To był dziwny rok.
Na pewno bardzo intensywny.
Trudny. Choć w ostatecznym rozrachunku na plus.
Rok zmian i niełatwych, ryzykownych decyzji. Stawania nad krawędzią i zaglądania jak głęboko da się spaść. Oraz ciągłego odkrywania, że Ktoś spaść nie pozwoli, bo mocno trzyma za rękę.
Rok szalonego wariowania z Witkiem i przez Witka ;)
Rok wytężonej pracy i lenienia się bez wyrzutów sumienia, jak nigdy dotąd - zawsze gdy tylko nadarzy się okazja.
Rok zakupów w sieci. Chyba jestem uzależniona od niektórych stron ciuchowych...
Rok prawie bez zakupów włóczki!
Rok poznawania nowych fajnych osób, które są jakby "od zawsze".
Rok mizernego blogowania, niestety (bez tego - tylko 16 postów! A bywało ich po kilkadziesiąt...)
Rok niezrywania z robótkami, wbrew ograniczeniom czasowym.
Rok, który minął nadzwyczaj szybko. Ledwo się zaczął, a już się skończył.
Przeleciał jak śnieżna kula... Śnieżna... Widział ktoś śnieg? Nie żebym tęskniła ;)
Ale skoro nie śnieżna to może taka?
W domu dekoracji zbytnio nie lubię, świątecznych sporo mam z lat ubiegłych. Choinkę Wit ubierał w małą armię drewnianych figurek. Więc tylko kilka kul powstało do Witkowego pokoju.
Zawisły na karniszach pozbawionych zasłon - jakoś się nie złożyło by je po praniu zawiesić i tak już zostało... Dzięki temu tylko one zdobią wymyte okno, przez które wpada to nieprawdopodobne grudniowe słońce. Ostre jak nigdy więcej w roku.
I kręcą się wokół własnej osi poruszane ledwie wyczuwalnymi podmuchami powietrza...
Każda kula powstała z 20 (!) kółek wyciętych jako tako równo ;) ze skrapowego papieru, poskładanych i posklejanych wg tej instrukcji.
Idealny relaks dla głowy po całym dniu spędzonym z chorującym maluchem ;) I tak - choróbska za nami, a one wzrok cieszą. I doszedł nam nowy przedspaniowy rytuał - pacanie kulek ;)
A od jutra potoczy się rok nowy. Mam nadzieję, że troszkę łatwiejszy - przydałoby się nieco oddechu ;)
Na pewno będzie kolorowy - o to zadbamy sami!
I Wam tego też życzę - by było kolorowo. I niech się kręci!
Do zobaczenia w 2014!