No i z szarością też jej po drodze.
Kto by tam się na zimę wyszczuplał, ja nawet profilaktycznie trzy kilogramy dobrałam, jakby miała być wyjątkowa sroga aura... *^w^* Sweterek piękny, aż się buzia cieszy na Twój widok!!! Uważam, że takie żywe kolory dodatkowo ocieplają, więc są jak najbardziej wskazane. ^^*~~
OdpowiedzUsuńNo, wiadomo - coś nas zimą musi grzać ;)
UsuńBrakowało mi w szafie takiego swetra - i koloru takiego i luzackiego a nie rozpinanego. I tak mi się spodobał w użyciu, że już myślę ilu jeszcze takich mi trzeba ;)
Świetna stylizacja
OdpowiedzUsuńDzięki bardzo :)
Usuńcudna OSa! pięknie puszysta, aż miło popatrzeć :)
OdpowiedzUsuńJa pod Osą też puszysta ;)
UsuńJest przyjemnie cieplutka i niekrępująca, w sam raz do jesienno-zimowego zagrzebywania się w ściółce ;)
Świetna słoneczna osa.
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńZdecydowanie osom! Nie każdy ma to szczęście tak dobrze wyglądać w żółtym i w swetrze ;l bardzo duży energetyczny plus+
OdpowiedzUsuńDzięki dzięki :)
UsuńTermiczny również - mimo stosunkowo niewielkiej zawartości wełny grzeje jak trzeba :)
Ale piękny, kolor super bardzo mi się podoba, ale pięknie go zrobiłaś bardzo ciekawy wzór w sklepach takich nie ma. Aż przyszła mi ochota na druty, chyba kupię włóczkę :)
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńZachęcam - zwłaszcza, że przy tak grubej włóczce to raptem kilka dni roboty :)
Świetny pomysł kolor super fajna stylizacja,prosze pomyśl o opisie albo chociaż rozpiske tego wzoru.Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńMyślę myślę. Tylko nie wiem kiedy ogarnę :)
UsuńA wolę nie obiecywać, bo już nie raz na takich obietnicach poległam...
swietny swetre i jaki fajny tatuaz! tez mi po katach zalega zrecyklingowany grubas w pomaranczowo rudym kolorze i planowalam go przerobic na sweter zaponany ale jak pokazalas mozna tez fajne grube setry "przez glowe" sobie wydziergac
OdpowiedzUsuńZ podobnej włóczki machnęłam sobie kiedyś zapinaną Kufajkę (http://kropkinadi.blogspot.com/2013/12/kufajka.html), ale jej rozpinalność właśnie nie zawsze mi leżała. Na rower taki pulower zdecydowanie lepszy.
UsuńTatoo pojawiło się jako przejaw letniego szaleństwa ;) Trochę żartuję, ale faktycznie - pewnego letniego dnia po prostu mnie olśniło co i gdzie chcę mieć. Bo że "coś gdzieś" to wiedziałam mniej więcej od osiemnastki (czyli przez ostatnie 20 lat... ;) ). Żuk narysowany został w paincie i przeniesiony na rękę dzięki zdolnemu Piotrkowi z Alfa Tattoo. I czuję się z nim tak, jakby był tam od zawsze, czyli - jest dobrze.
Twoje inspiracje tatuażowe też w dechę!!
Wow mega energetyczny!!! Nawet w pochmurne dni bedziesz miała swoje prywatne słońce.
OdpowiedzUsuńI taki był plan, taki był koncept :)
UsuńAle energetyczny kolor!
OdpowiedzUsuńOsa bardzo sympatycznie się prezentuje. Świetny udzierg na chłodne czasy.Pozdrawiam !
OdpowiedzUsuńfajnie się do ciebie "wraca" człowiek odkrywa, że np szyjesz! :) i to jest ekstra ... a do tego koloru mam wyjątkową słabość - wyszło jak zawsze rewelacyjnie :0
OdpowiedzUsuń