Kiedy jakiś czas temu Intensywnie Kreatywna Agnieszka pokazała haftowany blackworkiem pasek - zakochałam się. A trzeba powiedzieć, że nie było to takie oczywiste, bo ja miłośniczką haftów nie jestem bynajmniej :)
Zapytałam więc jak to się robi, dostałam wyczerpującą - a jakże! - odpowiedź i... sprawa przycichła, bo jakoś mi czasu nie starczyło.
Temat odżył przy okazji planowania spotkania. Tak, spotkałyśmy się znów na Rogu Renifera :)
No i Agnieszka mailowo przypomniała mi o hafcie. Była nawet tak miła, że zaproponowała użyczenie materiałów. No to się zgodziłam spróbować, a co!
I wpadłam...
Na Rogu spotkanie odbyło się wczoraj. Cztery baby, cztery robótki, włóczki, rycie w szafach - słowem: Intensywnie. Był też Ślubny, który zapewne momentami uśmiał się w duchu (no bo co ma zrobić facet, gdy widzi taką scenkę: Agnieszka wyznaje, że robiła Freyę na szóstkach, w efekcie wszystkie trzy doskakujemy do niej, łapiemy chustę dłonie i - jak na komendę, równiutko - wykrzykujemy "no coś Ty? na szóstkach?!" :))
Ale dzięki temu, że wytrwał - mamy zdjęcia w komplecie!
W Intensywnych wnętrzach
od lewej: Dorota, Agata, Iza i Agnieszka |
i na tarasie
Na obu zdjęciach widać mnie już w szponach :D
Dłubałam przez niemal całe spotkanie - oto pierwszy, historyczny ścieg :)
I motyw zaplanowany do wyhawtowania. Plan był taki - machnąć listek w czasie spotkania.
I udało się! Wszystko dzięki temu, że - dosłownie - nie rozstawałam się z
robótką. Dostałam nawet specjalny klips, który pozwolił mi nie zgubić
schematu w czasie sięprzemieszczania po tarasie :)
to do Agaty tak się wdzięczę ;) |
Widać to zacięcie, no nie? ;) Byłam tak skupiona, że niekiedy nie słyszałam co dziewczyny do mnie mówią. Nie ograniczyło to jednak mojego gadulstwa, za które wszystkie zgromadzone (a w zasadzie wszystkich zgromadzonych) przepraszam, to z emocji ;)
a tu Agata mnie "zdjęła" nawet nie wiem kiedy ;) |
Spotkanie było fantastyczne (jak zawsze), pięknie dziękujemy Agnieszce za gościnę :*
A później trzeba było wracać do domu... Myślicie - tamborek rzucony w kąt i cześć pieśni, koniec z haftem? Nic z tych rzeczy. Dzisiaj przekonałam samą siebie, że "nie jestem śpiąca i mogę sobie w związku z tym trochę pohaftować" o... 6 rano :) A i później, przez znaczną część dnia, mąż widział mnie tak
Z samego rana wyszyłam sobie więc to
A w ciągu dnia uzupełniłam niebieski listek wyszyty na gościnnym tarasie o drugi, biały. Razem prezentują się tak
Teraz będzie wyznanie. Jako perfekcjonistka (nie lubię się do tego przyznawać, ale to prawda) od czasu kiedy Agnieszka podczas poprzedniego spotkania wspomniała, że "hafciarkę poznaje się po tyle robótki" mam na tym punkcie świra :D Moje tyły wyglądają tak - przyznajcie, że jest postęp i biała, robiona później, część jest bardziej uporządkowana niż niebieska :)
A skoro jesteśmy przy haftach - coś, co powinnam zrobić już dawno temu. Uwaga, chwalę się!!
Otóż dostałam od Brahdelt tę wspaniałą torbę!! Prezent był całkowicie niespodziewany i jest stuprocentowo trafiony, bo torba jest idealna na spacery z Małym i bez Małego :) Wszystko się w niej mieści, co potwierdzą obecne wczoraj dziewczyny (na pierwszym zdjęciu widać jak ją podziwiają)
To jeszcze inny rodzaj haftu, jak to u Jonki - japoński :D Przepiękny! Niestety moje zdjęcie nie oddaje jego urody i precyzji. Wierzcie mi - są powalające!
No i te urocze detale...
Bo haft sam w sobie - fajna rzecz. Ale haft na czymś użytkowym - to dopiero jest coś. Dlatego mam już plan czym staną się te dwa listki. Ale o tym, na razie - ciiii. Jak zrobię to pokażę :)
No i widzicie? Wpadłam...
I jak mam zmniejszać te włóczkowe zapasy? ;)
Zmykam, choć próbkę do nowego sweterka dziś zrobię :D
Fajnie Ci to wychodzi :)
OdpowiedzUsuńOgromnie zazdroszczę i podziwiam, bo sama się napalam na haftowanie (choć mi się marzy Richelieu)! I na napalaniu się kończy...
OdpowiedzUsuńmnie przeraża tylko jedno - kiedy ja znajdę na te wszystkie pasje czas? miałam ograniczać, a nie poszerzać ilość hobby ;)
Usuńco do nauki - polecam kursy u Intensywnie Kreatywnej (założę się, że i richelieu ma opanowany) - od razu człowiek łapie i przestać nie może ;)
A owszem, ma opanowany :)
UsuńMelduję, że przez Was pojechałam dzisiaj do pasmanterii i zakupiłam tamborek, mulinę i bawełnę. No i kilka materiałów w kwiatki, bo chcę coś tam dla Młodej sklecić. Ale wracając do haftowania pierwszy krok uczyniony. I nie wiem co teraz...
Usuńwiemy już, że jednak wiesz co dalej i nieźle Ci idzie :)
Usuńcieszę się, że się zaraza rozprzestrzenia ;)
dobre hobby nie jet złe :) więc jak się podoba to dobrze, że wpadłaś :)
OdpowiedzUsuńale umiar, umiar trzeba zachować! ;) a tego mi zabrakło...
Usuńpodoba się straszliwie
I Ty haftujesz o tej 6 rano z pełnym makijażem???
OdpowiedzUsuńŁadne zdjęcia Ci zrobiłam ;)
jakim tam pełnym, ot kilka maźnięć ;P
Usuńcudne! a ja, wredna pi, nie podpisałam... ale już się poprawiłam :D
kilka maźnięć! ha ha, normalnie sprawdzałam, czy to ta sama fotka co wieczorem przyleciała, choć od razu światło mi się nie zgadzało.. Podziwiam Cię, himenko ;) nie ma to jak motywacja wewnętrzna :)
Usuńa foty - nie o to mi chodziło, gapciuchu, po prostu na tych aparatowych wyświetlaczach, co z reguły widać, że nie widać ;)
już ja dobrze wiem, o co Ci chodziło ;P
Usuńaaa no i co do spotkania..to pozazdrościć...nieocenione są takie chwile :)
OdpowiedzUsuńzgadza się. fajnie, że mamy taką możliwość
Usuńaleee Wam fajnie ;) gratuluję udanego spotkania i haftów ;)
OdpowiedzUsuńfajnie nam, fakt :)
Usuńdzięki! :D
Z jednego nałogu w drugi :) No ładnie :)
OdpowiedzUsuńdramat, nie? ;)
UsuńA może znów wspólne dzierganie? W Ptaśku i Ławce (to tuż obok) mają bardzo fajne ogródki :)
Usuńoj podziwiam fiu fiuu :)tylko że ten biały listek u mnie jakiś taki błękitny jest, ale mówiłam, żem ślepa co nie? torby to ja Ci zazdroszczę oj baardzo ;) a żmijem włóczkowym się nie przejmuj, sam jakoś zniknie, zobaczysz ;)
OdpowiedzUsuńto wina światła chyba, u mnie też przeniebieszczone :)
Usuńzazdrość zazdrość, bo jest czego :D
mówisz, że zniknie? na razie to się cudem powstrzymuję, żeby go nie powiększać ;P
Mnie ostatnio wzięło na biscornu i Chop też mnie oglądał głownie w takiej pozycji. Cieszy, że nie tylko ja mam świra. Haft prezentuje się bardzo ładnie, a pasek u Kreatywnej po prostu boski (nie dziwię się Twej miłości).
OdpowiedzUsuńEh, aż żałuję, że do Poznania tak daleko :P
nie będę sprawdzała co to za techniki, nie będę sprawdzała co to za techniki... ;D
Usuńdaleko, ale pociągi do nas dojeżdżają :D
I dworzec niby po remoncie, a mam z niego nienajlepsze wspomnienia. Nie kuś, nie kuś. :P
UsuńJuż w mailu pisałam, że jestem pod wrażeniem i zapału (ja o szóstej rano to nie, dziękuję, pośpię) i efektów.
OdpowiedzUsuńI też mam niebieski listek na ekranie, ale kolor nieważny, ważne, że cudny.
I polecam się na przyszłość w kwestiach zanęcania i nauczania :)
oj, jest niezerowa szansa, że przy swojej intensywności jeszcze czymś mnie zanęcisz :D
Usuńi dziękuję za pochwały, Pani Profesor :D
Pozwolę sobie na komentarz "od czapy" - fajna kiecka:P
OdpowiedzUsuń/ ann
Mnie jeszcze te białe buty interesują :-)
Usuń@ Ann - jak byś się jeszcze jakiejś pozbywała - jestem chętna :D
Usuń@ Lete - te co ja mam na stopach? to stopki - biegałam u Agi na tarasie bez obuwia :D
W cyckach pasuje idealnie :P, poszperam, kisses!
UsuńA ja powiem tak: Widok Ciebie, skupionej nad haftem, działa bardzo kojąco na moje skołatane nerwy, chyba sobie na tapetę ściągnę, jeśli pozwolisz...O! Albo fototapetę zrobię! :-)
OdpowiedzUsuńNo i fajne spotkanie, takie są bardzo potrzebne. Pozdrawiam.
bardzo proszę mnie tapetowo wykorzystywać skoro tak działam :D
Usuńsą są, dlatego niebawem pewnie zorganizujemy kolejne :)
Święte słowa! Te o hafcie na czymś użytkowym - bo rzeczywiście można robić obrazki, ale one tylko wiszą na ścianie i rzuca się na nie okiem od czasu do czasu, a haft na odzieży czy torbie nosi się ze sobą w świat i pokazuje wszystkim. *^v^* Cieszę się, że torba się sprawdza! ^^*~~
OdpowiedzUsuńWidać, że wsiąkłaś w nowe hobby, bardzo ładnie Ci idzie, w końcu trening czyni mistrza!
Acha, i wcale się nie dziwię, że o 6 rano jesteś w pełnym makijażu, pamiętam Twój wpis o malowaniu się i wiem, że to Twoja druga natura. ~^o^~
teraz tylko muszę jakiś projekt obmyślić, bo moja praktyczna natura buntuje się przeciwko wyszywaniu, nawet treningowemu, tak w próżnię :)
Usuńtak na serio to o 6 rano się nie maluję :) ale fakt - jadąc do porodu, o 2 w nocy, się wymalowałam :P