Cóż, czasy gdy "kropki" były tygodnikiem dawno już za nami...
Miesięcznik to też już raczej średni.
Pora najwyższa pogodzić się z faktem, że pisanina moja nie tylko coraz rzadsza, ale i coraz mniej regularna. Aperiodyk, jak nic!
Gdybyż to jeszcze był jedyny mój problem... Niestety - jestem na dokładkę potwornie monotonna. Pokazuję wciąż to samo, do powiedzenia nadal nie mam nic ciekawego. Ale jestem, żyję, coś tam od czasu do czasu wytworzę, więc - póki co - nie znikam. Wciąż mając nadzieję, że może, z czasem, jakoś będzie lepiej z czasem ;)
Bo generalnie - dobrze jest. Kto ma dzieci + pracę ten wie - to potrafi zająć 100% z dowolnej jednostki czasowej. A ja, niemądrze, umyśliłam sobie mieć hobby. I je realizować. Więc coś tam sobie dziubię, po kawałeczku. I cieszę się tym straszliwie, że w ogóle mogę. I że nie tylko to moje hobby, ale też Wit i - o zgrozo! - praca dają mi kupę satysfakcji i radości.
Więc nie marudzę, tylko rzeźbię z tego co mam :)
Ostatnio udało mi się urzeźbić... Nie będę taka i zacznę inaczej niż poprzednio, choć ulubiony czasozajmowacz też będzie, a jak!
Druty nakrzyczały na mnie z pudełka. Za sprawą koleżanki, którą drutami - ponoć - zaraziłam. I tak mnie rozentuzjazmowało to jej pod moim wpływem dzierganie, że pod jej wpływem zaczęłam dziergać i ja. I to jak! Chyba po raz pierwszy ever dziergam coś wg opisu "rząd po rzędzie"! Sięgnęłam po daaaawno zachomikowaną BabyAlpacę Silk
... i po Effciowy przepis na Ruby. I powstaje pudrowy sweterek do pracy.
Na razie bardzo mi się podoba jak to wychodzi. Mam tylko nadzieję, że rozmiar będzie ok, jednak jestem "ciut" większa niż Effcia ;)
Ale poza tym - po staremu. Bransoletkowo. Kolega zamówił prezent dla dziewczyny. Sam wybierał i koraliki i dodatki.
Koraliki to miks (zupa się to nazywa? jakoś tak chyba ;) ) fioletowych, które już były na nitce srebrnej i niebieskawego miksu, który był na nitce granatowej.
Tym razem całość na nitce ciemnozielonej i zupełnie inny efekt. To jedna z tych rzeczy, które mnie w koralikach pociągają.
Poza tym dorobiłam się wreszcie bransoletki dla siebie! Oczywiście - szarej ;)
Niestety nie udało mi się trafić w sklepie szarości idealnej, ale w
połączeniu z kropeczkami z frostowej bieli i srebrną nitką jest ok.
Z ozdób i dodatków - tylko duży karabińczyk. Tak jak lubię - minimalistycznie.
I podoba mi się to jak kropki zmieniają się w zależności od światła.
I to by było na tyle - niezbyt oszałamiająco jak na ponad miesiąc milczenia ;)
Taki czas. Że teraz najważniejsze jest to...
A na zakończenie chciałabym Was zaprosić na Ziemkową aukcję. Można kupić Nitkową poduchę-kokarduchę, którą osobiście uszyłam pomagając Nitkom tworzyć tutorial ;)
W imieniu Nitek i swoim - zachęcam!! :)