Dlaczego, ach dlaczego Anilux upada (czy też może tylko wycofuje się z produkcji włóczek, co - z punktu widzenia dziewiarki - oznacza dokładnie to samo)?!
Tego nie wie nikt ;)
Ja też nie wiem. Wiem natomiast, że niewiele włóczek sprawia mi w gotowym produkcie tyle radości co Sonata.
W roku minionym, jakoś o tej porze, nabyłam drogą kupna w zamotane.pl dwa motki sonaty w kolorze ciemnej, pięknej, szmaragdowej nieco zieleni. Kolor w połączeniu z lekkim połyskiem wiskozowej domieszki był tak efektowny, że mogło powstać z tego wyłącznie coś prostego.
Wybór dodatkowo ułatwił fakt, że - ogarnięta jakimś głupim przekonaniem, że jak kupię mniej niepotrzebnej włóczki to mniej zgrzeszę - kupiłam ino dwa motki. I chyba planowałam z nich powtórkę z TOTO.
Później lato się skończyło, ja zapadłam w dziewiarski sen (w niebyt dziewiarski niemal, że nie wspomnę o blogowym) i jakoś tak o Sonacie się mi zapomniało...
A jeszcze później Syn Witoldem Zwany przejął moją* sypialnię. Początkowo łaskawie zgodził się na pozostawienie w niej pewnych maminych dziewiarskich utensyliów. W miarę jednak wzrostu: wzrostu, zasięgu łap i ruchliwości Dziecię coraz żywotniej interesowało się zawartością zasobnika z włóczkami i innym dobrem dziewiarsko-krawieckim. Trzeba się było ewakuować.
Łatwo powiedzieć, trudniej zrobić...
Dobra mieściły się w tym oto pojemniku (BTW: do wzięcia za koszt przesyłki + jakiś miły i niewielki pakiecik włóczkowej niespodzianki, jeśli kto chętny - proszę o kontakt via mail), a zmieścić się miały w trzech kartonikach (ograniczenie do trzech i rodzaj kartoników uzależnione od szerokości półki i faktu, że kilka takichże kartoników już na niej stoi) o łącznej pojemności znacznie mniejszej niż dotychczasowo zajmowana... Trzeba było przejrzeć zasoby.
Co wyszło na dobre: zasobom - bo się przewietrzyły po uszczupleniu, mi - bo po odnalezieniu Sonaty wzięło mnie natentychmias na dzierganie, w szponach którego pozostaję nieustająco, oraz mojej szafie - bo jej zawartość została uzupełniona o bluzkę. Nie zgadniecie - dokładnie taką, jakiej ZAWSZE MI BRAKOWAŁO!! ;)
Prostą, pozbawioną ozdób i udziwnień bluzkę na lato.
Górą dopasowaną, dołem nieco luźniejszą. By podkreślać tam, gdzie warto i maskować tam, gdzie trzeba ;)
Z krótkim, ale jednak obecnym rękawkiem.
O długości, która daje pewność, że po podniesieniu słuchawki telefonu do ucha nie zaświecę brzuchem.
Z wycięciem pod pachę na tyle niewielkim, że rękawek ładnie przylega i się pachą nie macha, ale jednocześnie da się ręką ruszać.
Bez dekoltu na plecach ;)
Z dekoltem na przedzie takiej wielkości, że nawet nachylona nad biurkiem nie stanowię w biurze sensacji ;P
Ogólnie - prostą, zwykłą, pasującą do wszystkiego.
I do tego z dzianiny jednocześnie przewiewnej i "chłodnej" oraz nieprześwitującej.
Byłabym zapomniała - w dodatku szalenie jest wygodna! Choć została pomyślana jako strój biurowo-miejski świetnie sprawdziła się także na "czepaku". Nie tylko gdy się nań wdrapywałam i dostojnie zasiadałam...
... ale też gdy - zupełnie niegodnie Matki Polki - fikałam koziołki...
... i złaziłam na dół z wdziękiem - nie bójmy się tego powiedzieć głośno - co najmniej wątpliwym ;)
Zanim przejdziemy do szczegółów i detali - serdecznie dziękuję za powyższą sesję (i cały spacer oraz opiekę nad Małoletnim) duetowi Em&eR - love Was!!
No to teraz detale:
model: prosta bluzka w jednym kawałku, dziergana na bieżąco z głowy; po sesji dorobiła się nazwy 103-98 green ;)
włóczka: ostatnia taka Sonata Aniluxu, 2 motki po 100g
druty i szydełko: KP 3,0mm i szydełko 2,5 do zamykania i wykończeń.
Jak widać na zdjęciach - powyższym oraz poniższym - bluzeczka została wydziergana przy użyciu metody contiguous, którą nazywam sobie w głowie con-sron, i która okazała się bardzo miła we współpracy i znacznie łatwiejsza do zastosowania niż jej nazwa do napisania (o wymówieniu nie wspominając).
Robiłam "to" pierwszy raz w życiu, przeczytałam opis stąd raz i później leciałam na pamięć i nic nie przeliczając, na oko. Oczywiście - jak to ja - również bez notatek. Dzięki bogu, że tu dzierga się od razu oba rękawy... ;)
Wyszło bardzo fajnie, będę częściej tak dziergać (ba! już mam na drutach kolejny sweterek tak robiony).
Po połączeniu pach od razu wykończyłam rękawki, nic już ich nie wydłużając, łącznie z pachą. Dało to taki efekt.
Żeby top nie opinał mnie za bardzo począwszy od pach aż do samego dołu dodawałam, chyba co 8rz., po dwa oczka na każdym boku.
Wszystkie brzegi są wykończone rzędem półsłupków i oczek rakowych. Po blokowaniu nic się nie podwija, mimo że na całości jest gładko na prawo.
A tak bluzka wygląda na plaskacza ")
Nieskromnie powiem - uwielbiam ją! :)
I Sonatę. I zamierzam zapolować w sieci na jej resztki jeszcze gdzieniegdzie pozostające, oraz przetestować "następczynię" alias "podróbkę", czyli Sonatkę ;)
No to się jeszcze na koniec wytłumaczę z nazwy. Banał. Pod takim blokiem robiliśmy zdjęcia ;)
A że nie wiedziałam jak można nazwać bluzkę z "ostatniej takiej Sonaty" + jej kolor miał cudną nazwę "zielony 99" (marketingowo Anilux nigdy nie zawodził ;) ) + wynik działania "103-98" to "5", a bluzka jest na piątkę... No musiała się tak nazywać i tyle ;)
Ha!
Się rozpisałam ;)
Mam nadzieję, że nie po raz ostatni tego lata ;)
* wydawało mi się, całkiem długo zresztą, że ona była moja. Z wieloma rzeczami mi się tak wydawało. Z kocykiem, ulubionym miejscem na kanapie, porcją żarcia na talerzu... Tymczasem - okazuje się - wszystkie te rzeczy tylko tymczasowo były moje, w oczekiwaniu na JEDYNEGO PANA I WŁAŚCICIELA... Tak tak, Zwanego Witoldem ;)
Arelan "przejął" większość produkcji Aniluxowych, więc ta "podróba" niczym się nie różni od oryginału (nawet nazw nowych nie wymyślali tylko je zdrobnili ;p)
OdpowiedzUsuńNo właśnie, ostatnio na allegro oglądałam właśnie sonatkę :), więc chyba nie wszystko stracone
Usuńniestety z tego co widzę paleta kolorystyczna Sonatki Sonacie nie dorównuje ;)
Usuńale co tam, coś się wybierze do "testów" :)
Obśmiałam się jak dzika norka, serio serio. Bluzkę już obcmokałam na rav, sobie Szanowna przeczyta :))) kolor obłędny, bardzo Ci pasuje, więc poluj na coś podobnego, serio serio :)))
OdpowiedzUsuńmiło mi, że formy pisarskiej nie tracę ;P
Usuńna rav widziała, się wzruszyła, dziękuje.
a kolor faktycznie jest przedni. i bardzo ładnie opaleniznę podkreśla, którą to właśnie mam zamiar urlopowo pielęgnować ;)
Izuss, bluzka jest prosta i fantastyczna! Bardzo przyjemny post, mam nadzieję na więcej :-)
OdpowiedzUsuńdzięki. też mi się właśnie ta jej prostota podoba :)
Usuńi nadziei mam nadzieję nie zawieść ;)
Bluzeczka śliczna i kolorek i sesja!!
OdpowiedzUsuńdziękuję
Usuńi w zasadzie wszystkie trzy rzeczy są - w mniejszym lub większym stopniu - dziełem przypadku
bluzka - bo działa się bez planu
kolor - bo był już rok temu jednym z nielicznych "pod rozwagę"
sesja - bo mi się "fotografy" weekendowo nawinęły :)
Dzięki Tobie biorę się za szukanie moich ostatnich wspaniałych moteczków sonaty :-) Co prawda na mnie to muszę mieć co najmniej 3 moteczki, ale co tam ;-)
OdpowiedzUsuńTwoja bluzeczka jest wspaniała - koniecznie muszę mieć podobną :-) Wspaniała w każdym calu i w każdym detalu. Normalnie zakochałam się :-)
Pozdrawiam serdecznie.
tyle miłych słów, że aż nie wiem co mam odpisać ;)
Usuńtrzymam więc kciuki za Twoją bluzeczkę - z Sonatą na pewno się uda :D
Piękna bluzeczka:)Sama teraz dziergam coś podobnego, ale robię na drutach 2,5 i mozolnie mi to idzie. Może do końca lata skończę :))
OdpowiedzUsuńto jest jakieś przedziwne zjawisko - w zasadzie na wszystkich rozmiarach od 5 do 3 dziergam niemal w tym samym tempie. schodzę poniżej trójki i... nagle robótka niemal stoi w miejscu ;)
Usuńsuper bluzeczka i fajnie, że znów tu piszesz :)
OdpowiedzUsuńp.s.
ja dziś moją trzylatkę znalazłam w jej nowej ulubionej kryjówce - koszyku z moimi włóczkami, twierdzi, że wygodny ;)
i właśnie tego chciałam uniknąć, co jak co, ale włóczki są moje i nie oddam! ;)
Usuńzobaczymy na ile trwały będzie to powrót ;)
Świetna letnia bluzeczka, a kolorek wprost dla Ciebie stworzony. Dobrze, że się odezwałaś :) Powiedz Witoldu, coby pozwolił Ci czasem podziergać i pokazuj nam kolejne cuda.Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńpowiem Witoldu, powiem. tylko czy Bestia posłucha? ;)
Usuńa tak szczerze - on mi daje czasu sporo. problemem jest to, jak ja ten czas wykorzystuję ;)
I kolejny Twój wyrób, który chciałabym zrobić sama dla siebie...
OdpowiedzUsuńPiękna!
Pozdrawiam :)
kiedyś już Goniaa pisała mi, że "projektuję" rzeczy jak dla niej ;)
Usuńdziękuję i pozdrawiam również :)
Anilux widzę z okien.Niestety już nie ma ,hlip.hlip a my straciliśmy następny zakład pracy,Pozdrawiam Jeleniogórzanka
OdpowiedzUsuńczyli że nie ma tam już nic??
Usuńech, na pocieszenie mam pamiątkowe zdjęcia i świadomość, że "tam byłam" :)
pozdrawiam Jelenią, dobrze mi u Was było! :)
No wreszcie! Wcięło Cię na dłużej, ale rozumiem - dom - praca - dom - praca. Czasami tak bywa. Ale fajnie, że znowu dziergasz i się pokazujesz w jak zwykle świetnej formie! Pozdrowienia!
OdpowiedzUsuńhehe... czuję się jak córka marnotrawna, co wreszcie do domu wróciła :)
Usuńdziękuję za komplementa, postaram się "trzymać formę" ;)
Niezastąpiony i wielce oczekiwany idealizm form prostych! w końcu:)Do twarzy Ci w tej zieleni, fantastyczna prezentacja i w ogóle – wyglądasz SUPER!
OdpowiedzUsuńdziękuję - na więcej mnie nie stać, po takich "ochach" i "achach" ;)
Usuń1. był fikołek! :D
OdpowiedzUsuń2. takich bluzek nigdy dość!
3. wyobraź sobie, że nowoczesne place zabaw nie mają drążków typu "czepak" do robienia fikołków! kicha.
4. con-sron jest mega :D na początku nie zajarzyłam, a teraz uwielbiam :D
5. zajebiste zdjęcia Ci zrobili ;)
6. numery w tle skojarzyły mi się z jakimiś cyferkami na samolotach, więc padło - dla mnie to i tak ciuch samolotowy... :)
1. a sądziłaś - znając mnie - że mogło nie być?? ;)
Usuń2. się wie!
3. wiem. i w ogóle są "inne"...
4. :D
5. podeślę Ci jeszcze inne z tego dnia, to dopiero czad!
6. hihi, rozumiem. też czasem tak mam :)
Zrobiłaś tego fikołka?!.... *^o^* Ja bym już chyba nie umiała, nie...
OdpowiedzUsuńWyszła Ci bluzeczka idealna, w kolorze i fasonie!
jasne, że zrobiłam
Usuńchoć trzepaki robią teraz jakieś inne, bo nie było tak łatwo jak za dzieciaka ;P
Bluzka wswojej prostocie boska ,ale sesja na trzepaku to arcydzieło . cudnie fikasz ,zupelnie nie dostojnie .
OdpowiedzUsuńdzięki!
Usuńa za pomysł sesji dziękuję Em.
Na to nieostatnie rozpisywanie się tez szczerze liczę :) Aż mi się przypomniało jak bardzo lubiłam Cię czytać, i ze w sumie to trochę mi tego brakuje. Pozdrawiam ciepło i jeszcze raz dziękuje za materie.
OdpowiedzUsuńhehe, miło mi :)
Usuńcierpliwie czekam na efekt zmagania z... materią ;)
Udzierg jest trafiony 100 na 100! I kolor, i fason grają idealnie. A ja jestem ciekawa, jaką metodą dodawałaś oczka na rękawy, bo wygląda cymes, żadnych dziur, schludnie, elegancko. Zdradzisz sekret?
OdpowiedzUsuńzdradzę, a owszem. dodawałam z nitki pomiędzy oczkami, przerabiałam oczko przekręcone - czyli chyba najprościej jak się da :)
Usuńwszystko mnie się podobywuje,i włóczka i bluzka i fikołki:)
OdpowiedzUsuńsama próbowałam dziergnąc coś takiego i nawet zaczęłam z muscatu dropsa i na razie poległam:(
do upartych świat należy! zachęcam do dalszych prób, bo robione tak rękawki wyglądają naprawdę gites.
Usuńi polecam opis MaBy - naprawdę jest dokładny!
No, rozpisałaś się, ale jak się cudnie czytało :)
OdpowiedzUsuńBluzeczka pierwsza klasa. Muszę spróbować tej metody co to nazwy nie da się spamiętać, bo mi się efektkońcowy podoba.
Pozdrawiam. Ola.
dzięki!
Usuńpo Twoim komentarzu trafiłam do Ciebie i... Ciebie też się fajowo czyta :)
con-srona polecam, naprawdę fajny
Bluzka fajowa, koniecznie muszę spróbować tych Twoich raczkowych, skoro mówisz że się nie podwija?! No a jak przeliczyłaś ten con-sron, bo ja już próbowałam ale wyszło szerokie i krótkie (no dobra, wiem że jestem niska i 3 kg za dużo, ale bez przesady). Poza tym muszę napisać Ci że się cieszę że jesteś i że Twoja sesja zdjęciowa sprawiła że przypomniałam sobie że kiedyś życie toczyło się właśnie wokół trzepaka i te wstawki trzepakowe w kultowym "40latku" tylko to potwierdzają !
OdpowiedzUsuńPozdrowionka
no nie przeliczałam właśnie - leciałam na czuja i modyfikowałam w trakcie roboty... więcej napisałam w następnym poście
Usuńo tak. na trzepaku, na drzewach i na huśtawkach. generalnie - w oderwaniu od ziemi ;)
świetna bluzeczka i super inspirujący post. Ja też drogą kupna wyprzedażowego nabyłam 2 ostatnie motki sonaty w tym ślicznym szmaragdowym kolorze. Leżą biedaczki juz od zeszłego roku na pawlaczu.Już wiem co znich zrobię;)
OdpowiedzUsuńżyczę więcej czasu na dzierganie - jako mama rozbrykanego 3-latka;)
pozdrawiam
www.wloczkiwarmii.pl
to będę zaglądać i wypatrywać efektu przerabiania szmaragdowej Sonaty :)
Usuńnajgorsze jest to, że ja sobie sama dobę skracam, a Wit to tylko... wygodna wymówka ;)